Zakup BPH TFI to nie jest nasze ostatnie słowo

Jakub Bartkiewicz, wiceprezes zarządu Investors Holding

Aktualizacja: 11.02.2017 01:38 Publikacja: 04.07.2013 11:00

Jakub Bartkiewicz, wiceprezes zarządu Investors Holding

Jakub Bartkiewicz, wiceprezes zarządu Investors Holding

Foto: Archiwum

Dlaczego zdecydowaliście się ruszyć z biznesem brokerskim? Koniunktura nie rozpieszcza domów maklerskich.

Pytanie, kiedy mieliśmy ruszyć z biznesem brokerskim, jeśli nie teraz. Gdybyśmy na taki ruch zdecydowali się w okresie hossy, okazałoby się, że budowanie zespołu jest bardzo drogie, a konkurencja bardzo duża. Teraz, gdy globalni gracze wycofują się z Polski, łatwiej jest pozyskać wysokiej klasy specjalistów, z którymi będziemy rozwijać profesjonalny biznes. Do tej pory grupa Investors pozyskiwała pieniądze przede wszystkim od klientów indywidualnych. Brakowało nam departamentu, który specjalizowałby się w obsłudze inwestorów instytucjonalnych. Nie ukrywamy, że był to dla nas problem. Z budową zespołu czekaliśmy jednak na odpowiedni czas i czas taki właśnie nadszedł.

Działalność na GPW rozpoczęliście wraz ze startem systemu UTP. Na razie wasz udział w obrotach nie jest zbyt duży. Kiedy to może się zmienić?

Naszym celem jest zbudowanie silnej pozycji na rynku wtórnym, jednak nie zamierzamy się bić o pierwszą piątkę. W przyjętej strategii pośrednictwo nie jest jedynym elementem działania Domu Inwestycyjnego Investors, który wyspecjalizował się już w usługach bankowości inwestycyjnej. Musimy jednak mieć taki udział w rynku, aby zbilansować koszty. Jasne jest, że skoro jesteśmy nowicjuszami, to w pierwszym miesiącu działania trudno zdobyć istotną pozycję na rynku. Nawet pierwsze pół roku może nie przynieść przełomu. Na razie koncentrujemy się na podpisaniu umów z OFE i większymi TFI. W kolejnym kroku zaczniemy obsługę inwestorów zagranicznych. Przed nami więc dużo pracy. Liczymy jednak, że po tym półrocznym okresie rozbiegu znacząco poprawimy pozycję.

Na rynku pojawiło się wiele głosów, że wasza oferta pod względem prowizji dla inwestorów instytucjonalnych jest zdecydowanie atrakcyjniejsza niż innych domów maklerskich. Część brokerów mówi nawet, że psujecie tym rynek. Czy zgadza się pan z tą opinią?

Nie rozumiem takich opinii. Nasza prowizja jest absolutnie rynkowa. Oferowanie niskich stawek byłoby także psuciem naszego biznesu. Nie możemy sobie na to pozwolić i tego nie robimy.

Wspomniał pan, że rynek jest bardzo konkurencyjny i ciężko jest na nim osiągnąć zysk. Na czym wy chcecie zarabiać?

Nie zakładamy, że na brokerce zarobimy. Jeżeli wyjdziemy na zero, to już będziemy bardzo zadowoleni. Zakładamy, że usługi świadczone przez nasz dom maklerski – czyli analizy, pośrednictwo – otworzą nam drzwi do innych transakcji. Bardzo mocno stawiamy na obligacje korporacyjne. Zakładamy, że jest to sposób na rozwój dla DI Investors. Do tej pory realizowane przez nas emisje obligacji przedsiębiorstw były skierowane głównie do osób fizycznych. Stwierdziliśmy, że lepiej jest zbudować departament obsługi inwestorów instytucjonalnych i zaproponować w nim produkty i usługi, które już wcześniej świadczyliśmy. Teraz więc do naszych rozwiązań chcemy zachęcać także tych największych graczy.

Czy zespół domu maklerskiego jest już skompletowany?

Tak. Aktualnie czekamy, aż dołączą do nas jeszcze dwie osoby. Oczywiście na tym etapie nie mogę zdradzić, kto to będzie. Pamiętajmy jednak, że w ostatnim czasie zespół DI Investors powiększył się o 16 osób. W branży brokerskiej jest to absolutny ewenement.

Ile spółek zamierzacie pokrywać?

Chcemy oferować dwa rodzaje usług. Na pewno musimy mieć pokrycie analityczne wszystkich spółek, którymi przede wszystkim interesują się inwestorzy instytucjonalni. To przede wszystkim WIG20 plus największe spółki z mWIG-u. Te analizy robimy po angielsku i wysyłamy do inwestorów krajowych i zagranicznych. Druga usługa, którą uruchamiamy, to analiza średnich i mniejszych spółek. Będzie ona przeznaczona przede wszystkim do krajowych inwestorów. Chcemy więc robić to, co wszyscy plus to, czego nikt nie robi, czyli analizę mniejszych firm.

Pojawiały się informacje, że będziecie też działać w obszarze obligacji korporacyjnych...

Zgadza się. Zamierzamy robić rzecz, która do tej pory nie funkcjonowała na naszym rynku. Chodzi o analizy przygotowywane pod kątem inwestorów obligacyjnych. Wiele się mówi, że ten rynek jest u nas niepłynny. Naszym zdaniem jednym z powodów takiego stanu rzeczy jest brak rzetelnej analizy o emitentach. Skoro koncentrujemy się na obligacjach i de facto na tym chcemy robić biznes, to musimy dostarczać inwestorom wiedzy na temat papierów dłużnych i ich emitentów. Nikt tego nie robi. Zaczęliśmy wydawać tygodniowy biuletyn poświęcony rynkowi obligacji korporacyjnych. Jest to jednak wstęp. W następnym etapie chcemy robić raporty analityczne dotyczące konkretnych emitentów.

Emitentów na rynku długu jest jednak wielu. Na jakich firmach będziecie się skupiać?

Będą nas interesować przede wszystkim ci, w przypadku których jest szansa na wywołanie płynności, czyli zrobienie rynku wtórnego. Nie mamy ściśle określonego kryterium rozmiaru spółki czy emisji.

Mówiąc o klientach instytucjonalnych i obligacjach korporacyjnych, macie również na myśli fundusze inwestycyjne? Bylibyście gotowi zapewniać płynność dla tego rodzaju instytucji?

Jak najbardziej. Proszę zobaczyć, że fundusze obligacji korporacyjnych w Polsce realizują strategię „kup i trzymaj", a emitenci mają teraz tendencję do oferowania papierów o coraz dłuższym terminie zapadalności – to już nie jest rok, tylko minimum trzy lata, a nawet pięć – siedem lat. Wyobraźmy sobie sytuację funduszu otwartego „zapakowanego" w obligacje siedmioletnie, który musi obsłużyć umorzenia jednostek. Co on może zrobić? Dzwonić po całym rynku i pytać, jak duże dyskonto musi zaoferować, by konkurencja była skłonna odkupić te papiery. Bardzo często wystawione na sprzedaż obligacje to fundamentalnie dobre walory. Dlaczego fundusz miałby je sprzedawać z dyskontem, a nie zgodnie z ich rzeczywistą ceną? Myślę, że nasz rynek będzie ewoluował w kierunku modelu, w którym klienci będą woleli kupować obligacje od brokerów zapewniających obrót wtórny. W świecie anglosaskim tak to działa – instytucja oferująca obligacje musi zapewniać obrót. Mam nadzieję, że nam również uda się wprowadzić taki model. To jest nasz ostateczny cel, jeżeli chodzi o obligacje. Rynek wtórny obligacji korporacyjnych nie istnieje.

Mówiliśmy o klientach instytucjonalnych. Czy udało Wam się odbudować zau fanie inwestorów indywidualnych, po tym jak rok temu zarządzany przez Investors TFI  fundusz Investor FIZ nadwyrężył je, tracąc w jednym miesiącu 25 proc.?

To był poważny problem, który doprowadził do zmiany zarządzających funduszem. Myśleliśmy, że krok ten przyniesie szybsze efekty, jednak przebudowa portfela okazała się procesem dłuższym, niż zakładaliśmy. Oczywiście jako grupa pracujemy nad tym, żeby to zaufanie odbudować. To się zresztą udaje dzięki dobrym wynikom innych funduszy. Przykładowo fundusz małych i średnich spółek zarządzany przez Łukasza Hejaka w 2012 r. osiągnął drugi najlepszy wynik w swojej grupie. TFI zmieniło też politykę inwestycyjną funduszy obligacyjnych. Do tej pory były bardzo konserwatywne, co skutkowało słabszymi wynikami. Teraz ich strategia inwestycyjna jest trochę bardziej – choć oczywiście nie nadmiernie – agresywna. W portfelu pojawiły się obligacje korporacyjne zdrowych emitentów, papiery, które można w miarę szybko sprzedać bez nadmiernego dyskonta. Zresztą powiedzmy sobie szczerze – w segmencie zarządzania aktywami nawet największym zdarzają się potknięcia. Jeżeli inwestor miałby budować portfel inwestycyjny, opierając się wyłącznie na naszych funduszach, mógłby stworzyć naprawdę zyskowną strategię. Akurat Investor FIZ, jako fundusz wysokiego ryzyka, powinien stanowić tylko ułamek portfela. Wartość aktywów zgromadzonych w funduszach zarządzanych przez Investors TFI to 2 mld zł, aktywa Investor FIZ stanowią jedynie 3,5 proc. tej kwoty. Większość naszych klientów może zaliczyć ubiegły rok do udanych.

Przejęcia to najlepszy sposób budowania skali biznesu na polskim rynku TFI?

Oczywiście to niejedyna droga, co udowadnia nasza konkurencja, pozyskując aktywa. Naszym zdaniem to jednak najszybszy sposób osiągnięcia sukcesu. Dodatkowo większa skala działalności pozwala na zdecydowanie lepszą obsługę inwestorów, lepszych zarządzających, lepszych analityków, najlepszy „serwis" posprzedażowy. Prawda jest taka, że będąc „średniakiem", ogląda się każdą złotówkę. Dużą firmę stać na znacznie więcej, również na najlepszych zarządzających z całego świata. TFI przeprowadziło zresztą już parę wstępnych rozmów z zarządzającymi pracującymi za granicą.

Akwizycje to nie tylko kwestia pozyskiwania aktywów i wyższych przychodów. Dzięki przejęciu DWS Polska TFI weszliśmy w nowy obszar rynku – fundusze otwarte, gdyż przedtem oferowaliśmy tylko fundusze zamknięte. Można powiedzieć, że operacyjnie to DWS Polska TFI przejął Investors, ponieważ wszyscy ludzie z tamtej firmy odpowiedzialni za działalność operacyjną zostali w Investors TFI i teraz stanowią bardzo ważny element zespołu.

Każda taka transakcja wnosi nową jakość, nowych ludzi i nowe możliwości. Już raz nam się udało i jesteśmy przekonani, że zrobienie tego ponownie z BPH TFI i być może jeszcze następny raz, pozwoli firmie świadczyć jeszcze lepsze usługi dla inwestorów.

Powiedział pan „następny raz" – co jeszcze macie na oku oprócz BPH TFI?

Rozważamy kontynuację tej ścieżki wzrostu w przyszłości. Banki naszym zdaniem będą sprzedawać te części swojego biznesu, które nie stanowią o trzonie działalności, tak jak ostatnio zrobił Santander. Pomijając nieliczne strategiczne przypadki, jak PKO BP czy PZU, nie wydaje mi się, żeby inne duże firmy finansowe miały trzymać swoje firmy zarządzające funduszami lub aktywami. Banki muszą poprawiać bilanse, będą sprzedawały tego typu aktywa. Rynek w Polsce jest bardzo rozdrobniony, są niskie bariery wejścia, co chwila pojawiają się nowi gracze. Prędzej czy później dojdzie do sytuacji, w której to liderzy rynku będą dyktowali warunki. Chcemy być przygotowani na tego typu konkurencję. Mam nadzieję, że BPH TFI to nie jest nasze ostatnie słowo.

Skąd się wziął Abris w transakcji przejęcia BPH TFI? Jaka będzie rola tej instytucji w podmiocie, który powstanie w wyniku fuzji?

Abris to typowy fundusz private equity. Został przez nas zachęcony do tej inwestycji. Startując po BPH TFI, wiedzieliśmy, że nie będzie nas samodzielnie stać na sfinansowanie transakcji, więc aktywnie poszukiwaliśmy inwestora. Abris uwierzył w naszą strategię rozwoju, prawdopodobnie spodobało mu się również to, że podobną operację zakończyliśmy wcześniej sukcesem. Zapewnił nas też, że oprócz transakcji przejęcia BPH TFI jest gotów sfinansować kolejne takie operacje. Zgodnie z umową Abris jako nowy akcjonariusz obejmuje akcje nowej emisji Investors Holding i wykupi jednego z dotychczasowych akcjonariuszy. W związku z tym będzie miał większość udziałów w holdingu, który z kolei kontroluje 100 proc. udziałów w Investors TFI i 60 proc. w DI Investors.

Kim są pozostali udziałowcy holdingu?

To przede wszystkim założyciele i zarządzający. Jesteśmy współwłaścicielami tego przedsięwzięcia, zdecydowaliśmy się oddać pakiet kontrolny Abrisowi.

Długo jeszcze będziecie musieli poczekać na zgodę na przejęcie BPH TFI? Nadzór daje wam jakieś sygnały?

Jeszcze trochę musimy poczekać.

Jeszcze jedno pytanie o ofertę. Zarządzacie największym i najbardziej znanym w Polsce funduszem złota – Gold FIZ. Planujecie zmianę strategii tego funduszu? Zarządzający będzie mógł zarabiać na spadku cen złota?

Zarządzający cały czas wierzy w złoto fundamentalnie. Eksperci są podzieleni co do oceny perspektyw rynku złota. Są tacy, którzy mówią, że nie kupiliby po 800 USD za uncję i tacy, którzy twierdzą, ze złoto zdrożeje do 3 tys. USD. Ten fundusz jest przywiązany do złota, to strategia „long-only", nie może grać na krótko. Ekspozycja na złoto wynosi 80–140 proc. i, z tego, co wiem, TFI nie planuje tu na razie zmian. Cały czas są inwestorzy przywiązani do złota, którzy wierzą w ten kruszec.

Jakie macie plany produktowe?

Pieniądze cały czas płyną przede wszystkim do funduszy obligacji. Wspomniana wcześniej modyfikacja strategii w tym segmencie działalności naszego TFI już przekłada się na wyniki, co z kolei powinno przyciągnąć klientów. Jesteśmy też gotowi, żeby promować fundusze akcyjne, szczególnie że mają dobre wyniki. Zrobimy to jednak, kiedy przyjdzie na to czas. Plany TFI zakładają też szersze wyjście do klientów z funduszem algorytmicznym oraz wcielenie w życie paru innych pomysłów, których na razie nie chciałbym zdradzać.

Czy po fuzji Investors TFI i BPH TFI fundusze o podobnej strategii zostaną połączone?

Taki mamy cel, ale wszystko zależy od KNF – albo się na to zgodzi, albo nie. Chcielibyśmy to zrobić, ale ostatnie słowo należy do nadzoru. Mamy nadzieję, że na naszą korzyść przemawiać będzie fakt, że klienci nie odczuli negatywnie połączenia z DWS Polska TFI. Pokazaliśmy, że dbamy o ich interesy.

Investors Holding, czyli zarządzanie funduszami i brokerka w jednym

Investors Holding to polska niezależna grupa kapitałowa prowadząca działalność ukierunkowaną na spółki sektora finansowego w kraju oraz poza granicami. Firmy wchodzące w skład grupy kapitałowej prowadzą działalność m.in. w zakresie funduszy inwestycyjnych, usług maklerskich, usług pośrednictwa finansowego. Po raz pierwszy o firmie rynek usłyszał w 2005 r. Wtedy to działalność rozpoczęło Investors TFI i już na przełomie sierpnia i września odbyła się pierwsza emisja certyfikatów inwestycyjnych funduszu Investor FIZ.

W 2007 r. certyfikaty inwestycyjne funduszu zadebiutowały na warszawskiej giełdzie. Obecnie na parkiecie można handlować certyfikatami pięciu funduszy Investors.

Kolejnym krokiem milowym w rozwoju holdingu było uruchomienie w 2008 r. Domu Inwestycyjnego Investors. Działalność tej firmy koncentruje się na pozyskiwaniu kapitału dla przedsiębiorstw na rynku publicznym i niepublicznym, doradztwie strategicznym i finansowym dla przedsiębiorstw (corporate finance), zarządzaniu portfelem inwestycyjnym funduszu Investor Private Equity FIZ, oferowaniu papierów wartościowych w ramach ofert publicznych i prywatnych. Na przełomie 2008 i 2009 r. zespół DI Investors powiększył się o grupę doradców pracujących wcześniej w firmie konsultingowej FAS Polska. Właściciele i zarządzający firmy weszli w skład zarządu DI Investors oraz zostali jego akcjonariuszami. W 2010 r. Investors TFI oraz DI Investors utworzyły grupę kapitałową Investors Holding. Już rok później grupa mocno zaznaczyła swoją obecność na rynku kapitałowym. Kupiła 100 proc. akcji DWS Polska TFI. Wraz ze zmianą właścicielską nastąpiła zmiana w zakresie nazw funduszy inwestycyjnych oraz przejętej spółki, która zostaje zintegrowana z Investors TFI. Na tym jednak grupa nie zamierzała poprzestawać. W grudniu zeszłego roku rynek obiegła informacja, że Investors Holding wspólnie z Abris Capital Partners podpisali umowę nabycia 100 proc. udziałów w BPH TFI. Miesiąc wcześniej DI Investors poinformował, że zamierza pośredniczyć w handlu na warszawskiej giełdzie. Budową zespołu zajęli się Tomasz Bardziłowski oraz Sebastian Siejko. Oficjalnie tę działalność broker rozpoczął 15 kwietnia.

CV

J. Bartkiewicz od 1995 r. jest związany zawodowo z rynkiem kapitałowym. Doświadczenie w zakresie doradztwa i inwestycji kapitałowych zdobywał w międzynarodowych i krajowych firmach konsultingowych i funduszach, w tym m.in. w Fitch Polska, PricewaterhouseCoopers oraz Kouri Capital Poland. W 2000 r. był jednym z założycieli firmy konsultingowej FAS Polska, w której pełnił funkcję prezesa. W 2009 r. FAS Polska połączył się z DI Investors, którego Bartkiewicz został prezesem i współudziałowcem. DI Investors to podmiot kontrolowany przez Investors Holding, którego Bartkiewicz jest współwłaścicielem oraz wiceprezesem.

Parkiet PLUS
Obligacje w 2025 r. Plusy i minusy możliwych obniżek stóp procentowych
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Parkiet PLUS
Zyski zamienione w straty. Co poszło nie tak
Parkiet PLUS
Prezes Ireneusz Fąfara: To nie koniec radykalnych ruchów w Orlenie
Parkiet PLUS
Powyborcze roszady na giełdach
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Parkiet PLUS
Unijne regulacje wymuszą istotne zmiany na rynku biopaliw
Parkiet PLUS
Prezes Tauronu: Los starszych elektrowni nieznany. W Tauronie zwolnień nie będzie