Na początku naszych wywodów cofnijmy się do przeszłości, a konkretnie do przełomu lat 2013/2014. Hossa na GPW z II połowy 2013 r. napędzana przez ostre przyspieszenie w gospodarce (skok dynamiki PKB z 0,5 proc. do 3,4 proc. w I kwartale 2014 r.) mocno rozbudziła apetyty na więcej. Dość powszechna wizja z końca 2013 r. zakładała, że w 2014 roku gospodarka powinna jeszcze bardziej się rozkręcić, przynosząc zyski inwestorom.
Niestety, wiele czynników (o których napisano już dużo) sprawiło, że 2014 r. przyniósł rozczarowanie względem tych rozbudzonych oczekiwań. Monitorowane przez nas wskaźniki koniunktury od wiosny zaczęły się zgodnie osuwać. Zadyszka, jaką sygnalizowały, przełożyła się nie tylko na zahamowanie dalszego przyspieszenia w gospodarce (dynamika PKB ustabilizowała się w okolicach 3 proc. – to i tak dobry wynik, bo mogło być gorzej), ale też jednocześnie na stagnację na GPW. W najsłabszym ogniwie, najbardziej wrażliwym na wahania koniunktury ekonomicznej, czyli wśród licznej rzeszy małych spółek, scenariusz okazał się nawet gorszy – ich kursy wpadły w trend spadkowy, napędzany przez odpływ pieniędzy (tych samych, które entuzjastycznie napływały w 2013 r.).
Początek 2015 roku pokazuje jednak, że zadyszka z ubiegłego roku to raczej nieprzewidziana chwilowa usterka niż trwałe odwrócenie cyklu wzrostowego w gospodarce. O ile rozczarowanie z 2014 r. zderzyło się z rozbudzonymi nadziejami, to teraz na rynku widać raczej znużenie i zrezygnowanie, które zgodnie z przewrotną naturą giełdowych inwestycji może okazać się dobrym znakiem.
Taki tok rozumowania uzasadniony jest sygnałami, jakie obecnie wysyłają te same wskaźniki ekonomiczne, które w I połowie ub.r. zaczęły zapowiadać zadyszkę. Pochylimy się nad trzema z nich.
Zacznijmy od opublikowanego przed kilkoma dniami indeksu Ifo obrazującego nastroje wśród niemieckich przedsiębiorców. Ze względu na silne więzi handlowe wskaźnik ten w praktyce wiele mówi także na temat kierunku zmian w polskiej gospodarce. Dobra wiadomość jest taka, że Ifo wspiął się na poziom najwyższy od pół roku. Na przestrzeni ostatnich siedmiu lat (od czasu załamania się boomu na przełomie lat 2007/2008) tego typu sygnał pojawił się do tej pory trzy razy (wiosna 2009, wiosna 2012, przełom lat 2012/2013), z czego dwukrotnie okazał się trafny (jeden raz – na początku 2012 r. – był falstartem).