Polski rząd na budowę dróg w latach 2014–2020 chce wydać łącznie 92,8 mld zł. W tym roku ma to być 16,3 mld zł, a w trzech kolejnych latach odpowiednio 27,3 mld zł, 29,1 mld zł i 26,1 mld zł.
W efekcie giełdowi producenci asfaltów liczą na mocny wzrostu popytu na ich wyroby. – Oczekujemy, że w latach 2016–2018 nastąpi wzrost rynku o około 20 procent. Ponieważ prace bitumiczne na nowych projektach zaczną się najprawdopodobniej w roku przyszłym, spodziewamy się, że popyt w 2015 r. będzie blisko 10 proc. niższy od popytu w roku ubiegłym – informuje biuro prasowe PKN Orlen.
Dużego wzrostu zapotrzebowania oczekuje Grupa Lotos. – Dlatego Lotos Asfalt koncentruje się na sprzedaży krajowej, tak aby zapewnić w nadchodzących latach terminowe i bezpieczne dostawy asfaltów naszym partnerom – mówi Adam Wojczuk, dyrektor ds. strategii rozwoju firmy zależnej Lotos Asfalt.
Konsolidacja mocy
Spośród polskich firm zdecydowanie największym dostawcą surowca do budowy dróg jest grupa PKN Orlen. Płocki koncern w ostatnich latach produkował ponad 1 mln ton asfaltów rocznie, z czego około 700 tys. ton stanowiła produkcja w kraju. Prognozuje, że w tym roku wytworzy ich o blisko 150 tys. ton więcej niż w ubiegłym ze względu na przejęcie udziałów w Czeskiej Rafinerskiej od włoskiego Eni.
Obecnie grupa produkuje asfalty w Polsce (Płock, Trzebinia), Czechach (Litwinov, Pardubice) i na Litwie (Możejki). – Nasze asfalty trafiają w głównej mierze na rynki rodzime, tj. polski, czeski i słowacki oraz do krajów nadbałtyckich. Poza wyżej wymienionymi rynkami, które stanowią dla nas priorytet, sprzedaż asfaltów rozwijana jest również na takich rynkach, jak Rumunia, Węgry, Niemcy czy Austria – informuje biuro prasowe. Dodaje, że w 2014 r. spółka sprzedała do Rumunii ponad 100 tys. ton asfaltów. W efekcie była tam jednym z głównych dostawców.