Przypowiastki z morałem o sztuce marketingu

OD WYBORCY I PODAWCY (czyli tego, kto przypowiastki wybrał, umoralnił i do druku podał): Osoby oburzone brakiem przyzwoitości, umiaru i kultury w poniższych przypowiastkach proszone są o słanie protestów na adres: Poste restante, Berdycziw, Ukraina.

Publikacja: 02.01.2016 10:57

Andrzej S. Nartowski

Andrzej S. Nartowski

Foto: Archiwum

RENTA PIERWSZEŃSTWA

Generał wizytuje lazaret. Zwraca się do żołnierza:

– Co wam dolega?

– Hemoroidy, panie generale – odpowiada żołnierz.

– Co stosują? – troskliwie docieka generał.

– Pędzlowanie, panie generale.

– Macie jakieś życzenie?

– Nie, panie generale.

– A wam co dolega? – pyta generał następnego żołnierza.

– Hemoroidy, panie generale.

– Co stosują?

– Pędzlowanie, panie generale.

– Macie jakieś życzenie?

– Nie, panie generale.

– A wam, żołnierzu, co dolega? – zwraca się generał do chorego leżącego na łóżku najbardziej oddalonym od wejścia do sali.

– Garrrdło, panie generale – chrypi chory.

– Co stosują? – pyta generał.

– Pędzlowanie, panie generale.

– Macie jakieś życzenia? – zdawkowo pyta generał i spodziewając się przeczącej odpowiedzi, już odwraca się, by na czele asystującego mu orszaku opuścić salę, gdy słyszy wychrypiane z wysiłkiem potwierdzenie: – Tak, panie generale.

– A jakież to? – pyta zdziwiony generał.

– Panie generale, chciałbym prosić, żeby przy tym pędzlowaniu ode mnie zaczynali!

MORAŁ: Zawsze zabiegaj o pierwszeństwo! Pamiętaj, że daje ci ono dobrą pozycję startową na konkurencyjnym rynku.

MARKA

Działo się w Krakowie z początkiem lat sześćdziesiątych XX wieku. Do przewodniczącego Rady Okręgowej Zrzeszenia Studentów Polskich zgłosiła się delegacja studiujących na miejscowych uczelniach słuchaczy z krajów Trzeciego Świata. Zapowiedzieli, że nazajutrz będą protestować pod miejscowym konsulatem Francji przeciwko wojnie w Algierii. Poprosili o pomoc, która została im obiecana.

Aliści następnego dnia do przewodniczącego zadzwoniła Ważna Osoba z komitetu, by głosem pełnym powagi i troski zadać pytanie: – Co wy tam, u cholery, kombinujecie z jakimiś zagraniczniakami?

Przewodniczący zameldował: – Wyrażamy poparcie dla postępowych studentów z Trzeciego Świata solidaryzujących się ze słusznymi aspiracjami narodu algierskiego, prowadzącego w imię samostanowienia narodów walkę narodowowyzwoleńczą przeciwko imperializmowi francuskiemu, dopuszczającemu się w Algierii wyzysku, ludobójstwa, eksterminacji...

Ważna Osoba gniewnie przerwała potok słów przewodniczącego: – Ty mi tu nie...! Kierownictwu, do jasnej cholery, zależy na dobrych stosunkach z Francją, to jest sprawa naszej racji stanu. Opanuj się, Mnietek! Żadnej manifestacji pod konsulatem nie będzie, zrozumiano? Bo ja wam wszystkim nogi powyrywam!

Ważna Osoba nie omieszkała objaśnić, skąd owe nogi zostaną wyrwane. Brzmiało to groźnie. Pod siedzibą Rady Okręgowej zebrał się już spory tłum studentów obcokrajowców gotowych do zadymy pod konsulatem. Przewodniczący stanął na czele i żwawo poprowadził demonstrantów pod... Hotel Francuski. Tam przemówił ze swadą:

– Konsulatów francuskich jest mnóstwo. Są w każdym kraju. A Hotel Francuski jest jeden jedyny! Jedyny taki na świecie. Dlatego właśnie tu będziemy protestować.

Studenci pohałasowali pod hotelem. Któryś z gości pomachał im przyjaźnie przez okno. Demonstrację uznano za udaną. Nie doszło do skandalu dyplomatycznego. I wszyscy byli zadowoleni.

MORAŁ: Ty też stwórz markę, która będzie jedna jedyna na świecie!

NISZA

Dwaj młodzieńcy wynajęli kwaterę u górala. Jeden całymi dniami ugania się bez powodzenia za dziewczyną i obnosi swoje przygnębienie z powodu braku sukcesu, drugi zachowuje się normalnie. Do niego też po paru dniach zwraca się gospodarz z uwagą:

– A tyn was kulega, panocku, to taki cosik markotny jakby.

– Bo wiecie, gazdo, on rzeczywiście ma zmartwienie. Trafił na taką, co nie daje.

– Eeeiii, jakze to: nie daje? – dziwi się góral. – Ni mo takich, panocku. Kozda daje. Kozda jedna daje. Ino nie kozdemu!

MORAŁ: Nie zniechęcaj się początkowymi niepowodzeniami. Ufnie rozwijaj działalność, aż znajdziesz swoją niszę.

SYTUACJA KRYZYSOWA

Freddie Heineken, legendarny szef słynnego browaru, został kiedyś porwany dla okupu. Niewolę spędzał, cierpiąc upokarzające dolegliwości, przykuty do kaloryfera w ciemnej, zimnej, wilgotnej piwnicy. Kiedy odzyskał wolność, zapytano go, jak traktowali go porywacze.

– Och, traktowali mnie dobrze – odparł Heineken. I wyjaśnił, w czym rzecz: – Przecież nie kazali pić carlsberga!

MORAŁ: Nawet z sytuacji kryzysowej możesz wydobyć dla swojej marki pierwiastek przewagi konkurencyjnej.

RETENCJA

Ten osobliwy termin wywodzi się od angielskiego czasownika retain oznaczającego „utrzymywać", „zatrzymywać".

Na lekcji religii dzieci rozważają, jak człowiek dostaje się do nieba. Przeważa wśród nich pogląd, że pierwsze dostają się tam dłonie, ponieważ bywają często składane do modlitwy. Tylko mały Jasiu jest innego zdania:

– Najpierw wchodzą nogi. Bo kiedyś w nocy rodzice hałasowali, więc zajrzałem do ich sypialni. Mama trzymała już nogi wysoko, wysoko w górze. I cały czas krzyczała: „O Boże, dochodzę! Boże, dochodzę!". I gdyby jej tata raz po raz nie przyszpilał, to byśmy ją stracili.

MORAŁ: Marketingowcy wiedzą, że aby zatrzymać klienta gotowego przejść do konkurencji, trzeba go mocno przyszpilić.

WIZERUNEK

– Czy te kąpiele błotne, które zaleciłem małżonce, pomagają?

– Owszem, z początku tak, panie doktorze. Ale już po dwóch dniach błoto odpada.

MORAŁ: Nie można wykreować korzystnego wizerunku raz na zawsze. Trzeba nad nim wytrwale pracować, doskonalić go, stale odnawiać.

MARKETING

Na zatłoczonej rzymskiej ulicy siedzą pod kościołem, nieopodal siebie, dwaj żebracy. Jeden postawił przed sobą całkiem pokaźny krzyż, drugi występuje spoza gwiazdy Dawida. Wielu przechodniów, ogarnąwszy okiem sytuację, wrzuca pieniądze, czasem wcale spore, do czapki żebraka od krzyża, nikt nie okazuje miłosierdzia żebrakowi od gwiazdy Dawida.

Nadchodzi ksiądz poczciwina. Obserwuje przez chwilę sceny przed kościołem, po czym podchodzi do żebraka spoza gwiazdy i tako mu rzecze:

– Dobry człowieku, całkiem źle oceniasz swoje szanse. To katolicki kraj. To arcykatolickie miasto. Symbol, pod którym szukasz miłosierdzia, nie budzi tu emocji, dlatego twoja czapka jest pusta. I zapewne tak zostanie! Ale spójrz na tego nieszczęśnika: on, odwołując się do krzyża, zebrał już całą czapkę pieniędzy. Wielu przechodniów ofiarowało mu szczodry datek zapewne nie z potrzeby serca, ale na przekór tobie i twojemu symbolowi. Siedząc tu, nic nie wskórasz, tylko działasz ludziom na nerwy i napędzasz klientelę konkurentowi...

Ksiądz poczciwina pobłogosławił pechowego żebraka i odszedł, a wtedy żebrak zwrócił się do drugiego: – Mosze, a widziałeś, jaką on miał wytartą sutannę? A zauważyłeś te niepodzelowane buty? I pomyśl tylko, taki biedaczyna chce uczyć braci Goldbergów, jak robić interesy!

MORAŁ: Zaufaj specom od marketingu. Oni rozumieją prawa rynku, dzięki czemu możesz sporo zarobić, nawet jeżeli niektóre ich projekty wydadzą ci się dyskusyjne.

MYSTERY CLIENT

Mystery client to ktoś, kto anonimowo ocenia jakość usługi lub obsługi i wystawia noty.

Po kolejnej awanturze pani zadecydowała: – Józia dostanie odprawę i już jej nie ma. Furda mi z domu!

– Ale co pani pocznie? – pyta Józia. – Przecież pani nie umie prać, sprzątać, gotować. Jak mnie nie było, a pan chciał jajko na miękko, gotowała je pani godzinę, dziwiąc się, że jeszcze jest twarde. Beze mnie pani nie da sobie rady.

– Niech już Józia się nie przecenia – mówi cierpko pani.

– Ja? Przeceniam się? A skądże. Ja tylko znam swoją wartość – oświadcza Józia. – Bo ja na przykład wiem, że jestem od pani lepsza w łóżku. Nie-po-rów-na-nie lepsza!

– Mój mąż tak Józi powiedział? – docieka pani.

– Nie, proszę pani. Listonosz.

MORAŁ: Nawet nie wiesz, kto i kiedy ocenia jakość świadczonych przez ciebie usług.

PROGRAM LOJALNOŚCIOWY

Soho, londyńska dzielnica rozrywki. Noc późna czasu Greenwich. Z baru wytaczają się dwaj mężczyźni pogrążeni w głośnym sporze. Po chwili cała ulica wie, że pasjonuje ich tematyka końca świata. A zwłaszcza kwestia, czy Bóg zstąpi we własnej osobie na ziemię.

Zbliża się ku nim przechodzień. Kategorycznie rozstrzyga ich spór: – Bóg już zzssttąpił... I to ja nim jessttem.

Dostrzegając głęboką nieufność na twarzach pasjonatów, przechodzień podchodzi do bramy najbliższej kamienicy i naciska dzwonek, przy którym widnieje zwięzła informacja: „Susy". – Ssami zzobaczcie – mówi.

Niezadługo otwiera się okno na pierwszym piętrze, wychyla się z niego kobieta ubrana niedbale, jeżeli w ogóle, rozgląda się, dostrzega dzwoniącego i woła na jego widok: – Boże! To znowu ty?

MORAŁ: Wiernym klientom należy udostępnić uczestnictwo w programie lojalnościowym, który wprawi ich w boskie samopoczucie.

www.andrzejnartowski.pl

Parkiet PLUS
Prezes Tauronu: Los starszych elektrowni nieznany. W Tauronie zwolnień nie będzie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Parkiet PLUS
Czy bitcoin ma szansę na duże zwyżki w nadchodzących miesiącach?
Parkiet PLUS
Impuls inwestycji wygasł, ale w 2025 r. znów się pojawi
Parkiet PLUS
Jak kryptobiznes wygrał wybory prezydenckie w USA
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Parkiet PLUS
Szalona struktura polskiego wzrostu
Parkiet PLUS
Warszawska giełda chce być piękniejsza i bogatsza