Niełatwo dziś świadczyć usługi i sprzedać produkty dla polskiego górnictwa. Tylko do końca września 2014 r. nakłady inwestycyjne rodzimych kopalń spadły o 36 proc. rok do roku i były najniższe od połowy 2010 r. W segmencie maszyn i urządzeń jest jeszcze gorzej. Środków przeznaczonych na inwestycje było o blisko połowę mniej niż przed rokiem. Co gorsza, nie zanosi się na szybką poprawę.
Dramat polskiego górnictwa
Przed kopalniami nie lada wyzwanie. W Polsce mamy bowiem do czynienia z utrzymaniem nierentownych kopalń kosztem inwestycji w te, które mogłyby przynosić zysk. Wiele z nich ma niską efektywność wydobycia, a koszty przekraczają przychody. Na to wszystko nakłada się jeszcze spadek cen węgla energetycznego i koksowego. Tylko od stycznia do września 2014 r. cena węgla energetycznego spadła o 6,6 proc. rok do roku, a zdaniem analityków DM PKO BP w 2015 r. może spaść o kolejne 1–3 proc.
W efekcie przez dziewięć miesięcy 2014 r. rodzime spółki górnicze zanotowały 1,5 mld zł straty ze sprzedaży węgla. Nawet rząd przyznaje, że reforma górnictwa jest jednym z głównych wyzwań na 2015 r. Eksperci pozostają jednak realistami. Na większą efektywność, modernizację i inwestycje przyjdzie nam jeszcze poczekać.
Czas wyjścia za granicę...
Taka sytuacja nie jest oczywiście na rękę producentom maszyn i urządzeń górniczych, którym daleko do powtórzenia wyników z wyjątkowo udanego 2007 r. czy 2011 r.
– Sytuacja na polskim rynku węgla negatywnie odbija się na całej branży zaplecza górniczego – podkreśla Mirosław Bendzera, prezes katowickiego Famuru, producenta maszyn i urządzeń górniczych. – Jedynie zwiększenie efektywności wydobycia jest gwarantem na uzdrowienie polskich spółek węglowych. Polskie zaplecze górnicze jest dobrze przygotowane na to wyzwanie. W związku z tym perspektywy rozwoju na polskim rynku są duże. Obecnie jednak nie obserwujemy wzrostu nakładów inwestycyjnych – przyznaje. Podobną gotowość wyraża zarząd Kopeksu. Obie spółki nie czekają jednak z założonymi rękami na wprowadzenie potrzebnych reform.