Gdy Francja kicha, cała Europa dostaje kataru – ocenił w XIX w. austriacki polityk Klemens von Matternich. Dziś to samo powiedziałby pewnie o Niemczech. Nic dziwnego, że seria obiecujących danych z nadreńskiej gospodarki rozbudziła nadzieje na ożywienie w całym eurolandzie.
Jeszcze wiosną ekonomiści ostrzegali, że Niemcy szybciej same popadną w recesję, niż wyciągną z zapaści słabsze gospodarki strefy euro. W ostatnim kwartale 2012 r. niemiecki PKB zmniejszył się o 0,7 proc. wobec poprzedniego kwartału. Kolejny kwartalny spadek PKB oznaczałby więc, zgodnie z popularnym kryterium, recesję. W maju jednak okazało się, że w pierwszych trzech miesiącach roku nadreńska gospodarka powiększyła się... o 0,1 proc. Potem ten odczyt został skorygowany do zera.
Znad krawędzi Niemcy uciekły dopiero w minionym kwartale. Według wstępnych szacunków, jakie przedstawił w środę niemiecki urząd statystyczny, PKB powiększył się wówczas o 0,7 proc., nieco bardziej, niż oczekiwali ekonomiści. To oznacza, że nadreńska gospodarka rozwijała się w II kwartale w rocznym (annualizowanym) tempie 2,9 proc. Dla porównania: tak liczone tempo wzrostu USA wyniosło w tym okresie 1,7 proc., a Japonii 2,6 proc.
Dzięki poprawie koniunktury w Niemczech, a także Francji, której gospodarka urosła w II kwartale o 0,5 proc., z półtorarocznej recesji wyszła cała strefa euro. PKB eurolandu powiększył się o 0,3 proc., podczas gdy w poprzednim kwartale o tyle samo się skurczył. To może oznaczać, że prognozy Komisji Europejskiej z wiosny tego roku, wedle których gospodarka eurolandu zwinie się w tym roku o 0,4 proc., są już nieaktualne.
Efekt czysto statystyczny?
To, czy Niemcy rzeczywiście są w stanie wyciągnąć strefę euro z zapaści, wcale nie jest jednak jeszcze przesądzone. Jako największa gospodarka regionu może ona oddziaływać na euroland w sposób czysto statystyczny. Skoro PKB Niemiec stanowi aż 28 proc. PKB całej strefy euro, to gdy rośnie ten pierwszy, siłą rzeczy rośnie też drugi. I wcale nie musi to oznaczać poprawy koniunktury w innych krajach. Z ich perspektywy, podobnie jak z perspektywy Polski, znaczenie ma to, w jaki sposób niemiecka gospodarka się rozwija: czy motorem jej wzrostu jest eksport, czy popyt wewnętrzny umożliwiający innym państwom zwiększenie eksportu. Tylko w tym drugim przypadku Niemcy mogą oddziaływać na koniunkturę w strefie euro „mnożnikowo".