W lutym, gdy zaczęliście rozważać podwyżkę swoich ocen wiarygodności kredytowej Polski, prognozowaliście, że polska gospodarka urośnie w tym roku o 3 proc., a w 2016 r. o 3,3 proc. Te prognozy są już chyba mocno nieaktualne?
Tak, niedawno zrewidowaliśmy je w górę. Obecnie przewidujemy, że w tym roku PKB Polski powiększy się o 3,5 proc., a w przyszłym roku o 3,6 proc. (mediana prognoz ekonomistów ankietowanych przez agencję Bloomberga to 3,6 proc. zarówno w tym, jak i przyszłym roku – red.).
Czynnikiem, który napędzał polską gospodarkę w I kwartale, był m.in. wzrost eksportu netto. Poprawa bilansu handlowego znalazła też odzwierciedlenie na rachunku obrotów bieżących, którego saldo w I kwartale pierwszy raz od lat 90. znalazło się na plusie. Ten stan rzeczy ma szansę się utrzymać?
Nadwyżka na rachunku obrotów bieżących to w Polsce rzeczywiście zjawisko bez precedensu. Sądzimy jednak, że – tak jak w 2014 r. – w skali całego bieżącego roku eksport netto będzie raczej hamował wzrost PKB, niż go napędzał. Z tego samego powodu saldo rachunku obrotów bieżących znów znajdzie się pod kreską. Zakładamy, że deficyt wyniesie 2,5 proc. PKB (w ub.r., według MFW, wynosił 1,2 proc. PKB – red.). Wzrost popytu wewnętrznego, w tym inwestycyjnego, przyniesie bowiem większy import, a jednocześnie wzrost eksportu, związany dotąd m.in. z poprawą koniunktury w strefie euro, mocno już nie przyspieszy.
Saldo rachunku obrotów bieżących – swego rodzaju miernik odporności gospodarek na zewnętrzne wstrząsy – to istotne kryterium oceny wiarygodności kredytowej. Wyraźna poprawa tego salda w przypadku Polski nie jest argumentem na rzecz podwyżki jej ratingu?