Kontrakty na GPW obumierają

Mimo imponujących wzrostów na GPW i okresów podwyższonej zmienności, zainteresowanie pochodnymi w ostatnim czasie maleje. Część ekspertów wskazuje, że problem jest większy niż mogłoby się wydawać.

Publikacja: 16.07.2025 06:00

Kontrakty na GPW obumierają

Foto: AdobeStock

Handel na polskim rynku akcji rozkręcił się na dobre i wiele wskazuje na to, że ten rok będzie rekordowy jeśli chodzi o poziom obrotów na GPW. W innym kierunku podąża zaś rynek pochodnych. W czerwcu wolumen obrotu nimi był o blisko 37 proc. mniejszy niż w czerwcu 2024 r. I ciężko to uznać za wypadek przy pracy. W ciągu pierwszych sześciu miesięcy wolumen obrotów był bowiem o 9 proc. niższy niż w tym samym okresie rok temu. Zagłębienie się w detale też nie napawa optymizmem.

Foto: Parkiet

Poważny kłopot rynkowy

Co może martwić w szczególności to coraz mniejsze zainteresowanie inwestorów flagowym produktem na rynku pochodnych, czyli kontraktami na indeksy. Wolumen obrotów nimi w I półroczu wyniósł 3,66 mln sztuk co oznacza, że był aż o 17 proc. mniejszy niż rok wcześniej. W samym czerwcu wyniósł zaś 640 tys. sztuk co oznacza spadek rok do roku aż o 28 proc.

Skąd ten dysonans między rynkiem kasowym, a terminowym? – Od kwietniowego tąpnięcia na WIG20 rynek kontraktów terminowych na GPW zachowuje się nieco nietypowo, tzn. LOP spadał do początku czerwca do wartości poniżej 29 tys., aby przed wygasaniem serii czerwcowej wzrosnąć do blisko 40 tys. Na wrześniowej serii LOP znacząco wzrósł do około 54 tys., co sygnalizuje zbudowanie pozycji przed istotnym ruchem, co zdaje się potwierdzać niższa wartość obrotu na kontraktach wobec rynku kasowego – uważa Sobiesław Kozłowski, dyrektor departamentu analiz i doradztwa w Noble Securities.

Czytaj więcej

Jak zachęcić Polaków do aktywnego zarządzania finansami

Część obserwatorów rynkowych stawia jednak też i odważniejsze tezy, bardziej o charakterze systemowym.

– To, co obserwujemy na rynku instrumentów pochodnych, jest pokłosiem decyzji poprzednich zarządów GPW, które dopuściły na rynek – na preferencyjnych warunkach – podmioty zagraniczne zainteresowane tylko i wyłącznie szybką spekulacją z wykorzystaniem narzędzi (mega szybkie algorytmy), dające im przewagę nad krajowymi uczestnikami. W efekcie część animatorów wycofała się z rynku, a pozostali znacząco ograniczyli aktywność – mówi jeden z naszych rozmówców. – Animatorzy często budowali karnet i występowali ze znaczącymi wolumenami na różnych poziomach cenowych. Obecnie w karnecie brak takich zleceń animatorów. Podmioty zagraniczne raczej korzystają z płynności niż ją zapewniają. Również inwestorzy indywidualni nauczyli się, że obecność w karnecie najczęściej prowadzi do strat. Strategie stosowane przez te dominujące podmioty bardzo utrudniają zarabianie pozostałym uczestnikom rynku, którzy nie posiadają narzędzi pozwalających na skuteczne konkurowanie z nimi. Szczególnie widoczne jest to na początku sesji, gdy widać „polowanie” przez algorytmy na „stopy” klientów oraz analogiczne działania w czasie sesji, które nie są tak oczywiste np. szybko znikający karnet – tłumaczy. Jak podkreśla ekspert, powoduje to odpływ nawet najlepszych klientów w kierunku innych instrumentów, ponieważ inwestowanie w warunkach rażąco nierównej konkurencji prowadzi do strat. – Polskie instytucje finansowe, jak i klienci zagraniczni portfelowi nie są w stanie zrównoważyć działalności tych firm. Instytucje też utrzymują, owszem, duże pozycje, ale na rynku ich obecność jest widoczna w miesiącach wygasania kontraktów. Niestety, podążamy w dalszym ciągu w kierunku marginalizacji klientów detalicznych, a dla instytucji portfelowych ten rynek kontraktów nie jest bardzo istotny. Może będą występować u nich fale zwiększonego zainteresowania, ale generalnego kierunku już nie zmienią – uważa nasz rozmówca.

Czytaj więcej

Prezes GPW: Jako giełda chcemy być bardziej widoczni w przestrzeni publicznej

Jeden kierunek?

Czy więc rynek terminowy skazany jest na powolne obumieranie?

– Przegraliśmy ten rynek dla klientów detalicznych i będzie on sukcesywnie zamierał. Jedyne „lekarstwo”, jakie widzimy, jest bardzo ryzykowne, ale na rynkach zachodnich działa. Należałoby znacząco zwiększyć liczbę takich podmiotów zagranicznych, by zwiększyć konkurencję tak, aby wzajemnie siebie neutralizowały. Niestety, wielkość naszego rynku i widoczny odpływ tradycyjnych inwestorów mogą to skutecznie uniemożliwić. Warto na koniec podkreślić, że rynek, na którym dominującą pozycję posiadają jeden czy dwa podmioty traci to, co jest jego istotą – równe warunki konkurencji dla wszystkich podmiotów. Negatywne skutki takiej sytuacji obserwujemy właśnie w obszarze instrumentów pochodnych GPW – podkreśla nasz rozmówca

Sama GPW zapewnia jednak, że aktywnie rozwija rynek instrumentów pochodnych i systematycznie analizuje potrzeby inwestorów w zakresie nowych produktów, czego przejawem mają być nowe kontrakty na akcje spółek (m.in. Diagnostyki). – Dodatkowo pracujemy nad wprowadzeniem minikontraktu na indeks mWIG40 o obniżonej wartości nominalnej, co ma na celu zmniejszenie progu wejścia i przyciągnięcie nowych uczestników, zwłaszcza inwestorów indywidualnych – podkreśla Grzegorz Kołodziejczyk, dyrektor działu rozwoju rynku GPW.

Finanse
NIK uderza, KNF się broni. Osądzenia winnych w sprawie GetBacku brak
Finanse
GetBack: NIK uderza, KNF się broni, a wskazania i osądzenia winnych wciąż brak
Finanse
Ani słowa o podatku Belki i zmianach w IKE i IKZE
Finanse
Poniedziałek na rynku: Przecena XTB, przesunięcie ceł, podatek Belki bez zmian
Finanse
Premier na GPW. Czy będą zmiany w podatku Belki?
Finanse
Wrze na GPW. Były członek zarządu zapowiada pozew wobec giełdy