Czy podtrzymuje pan optymistyczne zapatrywania dotyczące wyników grupy w 2016 r. wobec 2015 r.? W I półroczu, kiedy cały rynek skurczył się o kilkanaście procent, wasze przychody wzrosły o 27 proc., do ponad 730 mln zł, a rentowność brutto ze sprzedaży z 7,7 do 9,6 proc. Jednocześnie wartość portfela systematycznie się obniża – na koniec czerwca był wart 1,7 mld zł wobec 2,2 mld zł na koniec 2015 r.
Spadek wartości portfela to pochodna sytuacji na rynku. Historycznie I półrocze to okres, kiedy odbywało się najwięcej przetargów. O sile rynku stanowią duże zamówienia infrastrukturalne, a tych brakuje – z powodu zmian zachodzących w instytucjach zamawiających czy zmian w prawie zamówień publicznych. Wrażenia wszystkich spółek są raczej podobne, jeśli chodzi o rynek – czekamy na uruchomienie dużych inwestycji.
Jeśli chodzi o naszą grupę, to w II połowie roku wydaje się, że utrzymamy pozytywny trend z niezłego I półrocza i cały 2016 r. zamkniemy dobrym wynikiem. Nic nie wskazuje na to, by ten trend miał się odwrócić.
Nasza grupa jest mocno zdywersyfikowana – działamy w segmencie budownictwa energetycznego, kubaturowego, mocno rozwijamy się w segmencie przemysłowym. Do tego zamierzamy ponownie zacząć aktywnie działać w segmencie budownictwa infrastrukturalnego. W czasie gdy czekamy, aż zamówienia publiczne się rozpędzą, pozyskujemy zlecenia od prywatnych zamawiających.
Czy to oznacza, że wrócicie na drogi?