Od euforii do strachu – i z powrotem

Wszyscy znamy słynne zalecenie Warrena Buffetta: „Bój się, gdy inni są żądni zysków i bądź żądny zysków, gdy inni się boją". Tylko jak to zastosować w praktyce? Z pomocą przychodzi opracowany przez nas zbiorczy barometr nastrojów na GPW. Na jakim jest teraz poziomie i co to może zapowiadać?

Aktualizacja: 13.06.2016 01:08 Publikacja: 11.06.2016 11:59

Od euforii do strachu – i z powrotem

Foto: Bloomberg

Koniunktura na warszawskiej giełdzie w ostatnich latach nie rozpieszcza inwestorów. Fale optymizmu regularnie przeplatają się z falami strachu. Taka zmienność notowań w niczym nie przypomina lat świetności (2003–2007), gdy niemal w dowolnym momencie wystarczyło kupić akcje, a potem przyglądać się, jak z miesiąca na miesiąc drożeją. Teraz zarówno decyzje o zakupach, jak i sprzedaży muszą być z natury bardziej wyważone i przemyślane.

Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że wahania indeksów GPW są zupełnie chaotyczne. Chociaż element nieprzewidywalności jest z natury obecny i nieuchronny (w końcu akcje to tzw. aktywa ryzykowne, które w zamian za większe ryzyko mają dawać wyższą stopę zwrotu), to jednak dopatrzyć się tu można jakiegoś schematu zdarzeń.

Z perspektywy czasu widać, że przeplatające się fale zwyżkowe i spadkowe w wielu przypadkach doprowadzały odpowiednio do przegrzania/schłodzenia koniunktury giełdowej, po czym trend stopniowo zmieniał kierunek. W jaki sposób stwierdzić, który stan jest akurat osiągnięty?

Z pomocą przychodzą zarówno rozmaite oscylatory zaczerpnięte z bogatego arsenału analizy technicznej, jak i wskaźniki nastrojów. W dalszej części zaprezentujemy te wybrane przez nas.

1. Sondaż Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych

W każdy czwartek SII podaje wyniki sondażu internetowego, w którym odwiedzający stronę mogą oddać głos na temat tego, czy ich zdaniem WIG w ciągu kolejnych sześciu miesięcy urośnie czy spadnie. Efektem głosowania jest odsetek byków (optymistów) i niedźwiedzi (pesymistów). Dotychczasowa historia sondażu jest już na tyle długa (sięga 2011 roku), że można doszukiwać się zależności. Ogólnie rzecz biorąc, wyniki są intuicyjne – w okresach silnej hossy w ankiecie SII wyraźnie dominują byki, w okresach paniki – niedźwiedzie. Czyli teoretycznie należy kupować, gdy istnieje wyraźna nadwyżka pesymistów oraz sprzedawać, gdy wśród ankietowanych dominują optymiści.

Zobaczmy przykładowo, co ostatnio działo się z odsetkiem niedźwiedzi. O ile przed ponad rokiem, w szczycie hossy, pesymistów była garstka (19 proc.), to w styczniu br. na skutek wielomiesięcznej przeceny ich odsetek przekroczył 51 proc. Ostatnio znów wyraźnie urósł.

2. Lev/Short

Sondaż SII ma podstawową wadę – oddanie głosu w ankiecie niekoniecznie musi wiązać się z podejmowaniem przez inwestorów realnych decyzji. Nie ma też w praktyce ograniczeń co do tego, kto może głosować. W ten sposób pomijany jest ważny czynnik psychologiczny. Z wadą tą można sobie poradzić, dodając do analizy wskaźnik, który bazuje na faktycznych przepływach pieniędzy inwestorów. Przykładem jest Lev/Short, czyli stosunek aktywów QUERCUS Lev (funduszu pozwalającego z dźwignią obstawiać zwyżki WIG20) oraz QUERCUS Short (funduszu pozwalającego obstawiać zniżki WIG20). Także tutaj dostrzec można regułę. Gdy indeksy w atmosferze optymizmu ustanawiały nowe kilkuletnie szczyty (jesień 2013, wiosna 2015), Lev/Short osiągał 11–14 pkt (czyli aktywa funduszu „na hossę" były kilkanaście razy większy od aktywów tego „na bessę"). Z kolei w dołkach koniunktury, po spadku indeksów do wielomiesięcznych minimów, wskaźnik spadał do ok. 1–2,5 pkt. W przypadku słabszych korekt spadek Lev/Short zatrzymywał się w okolicach 5 pkt.

3. Tygodniowy RSI dla WIG

Okazuje się, że wskaźniki nastrojów idą często w parze z tymi zaczerpniętymi z podręczników analizy technicznej. Wskaźnik RSI (Relative Strength Index) to (najbardziej?) popularny oscylator techniczny. Kiedy wkracza do tzw. strefy wyprzedania, jest to sygnał, że być może koniunktura uległa nadmiernemu schłodzeniu. Z kolei pobyt w strefie wykupienia oznaczać może przegrzanie. Zwykle wykorzystuje się dzienny RSI, my niestandardowo przywołujemy tu ten sam wskaźnik, ale wg danych tygodniowych. Jak działa w praktyce? Przykładowo przed rokiem wejście na skraj strefy wykupienia było trafnym sygnałem ostrzegawczym. Z kolei w grudniu ub.r. oscylator znalazł się głęboko w strefie wyprzedania, co trafnie zapowiadało nadchodzące ocieplenie.

4. Odsetek spółek z WIG20 notowanych powyżej średniej z 200 sesji

Ten wskaźnik, zapożyczony z rynków zachodnich, w autorski sposób zaaplikowaliśmy do polskiej giełdy. Idea jest prosta – gdy zbyt wiele spółek przebywa w hossie (definiowanej jako kurs powyżej popularnej średniej 200-sesyjnej), może to być sygnał przegrzania (zarabianie staje się zbyt proste). I odwrotnie – niski odsetek akcji w hossie może świadczyć o nadmiernym schłodzeniu. Przykładowo na szczycie przed ponad rokiem wskaźnik osiągnął pułap aż 80 proc. Dla odmiany w styczniowym dołku spadł do 5 proc. Wadą tego wskaźnika jest to, że liczymy go od stosunkowo krótkiego czasu.

Cztery w jednym, czyli zbiorczy barometr nastrojów

W każdym z omówionych wskaźników kryje się pewna wartość dodana, a jednocześnie żaden z nich nie jest pozbawiony rozmaitych wad. Kiedy jednak połączymy je w całość, uzyskamy zbiorczą miarę nastrojów, która historycznie całkiem nieźle pokazywała stan koniunktury na GPW. Sposób konstrukcji sprawia, że ów zagregowany barometr porusza się w przedziale od -2,0 do +2,0 (co można rozumieć odpowiednio jako -2 i +2 tzw. odchylenia standardowe od poziomu neutralnego, czyli od zera). Wartości powyżej +1 definiujemy roboczo jako strefę euforii (przegrzania), te poniżej -1 zaś jako strefę strachu.

Od 2011 roku barometr już kilka razy przebywał, zarówno w strefie euforii, jak i strachu. Rzut oka na wykres pokazuje jednoznacznie, że w okresach tak zdefiniowanej euforii warto było zachować ostrożność – na zakupy akcji było raczej za późno (no chyba, że spekulacyjnie na bardzo krótki okres), a jednocześnie warto było rozważać przynajmniej częściową realizację zysków. Z kolei w okresach strachu za późno było z kolei na sprzedaż akcji. Wtedy opłacało się raczej je akumulować. To esencja tzw. podejścia kontrariańskiego.

Co obecnie dzieje się z naszym barometrem? Przed ponad rokiem osiągnął stan euforii, zaś późniejsza wielomiesięczna fala spadkowa sprowadziła barometr do strefy strachu. W styczniu wskaźnik był na poziomach najniższych od lat 2011/2012. W ostatnich tygodniach barometr znów zaczął schodzić do strefy strachu. Co prawda nie do tak niskich pułapów, jak w styczniu, ale jednak dość nisko. To z historycznego punktu widzenia uzasadniałoby bardziej ochoczą postawę względem rynku akcji. Kto wie – może jeszcze w tym roku barometr osiągnie dla odmiany stan euforii?

Parkiet PLUS
Pierwsza fuzja na Catalyst nie tworzy zbyt wielu okazji
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Parkiet PLUS
Wall Street – od euforii do technicznego wyprzedania
Parkiet PLUS
Polacy pozytywnie postrzegają stokenizowane płatności
Parkiet PLUS
Jan Strzelecki z PIE: Jesteśmy na początku "próby Trumpa"
Parkiet PLUS
Co z Ukrainą. Sobolewski z Pracodawcy RP: Samo zawieszenie broni nie wystarczy
Parkiet PLUS
Pokojowa bańka, czyli nadzieje i realia końca wojny o Ukrainę