Dość czekania. Trzeba wziąć sprawy w swoje ręce

Producenci i usługodawcy sektora wydobywczego wchodzą na nowe rynki, rozbudowują ofertę i otwierają własne kopalnie.

Aktualizacja: 07.02.2017 01:26 Publikacja: 10.01.2015 15:30

Dość czekania. Trzeba wziąć sprawy w swoje ręce

Foto: Bloomberg

Niełatwo dziś świadczyć usługi i sprzedać produkty dla polskiego górnictwa. Tylko do końca września 2014 r. nakłady inwestycyjne rodzimych kopalń spadły o 36 proc. rok do roku i były najniższe od połowy 2010 r. W segmencie maszyn i urządzeń jest jeszcze gorzej. Środków przeznaczonych na inwestycje było o blisko połowę mniej niż przed rokiem. Co gorsza, nie zanosi się na szybką poprawę.

Dramat polskiego górnictwa

Przed kopalniami nie lada wyzwanie. W Polsce mamy bowiem do czynienia z utrzymaniem nierentownych kopalń kosztem inwestycji w te, które mogłyby przynosić zysk. Wiele z nich ma niską efektywność wydobycia, a koszty przekraczają przychody. Na to wszystko nakłada się jeszcze spadek cen węgla energetycznego i koksowego. Tylko od stycznia do września 2014 r. cena węgla energetycznego spadła o 6,6 proc. rok do roku, a zdaniem analityków DM PKO BP w 2015 r. może spaść o kolejne 1–3 proc.

W efekcie przez dziewięć miesięcy 2014 r. rodzime spółki górnicze zanotowały 1,5 mld zł straty ze sprzedaży węgla. Nawet rząd przyznaje, że reforma górnictwa jest jednym z głównych wyzwań na 2015 r. Eksperci pozostają jednak realistami. Na większą efektywność, modernizację i inwestycje przyjdzie nam jeszcze poczekać.

Czas wyjścia za granicę...

Taka sytuacja nie jest oczywiście na rękę producentom maszyn i urządzeń górniczych, którym daleko do powtórzenia wyników z wyjątkowo udanego 2007 r. czy 2011 r.

– Sytuacja na polskim rynku węgla negatywnie odbija się na całej branży zaplecza górniczego – podkreśla Mirosław Bendzera, prezes katowickiego Famuru, producenta maszyn i urządzeń górniczych. – Jedynie zwiększenie efektywności wydobycia jest gwarantem na uzdrowienie polskich spółek węglowych. Polskie zaplecze górnicze jest dobrze przygotowane na to wyzwanie. W związku z tym perspektywy rozwoju na polskim rynku są duże. Obecnie jednak nie obserwujemy wzrostu nakładów inwestycyjnych – przyznaje. Podobną gotowość wyraża zarząd Kopeksu. Obie spółki nie czekają jednak z założonymi rękami na wprowadzenie potrzebnych reform.

Co robią? Bez kompleksów wychodzą na zagraniczne rynki i walczą tam o kontrakty ze światowymi gigantami: Joyem czy Caterpillarem. – Dążymy do zwiększenia przychodów i zysków z eksportu – podkreśla Józef Wolski, prezes katowickiego Kopeksu, którego aż 44 proc. sprzedaży pochodzi już z rynków zagranicznych. W przypadku Famuru eksport stanowi ponad 15 proc. przychodów grupy. Tłumaczy to pokrótce dość rozbieżne wyniki obu tych spółek.  Kopex zarobił od stycznia do września 2014 r. 85,84 mln zł (wzrost o 105 proc. rok do roku), podczas gdy Famur zanotował w tym samym czasie spadek zysku ze 145,16 mln zł do 70,63 mln zł (obniżka o 51,3 proc. rok do roku).

Jednak to Famur bardziej zaskoczył w 2014 r. analityków. Zawarł bowiem cztery zagraniczne kontrakty, z czego rekordowy z turecką spółką Hattat Enerji Ve Maden Ticaret opiewa na ponad 273 mln zł. Famur dostarczy też maszyny do Indonezji, Rosji i Kazachstanu, a większość podpisanych umów będzie miała znaczący wpływ na wyniki spółki w 2015 r. To jednak nie koniec.

– Za najbardziej obiecujące uznajemy rynki wschodzące i tam też kierujemy główny nurt swojej ekspansji. W związku z tym przyglądamy się m.in. Indiom, Wietnamowi, krajom z Afryki i Ameryki Południowej. Równie ważne są dla nas państwa, w których jesteśmy już obecni, m.in. Rosja – podkreśla prezes Famuru.

Dla Kopeksu ważny jest m.in. rynek chiński i argentyński. – Widzimy tam ogromne zainteresowanie naszymi produktami. Chiny chcą Mikrusa (kompleks ścianowy do wybierania pokładów cienkich – red.), ale chcą też mieć swój udział w jego produkcji. Na rynku argentyńskim również się spodziewamy nowych możliwości. Kopalnia Rio Turbio ma być jeszcze rozbudowywana, a my mamy na tym rynku bardzo mocną pozycję – mówi Józef Wolski.

...i rozszerzenia oferty

Wspominany Mikrus ma być asem w rękawie Kopeksu, a jednocześnie kolejną metodą na uniezależnienie się od słabego stanu polskiego górnictwa. – Takiego produktu nie ma żaden konkurent – podkreśla Wolski. – Na świecie w pokładach cienkich zalega 30–35 proc. zasobów bilansowych kopalń. Co więcej, często są to pokłady pofałdowane. Dzięki Mikrusowi nie będzie takich strat jak do tej pory – zaznacza. Na tym jednak nie poprzestaje. – Są też inne segmenty w gospodarce, gdzie możemy wykorzystać nasz potencjał i zarobić. Budujemy kompetencje w zakresie odżużlania i nawęglania oraz inwestycji w energetyce. Mamy fachowców. I to z górnej półki – zapewnia.

Konkurencyjny Famur w dalszym ciągu stawia przede wszystkim na swoje kompleksy. Bumech, kolejny gracz w segmencie zaplecza dla górnictwa, podkreśla, że jest otwarty na podpisywanie zagranicznych kontraktów. – Mamy już propozycje, by pracować poza Polską, chodzi m.in. o remonty maszyn i urządzeń, usługi dla górnictwa czy wsparcie inżynieryjne – podkreśla Marcin Sutkowski, prezes Bumechu, dodając jednocześnie, że on również nie zamyka się na możliwość rozszerzenia oferty o kolejne zyskowne segmenty.

Najciekawszy (i nieco ryzykowny) jest jednak pomysł stworzenia konkurencji dla swoich klientów. Takiego zadania zamierzają podjąć się Kopex oraz Fasing, jeden z największych na świecie producentów łańcuchów dla górnictwa (kontroluje 12 proc. tego rynku). Oba projekty powstają niezależnie od siebie.

– Planujemy uruchomić wydobycie węgla w nieczynnej obecnie kopalni Barbara-Chorzów – zapowiada Zdzisław Bik, prezes Fasingu. – Chcemy wykorzystać istniejące tam szyby, wyrobiska i komory pomp. To bardzo ważne, bo przy uruchamianiu kopalni to właśnie przygotowanie szybów jest największym kosztem – zaznacza.

Jak dodaje, kopalnia będzie mogła wydobyć do 2029 r. 15 mln ton węgla. Po przedłużeniu koncesji będzie możliwe wydobycie kolejnych 30 mln ton. – Ten projekt cechuje się dużą rentownością. Będziemy tam wydobywać 1,5 mln ton węgla rocznie, a zatrudnienie wyniesie  700–800 osób, podczas gdy w konkurencyjnych kopalniach pracuje nawet 2,5 tys. pracowników – podkreśla i szacuje, że dzięki uruchomieniu chorzowskiej Barbary zysk brutto spółki wzrośnie o 50 mln zł rocznie. Jeśli prognozy okażą się trafione, najbliższe lata będą rekordowe dla tej spółki.

Optymistą jest również prezes Kopeksu. Inwestycja w kopalnię w Przeciszowie koło Oświęcimia ma kosztować 1,5 mld zł. Wydobycie węgla powinno wynieść około 3 mln ton rocznie, a jednostkowy koszt produktu od 142 do 200 zł za tonę, podczas gdy średnio w polskim górnictwie jest on równy 299 zł. – Przygotowanie do tej inwestycji idzie pełną parą. W 2015 r. chcemy uzyskać koncesję na eksploatację, a kolejnym etapem jest dopięcie kwestii finansowania tej inwestycji. Wszystko jest na dobrej drodze – zapewnia i podkreśla, że już dziś trzeba radykalnie zwiększać konkurencyjność polskiego górnictwa. Inwestycje w maszyny i urządzenia oraz uruchomienie prywatnych i efektywnych kopalni to najlepszy sposób, by tego wreszcie dokonać.

Józef Wolski, prezes Kopeksu

Kopex to największy w Polsce producent maszyn i urządzeń dla sektora górniczego. Jak podkreśla jego prezes, wyniki spółki są pod presją sytuacji w rodzimym górnictwie, dlatego też zarząd stawia na zróżnicowanie źródeł przychodów. Aż 44 proc. sprzedaży pochodzi już z rynków zagranicznych. Cały portfel zamówień na koniec września 2014 r. był już wart aż 1,38 mld zł. Kolejnym sposobem na dywersyfikację ma być nawiązanie współpracy z KGHM. Celem współpracy z miedziowym potentatem jest stworzenie kompleksu do urobku rudy miedzi. - Rozwijamy też produkcję blach trudnościeralnych i stworzyliśmy biuro ds. projektów energetycznych – dodaje Wolski. Jednak największe nadzieje spółka wiąże z Przeciszowem. To właśnie tam powstanie pierwsza kopalnia Kopeksu. - Szczegółowo oszacowaliśmy zaleganie oraz jakość złoża i okazało się, że ta inwestycja będzie efektywna nawet przy gorszych warunkach rynkowych niż obecnie – przekonywał niedawno na łamach „Parkietu" prezes Kopeksu. Średnia prognoz analityków zakłada, że w 2014 r. spółka zarobi na czysto prawie 130 mln zł.

Zdzisław Bik, prezes Fasingu

Pomimo dość ugruntowanej i wysokiej pozycji na światowym rynku (12 proc. udział w światowym rynku łańcuchów dla sektora wydobywczego) Fasing nie należy do najbardziej znanych i rentownych rodzimych spółek. W ciągu trzech kwartałów 2014 r. spółka zarobiła na czysto jedynie 8,41 mln zł wobec 7,2 mln zł rok wcześniej. Zarząd jednak głęboko wierzy, że uruchomienie kopalni znacząco zwiększy raportowane zyski. Według szacunków uruchomienie wydobycia w nieczynnej obecnie kopalni Barbara-Chorzów dołoży do wyniku brutto Fasingu nawet 50 mln zł rocznie. Kopalnia ta została zamknięta w 1999 r., mimo że jej wysokiej jakości złoża nie zostały wyczerpane. Spółka celowa PUG Greenway otrzymała już koncesję rozpoznawczą i niebawem złoży wniosek o koncesję wydobywczą. Wydobycie ma zostać wznowione w 2015–2017 r. Jak zapewniają władze katowickiej grupy, Fasingowi udało się już zgromadzić ponad połowę środków na inwestycje. Trwają jeszcze rozmowy z instytucjami, które mogą sfinansować dalszą część projektu.

Parkiet PLUS
Obligacje w 2025 r. Plusy i minusy możliwych obniżek stóp procentowych
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Parkiet PLUS
Zyski zamienione w straty. Co poszło nie tak
Parkiet PLUS
Powyborcze roszady na giełdach
Parkiet PLUS
Prezes Ireneusz Fąfara: To nie koniec radykalnych ruchów w Orlenie
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Parkiet PLUS
Unijne regulacje wymuszą istotne zmiany na rynku biopaliw
Parkiet PLUS
Czy bitcoin ma szansę na duże zwyżki w nadchodzących miesiącach?