Gry giełdowe – źródło udanych zakupów czy strata czasu?

Zanim zainwestujesz kapitał na prawdziwym rynku, warto zagrać na wirtualnej platformie. Byleby tylko nie grać zbyt długo, bo późniejsza przeprowadzka może nas słono kosztować.

Aktualizacja: 11.02.2017 11:14 Publikacja: 03.10.2013 11:00

Grę na giełdzie najlepiej zacząć na wirtualnej platformie

Grę na giełdzie najlepiej zacząć na wirtualnej platformie

Foto: Archiwum

Stres jak podczas egzaminu maturalnego. Wirtualne dotychczas pieniądze zamieniły się w realny kapitał. Pierwszą inwestycją był nieduży Introl, spółka wchodząca w skład WIG-Plus. Zakup akcji kosztował wówczas 1,5 tys. złotych. Wystarczyła godzina, aby kupione papiery potaniały o 5 proc. „Chyba czas pogodzić się ze stratą" – pomyślał. Na szczęście po kilkudziesięciu minutach wycena wróciła do kursu odniesienia. Wtedy zamknął pozycję. Nieźle jak na pierwszy raz. Tym bardziej że nie było ani planu, ani strategii. Były za to emocje. I to ogromne.

Doświadczenie w wersji demo

Patryk Olszanowski, prezes Klubu Inwestora SGH, swoją przygodę z giełdą zaczynał ok. 3 lat temu. Wcześniej grał na wirtualnej platformie giełdowej. Tam uczył się zarządzać kapitałem i śledził poczynania spółek, które mogły trafić do jego portfela. Wirtualna platforma Gragieldowa.pl pozwoliła mu na operowanie kapitałem w wysokości 100 tys. zł. W ciągu pół roku udało się zarobić ponad 30 tys. zł. Później zyski spadły lekko powyżej początkowego kapitału.

– Gra na wirtualnych platformach uczy nie tylko, jak nawiązywać transakcje, ale również funkcjonowania rynku czy sposobu, w jaki poszczególne informacje odbijają się na notowaniach spółek – przekonuje Olszanowski, i dodaje: – Później, kiedy już debiutowałem na realnym rynku, wiedziałem, czego mogę się spodziewać.

Na wejście na rynek z realnym kapitałem wciąż jeszcze nie zdecydował się Mateusz Śledzik, student Uniwersytetu Łódzkiego, działający w SKN Investor.

– Rozsądnie jest zacząć swoją przygodę z rynkami finansowymi właśnie od wirtualnej platformy – przekonuje. – Na jej korzyść przemawia fakt, że bez obawy o ewentualną stratę realnego kapitału możemy próbować różnych strategii gry i ostatecznie znaleźć dokładnie taką jaka będzie nam odpowiadała.

Śledzik grę na wirtualnej platformie wykorzystuje przede wszystkim do analizy informacji płynących z gospodarki i przedsiębiorstw oraz tego, jak wpływają na wycenę rynkową spółki. Na razie nie planuje debiutu na realnym rynku.

– Nie chciałbym spowodować sytuacji, gdy przez pozostałe obowiązki spóźnię się z reakcją na zawirowania rynku – tłumaczy.

Wirtualne tysiące na start

Zdaniem naszych rozmówców wirtualna platforma giełdowa to najlepszy scenariusz poprzedzający zainwestowanie realnych pieniędzy na rynku kapitałowym. Giełdowi nowicjusze mogą skorzystać z kilku dostępnych na rodzimym rynku platform. Najciekawsza z nich to wspomniana już Gragieldowa.pl. Ta działa już od 2005 r. Z początkowej prostej gry powstał nie tylko rozbudowany system transakcyjny, ale również wortal ekonomiczny. Platforma znana jest przede wszystkim w środowisku akademickim. Już kilkakrotnie przy jej wykorzystaniu odbywały się konkursy, gdzie o tytuł najlepszego inwestora walczyli ze sobą studenci czy instytucje finansowe.

Inne platformy pozwalają już na obrót znacznie mniejszym kapitałem. I tak, najstarsze i najbardziej znane gry to te stworzone przez duże portale internetowe WP i Onet. W obu przypadkach gra jest zupełnie darmowa, wystarczy tylko wybrać pseudonim, założyć konto i dokonywać transakcji. Inwestorzy mogą kupować i sprzedawać walory, które zazwyczaj notowane są z 15-minutowym opóźnieniem. Kolejna duża platforma to Resell.pl. Według piątkowych statystyk portalu w grze udział bierze 43,2 tys. graczy. Ponad 11,5 tys. z nich osiągnęło zyski, straciło prawie 20 tys. wirtualnych inwestorów. Kapitał początkowy, jakim dysponują, to 10 tys. zł. Ostatnia platforma warta uwagi to Invest24.pl. Tam na start otrzymujemy 20 tys. zł. Na wirtualnej giełdzie notowanych jest 445 spółek. W sezonie jesiennym z wirtualną grą zmaga się 545 inwestorów. Portfel najlepszego z nich (nick: tadeusz122) wart jest już blisko 70 tys. zł. A dodajmy do tego jeszcze zagraniczne platformy, które pozwalają na zakup m.in. papierów amerykańskich spółek czy mnóstwo platform foreksowych, od których reklam aż roi się w Internecie.

Lepiej nie przesadzać

– Zauważyłem pewną zależność – osoby studiujące kierunki ekonomiczne najczęściej zaczynają od wirtualnych giełd, a osoby nie związane z finansami startują z realnym kapitałem – mówi Śledzik i wyjaśnia: – Myślę, że ma to związek z edukacją ekonomiczną w naszym kraju. Ci pierwsi są świadomi zagrożeń, jakie wiążą się z inwestowaniem na rynkach finansowych, ci drudzy żyją w przekonaniu, że nawet bez przygotowania mogą stać się drugim Gordonem Gekko.

Łukasz Wróbel, główny analityk Noble Securities, zaznacza, że choć wirtualna giełda jest rozwiązaniem jak najbardziej polecanym dla początkujących graczy, to jednak lepiej nie grać na niej zbyt długo.

– Najlepsi gracze już po kilku tygodniach powinni wejść na giełdę z realnym kapitałem, nawet jeśli nie będzie to duża kwota – zaznacza. – Wtedy taki gracz przekona się, że na rynku realnym i wirtualnym zupełnie inaczej działa jego psychika. Mamy bowiem do czynienia z realnymi kwotami, a nie cyframi, które dynamicznie się zmieniają i nie mają znaczenia dla naszego realnego portfela. To dopiero na realnym rynku będziemy mogli sprawdzić swoje strategie, które wykorzystywaliśmy na wirtualnej platformie. Tam też przekonamy się, jaka forma inwestowania najbardziej nam odpowiada – wyjaśnia.

– Długoterminowa wirtualna gra może wykształcić brak ostrożności i inwestowanie na tzw. nosa czemu bliżej jest do hazardu niż do rozsądnego inwestowania – dodaje Śledzik.

Skutki takiego myślenia kończą się stratą dużej części zainwestowanej kwoty. Co więcej niektóre platformy źle naśladują płynność rynku. Jeden z graczy zastanawiał się ostatnio, dlaczego nie może odsprzedać akcji, które zaczęły zniżkować.

– Musiałem wytłumaczyć, że po drugiej stronie również są ludzie i nie zawsze istnieje popyt na dane dobra – opowiada Śledzik. I między innymi na tym polegają różnice pomiędzy wirtualnym a realnym rynkiem. Ten pierwszy można traktować jak poligon doświadczalny. Na realnym rynku decyzje muszą być rozsądne i przemyślane. Oczywiście w grę wejdą również realne emocje. Ten rynek ma jednak jedną zasadniczą zaletę: do wygrania są realne pieniądze.

[email protected]

Wirtualne zyski nie gwarantują sukcesu na giełdzie - Marek Rogalski, analityk DM BOŚ

Wyobraźmy sobie 18-latka z kapitałem 1000 zł. Słyszał, że na giełdzie można sporo zarobić. O czym musi pamiętać?

Na początek nie warto angażować większych kwot w rynek. Bo zwyczajnie musimy się go nauczyć, co rozumiem jako umiejętność słuchania tego, co próbuje nam powiedzieć. Potraktujmy te 1000 zł na poważnie, czyli dostosujmy nasze zarządzanie do reguł ryzyka, które są „must have" dla profesjonalistów. Oczywiście od razu zaznaczmy, że nie liczymy tu na duże zyski, ale po prostu naukę. Być może ktoś dzięki temu zwiąże swoją drogę zawodową z rynkiem. Ja tak zrobiłem...

Ale wcześniej mógłby skorzystać z platform demo. Czy to dobre rozwiązanie?

To norma u każdego brokera rynku forex. To świetna sprawa, jeżeli chcemy przetestować na sucho własne strategie – najczęściej oparte na mechanicznych sygnałach inwestycyjnych na bazie analizy technicznej. Jednak w miarę szybko zalecałbym przejść na rzeczywisty rynek, ale z małymi kwotami. Bo największym zmartwieniem tradera jest jego własna psychika, czyli emocje. Osoba mająca świetne wyniki w grze na platformie demo może nie radzić sobie w realiach prawdziwego handlu. Zwłaszcza kiedy pojawia się większa zmienność, a rynki finansowe są bombardowane nieraz sprzecznymi informacjami.

Co w momencie przejścia na rynek z realnym kapitałem?

Grając na demo, nigdy nie poznamy, co to chciwość, strach, a także nie nauczymy się, jak pogodzić ze sobą wodę i ogień, czyli posiadać własną opinię, ale i też słuchać tego, co rynek chce nam powiedzieć. Bo kto z nas nie spotkał się z sytuacją, kiedy miał świetny plan transakcyjny, ale nie potrafił go zrealizować? Dodatkowo jeżeli ktoś planuje bardziej zaangażować się na rynku forex, to kluczowe będzie to, aby płynnie i dość szybko poruszał się po platformie. Na rynku jest kilka standardów technologicznych – każdy ma swoje niuanse. Warto je poznać przed przejściem na handel prawdziwymi pieniędzmi.

Co jeszcze poradzić giełdowym nowicjuszom, aby nie popełniali kosztownych błędów?

Musimy sobie postawić realne cele w postaci procentowego poziomu zysków w ciągu roku. Możemy też załapać się na świetną koniunkturę, mieć szczęście i zarobić krocie przy zaangażowaniu niewielkich kwot. Jeżeli jednak ktoś zamierza żyć z giełdy czy też foreksu, to powinien zaangażować większe sumy, tak aby tym samym sztywno trzymać się reguł kontroli ryzyka. I musi nauczyć się żyć z tym, że w pewnych okresach może mu iść gorzej i zobaczy serię strat. To jest wpisane w handel. Dlatego też lepszym rozwiązaniem jest posiadanie alternatywnego do rynku źródła przychodów, które zapewni sfinansowanie naszych podstawowych życiowych potrzeb. Największym błędem inwestora jest pokusa szybkiego zniwelowania porażki. Tymczasem zyski nieraz przychodzą dopiero w dłuższym terminie.

GPW
Parkiet PLUS
Czy bitcoin ma szansę na duże zwyżki w nadchodzących miesiącach?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Parkiet PLUS
Prezes Tauronu: Los starszych elektrowni nieznany. W Tauronie zwolnień nie będzie
Parkiet PLUS
Jak kryptobiznes wygrał wybory prezydenckie w USA
Parkiet PLUS
Impuls inwestycji wygasł, ale w 2025 r. znów się pojawi
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Parkiet PLUS
Szalona struktura polskiego wzrostu
Parkiet PLUS
Warszawska giełda chce być piękniejsza i bogatsza