Kolejna bariera to czas: pomiędzy naszymi krajami jest sześć–siedem godzin różnicy, więc chiński partner, pisząc dziś wiadomość do polskiego kontrahenta, otrzyma odpowiedź w najlepszym wypadku następnego dnia rano. Pod warunkiem że nie ma bariery językowej, bo wtedy trwa to jeszcze dłużej. – Tymczasem nie jest tajemnicą, że informacja jest najcenniejszym zasobem w biznesie. Brak reakcji z polskiej strony w ciągu kilku minut/godziny powoduje frustrację w Chinach i często prowadzi do zerwania współpracy – podkreśla Orzechowski.
Duży popyt na produkty z Europy
Jednocześnie daje się zauważyć, że Chińczycy stają się coraz bardziej elastyczni w swoich działaniach. – Zależy im na współpracy, sami wychodzą z inicjatywą i proponują nowe rozwiązania, a nawet zatrudniają własnych projektantów. Ich elastyczność i szybka reakcja tworzą z nich partnerów biznesowych o ogromnym potencjale – mówi Dorota Jankowska-Tomków, dyrektorka ds. zakupów LPP.
Chiny są globalnym liderem w wielu branżach. Niedawno przegoniły Stany Zjednoczone pod względem przychodów ze sprzedaży gier wideo. Wynoszą one tam ponad 27,5 mld USD. Nic dziwnego, że polskie firmy ostrzą sobie zęby na ten rynek. Najczęściej z pomocą lokalnych partnerów. Tajemnicą poliszynela jest, że w Chinach działa klasyczna cenzura i zagranicznych firmom bez wsparcia z wewnątrz trudno byłoby wprowadzić na rynek swój produkt. Na Azję mocno liczą m.in. giełdowy PlayWay, CD Projekt z powstającym „Gwintem" oraz 11 bit studios.
– W związku z „Frostpunkiem" wiążemy duże nadzieje z Chinami – potwierdza prezes 11 bit studios Grzegorz Miechowski. Premierę tej gry zaplanowano na I kwartał 2018 r. Jeszcze do niedawna była mowa o IV kwartale tego roku, ale spółka poinformowała, że chce przeprowadzić równoczesną premierę na siedmiu rynkach (m.in. w Chinach) i odpowiednio w siedmiu wersjach językowych, a to wymaga dodatkowego nakładu pracy.
Chiny to obecnie również największy producent samochodów na świecie. W ubiegłym roku wyprodukowano tam ponad 28 milionów samochodów, w tym 24 miliony aut osobowych, co stanowi 35 proc. całej światowej produkcji w tym segmencie. Obecna pozycja Chin to efekt trwającego od lat dynamicznego rozwoju, a prognozowany wzrost w ciągu czterech najbliższych lat ma przynieść kolejne 8 mln sztuk. – Pomimo szybkiego rozwoju producentów lokalnych dominującą pozycję rynkową zajmują koncerny zachodnie, szczególnie niemieckie. Rynek chiński stał się dla nich już większy od tradycyjnych rynków rodzimych, dlatego zajmuje on kluczowe miejsce w ich strategiach – podkreśla Jarosław Michniuk, prezes Boryszewa. Grupa dynamicznie rozwija się w Chinach, prowadząc działalność produkcyjną w zakładzie Maflow Components zlokalizowanym na północy Chin.
Z kolei Amica od kilku lat ma spółkę w Chinach, która zajmuje się współpracą z partnerami, np. w zakresie produkowania dla jej marek drobnego sprzętu gospodarstwa domowego. – Chiny są, jak wiadomo, największym na świecie producentem takich urządzeń. Jeżeli chodzi natomiast o eksport naszych produktów, część przychodów Grupy Amica pochodzi co prawda z różnych rynków poza Unią Europejską, w tym także z Azji, ale nie bezpośrednio z Chin – mówi Dariusz Kaszkowiak, dyrektor ds. eksportu w grupie Amica. Dodaje, że zmiany, jakie zachodzą obecnie w Chinach, są bardzo dynamiczne. Wyraźnie rośnie grupa konsumentów, która poszukuje produktów z Europy.