Dywidendowy sezon przyniósł w tym roku wiele niespodzianek w sektorze energetycznym. Największym rozczarowaniem, patrząc po reakcji rynku, okazało się jak dotąd zawieszenie na trzy lata polityki dywidendowej przez Polską Grupę Energetyczną. Choć powód wydaje się racjonalny (samodzielne kupno aktywów EDF za 4,5 mld zł), to nie zmienia faktu, że nadzieje części inwestorów zostały bezpowrotnie pogrzebane. Bo właśnie po PGE rynek spodziewał się wypłaty. Nie oczekiwał jej zaś z Enei czy Energi, których zarządy rekomendowały odpowiednio 25 i 19 groszy za akcję.
Patrzeć na fundamenty czy dywidendę?
– Rynek nie rozumie do końca, dlaczego PGE, która ma mocny bilans, decyduje się na zawieszenie wypłat, a Enea i Energa, które są relatywnie bardziej zadłużone, jednak dywidendy zapłacą. Stąd dość nieufne podejście i brak znaczącej reakcji na komunikaty – komentuje Kamil Kliszcz z DM mBanku. Jak ocenia, pojedyncze wypłaty nie budzą dużego zainteresowania inwestorów. Zwłaszcza jeśli nie wiadomo, czy mają się oni spodziewać dywidendy w przyszłości.
Zdaniem Kliszcza w przypadku spółek użyteczności publicznej ważniejsza niż wysokość nagrody jest stabilność w zakresie jej wypłacania. To podejście najwyraźniej przyświeca inwestorom napędzającym ostatnie zwyżki kursu Tauronu, który już przy publikacji strategii sygnalizował brak dywidend do 2020 r. Ale w przypadku tej spółki zadziałał jeszcze inny czynnik. – To taka spółka zombi, w której nie było ryzyk politycznych. Bo ze względu na duże zadłużenie nie mogła być już wplątana w nierentowne inwestycje – zauważa osoba związana z rynkiem kapitałowym.
Analitycy wskazują dwie warte uwagi spółki, choć z innych powodów. To PGE i ZE PAK. Zdaniem Kliszcza najmocniej skorzystają one z wdrożenia wsparcia dla wytwórców i oczekiwanych rosnących cen węgla. – Powrót do inwestowania w spółki energetyczne ze względu na ich poprawiające się fundamenty jest mitem – oponuje Paweł Puchalski, kierownik działu analiz giełdowych w DM BZ WBK. – Co prawda są argumenty przemawiające za wzrostem ich kursów, np. silne wyniki I kwartału czy wsparcie dla polskiej energetyki po 2020 roku. Ale zwyżki z ostatnich miesięcy to dokładne odwzorowanie silnego trendu indeksu spółek energetycznych w Europie Zachodniej – uzasadnia Puchalski,