Widzimy duży potencjał do wzrostu

Rozmowa: Adam Skrzypek, prezes Esotiq & Henderson

Publikacja: 27.06.2015 06:00

Widzimy duży potencjał do wzrostu

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński Robert Gardziński

Jaki jest odbiór spółki na spotkaniach z inwestorami?

Odbyliśmy już prawie połowę spotkań. Road show jest dość intensywny - harmonogram jest wypełniony do końca. Spotykamy się głównie z TFI i OFE. Cieszy mnie, że nasz biznes spotkał się ze sporym zainteresowaniem.

Obecnie sieć Esotiq liczy w Polsce 231 sklepów a Femestage 8. Jakie macie plany ich rozwoju?

W tym roku planujemy, że sieć Esotiq zwiększy się do 275 w Polsce i 10 w Niemczech z obecnych trzech. Zaś Femestage ma urosnąć do 25 salonów. W 2016 r. i kolejnych latach priorytetem w przypadku Esotiq będzie utrzymanie otwarć 55-60 salonów rocznie. Z kolei sieć Femestage od 2016 r. powinna rosnąć po około pięć salonów rocznie, na razie w tylko w Polsce. Na początku koncentrować się będziemy na otwieraniu sklepów tej marki tylko w dużych miastach, ale naszym zdaniem będzie też dla nich miejsce w mniejszych ośrodkach miejskich.

Ile miejsca do rozwoju ma w Polsce wasza grupa?

W naszym kraju 904 ośrodki ma prawa miejskie, więc naszym zdaniem w Polsce jest miejsce nawet na 1000-2000 sklepów Esotiq. To sporo, ale nasze placówki nie są wielkopowierzchniowe (średnia powierzchnia sklepu to 80 mkw. - red.), więc ewentualne efekty kanibalizacji przy większym nasyceniu rynku nie są tak odczuwalne. Natomiast dla odzieżowego Femestage Eva Minge optymalna powierzchnia to 140-15 mkw. To absolutna nowość na polskim rynku, bardzo dobrze przyjęta przez klientki. Uważamy, że na Femestage jest miejsce w każdym większym mieście. Z strony zależy nam, by ta marka pozostała wyjątkowa i unikalna. Dlatego bardzo ostrożnie będziemy powiększać sieć sprzedaży.

Esotiq ma już trzy pierwsze sklepy w Niemczech. Kiedy możliwe jest wejście do innych krajów?

Przez pierwsze dwa lata rozwój zagraniczny tej marki koncentrować się będzie na rynku niemieckim, gdzie jesteśmy w stanie otwierać 10 sklepów franczyzowych rocznie. Dodatkowo planujemy otwarcia tzw. kornerów w domach towarowych w tym kraju, gdzie jest ich kilkaset, to spory rynek. Interesują nas też inne kraje, takie jak Włochy, Wielka Brytania czy Skandynawia, ale w ciągu najbliższych dwóch lat Esotiq raczej nie otworzy tam swoich salonów. Również w przypadku marki Femestage ewentualne otwarcia pierwszych sklepów poza Polską mogłyby nastąpić po 2016 r. To młody brand i chcemy najpierw okrzepnąć na rodzimym rynku.

Jesteście jedną z niewielu spółek odzieżowych na GPW, która rozwija się głównie poprzez franczyzę. Dlaczego?

Nasz model opiera się na franczyzie depozytowej, gdzie franczyzobiorca buduje sklep zgodnie z naszymi standardami i zatrudnia personel za własne środki. Towar otrzymuje od nas bezpłatnie i sprzedaje go na naszych kasach fiskalnych. Prowizję, będącą stałym procentem od wielkości obrotów, otrzymuje w okresie miesięcznym. Pieniądze ze sklepów odbierane są co dwa dni, więc to efektywne z punktu widzenia kapitału obrotowego. Mamy dość dużą kontrolę nad franczyzobiorcami - monitorujemy ich koszty czynszów i wynagrodzeń pracowników. Również to my decydujemy o tym jaki towar trafia do naszych partnerów, kontrolujemy też akcje wyprzedażowe.

Obecnie sklepy franczyzowe stanowią 85 proc. wszystkich waszych placówek. Będziecie się trzymać tego rozwiązania?

W przyszłości będziemy starali się zachować obecny udział posiadanych franczyz. Przede wszystkim ten model jest mniej kapitałochłonny i ponosimy wydatek związany tylko z zatowarowaniem, bo koszt budowy sklepu leży po stronie franczyzobiorcy. Na razie nie planujemy, aby w przyszłości zamieniać istniejące sklepy franczyzowe na własne.

W ubiegłym roku zwiększyliście przychody o 17 proc. dzięki rozwojowi sieci i wzrostowi sprzedaży porównywalnej. Jak idzie w tym roku?

Zgodnie z planem, który zakładał wzrost sprzedaży. Narastająco od początku do teraz sprzedaż porównywalna lekko wzrosła (rok do roku). Na razie raczej nie będziemy publikować miesięcznych raportów o sprzedaży, ale nie wykluczone, że zaczniemy to robić w przyszłości.

Dolar jest główną walutą zakupową grupy. Czy w tym roku uda się obronić ubiegłoroczną marżę brutto w wysokości ok. 57,6 proc.?

Reagowaliśmy na tę sytuację podnosząc ceny o około 10 proc. Poziom cen naszych kolekcji jest niższy niż niektórej konkurencji, np. Intimissimi, więc mieliśmy możliwość podwyżek. Nie wpłynęło to negatywnie na wolumen. Spodziewamy się, że marża brutto w całym roku nie powinna znacznie różnić się od ubiegłorocznej.

Koszty zarządu ogólne i sprzedaży?

Staramy się, aby koszty nie rosły wprost proporcjonalnie do rozwoju sieci, ale w zdecydowanie mniejszym tempie, ponieważ jesteśmy organizacyjnie gotowi już do obsługi większej liczby sklepów. Nie spodziewam się przyspieszenia tempa wzrostu kosztów ani sporych wydatków jednorazowych.

Obecnie kosmetyki i perfumy stanowią ok. 4 proc. przychodów grupy. Udział ten będzie rósł?

Tak, w przyszłym roku powinien dotrzeć do 6 proc. Asortyment ten zajmuje mało miejsca w sklepach i jest wyżej marżowy, dlatego to naszym zdaniem atrakcyjny dla nas segment, uzupełniający się z podstawową ofertą.

Kiedy spółka mogłaby wypłacić pierwszą dywidendę?

Na razie zamierzamy skupić się na dynamicznym rozwoju, więc podziału zysku nie przewidujemy. W tej chwili trudno powiedzieć kiedy mogłaby się pojawić dywidenda, bo nie powiedzieliśmy jeszcze ostatniego słowa jeśli chodzi o rozwój - nie tylko terytorialny, ale także produktowy. Chcemy uporządkować ofertę i skupić się na tych najbardziej marżowych produktach, czego przykładem jest niedawne wprowadzenie kolekcji bielizny erotycznej SexyYou. Kolejne tego typu wdrożenia powinny uatrakcyjniać naszą ofertę.

Planujecie w ciągu roku po debiucie emisję akcji albo obligacji?

Nie przewidujemy takiego kroku. Środki, które chcemy pozyskać z trwającej oferty publicznej, wystarczą na realizację strategii rozwoju. Na razie nie myślimy też o emisji obligacji, chociaż teoretycznie miejsce na dług w spółce jest, bo wskaźnik długu netto do EBITDA wynosi 1,95. To bezpieczny poziom i raczej nie chcielibyśmy go przekraczać.

Zamierzacie przeprowadzić kampanię reklamową nowej marki Femestage?

Przewidujemy kampanię i skupimy się na promowaniu nowo otwieranych salonów. Koszty tych działań nie będą wysokie. Do tej pory wartość całego wizerunku marketingowego Ewy Minge, przeniesionego na Femestage, oceniam na prawie 2 mln zł. To jest bardzo duży plus, którego inne tworzone od podstaw marki nie mają. Mamy możliwość przekładania wizerunku Ewy Minge w mediach stosunkowo niskim kosztem.

Parkiet PLUS
Obligacje w 2025 r. Plusy i minusy możliwych obniżek stóp procentowych
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Parkiet PLUS
Zyski zamienione w straty. Co poszło nie tak
Parkiet PLUS
Prezes Ireneusz Fąfara: To nie koniec radykalnych ruchów w Orlenie
Parkiet PLUS
Powyborcze roszady na giełdach
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Parkiet PLUS
Unijne regulacje wymuszą istotne zmiany na rynku biopaliw
Parkiet PLUS
Prezes Tauronu: Los starszych elektrowni nieznany. W Tauronie zwolnień nie będzie