Czwarta pod względem wielkości gospodarka strefy euro może się rozpaść wzdłuż szwów narodowościowych – jeśli rzeczywiście Katalończycy zdecydują się na secesję. Do konfrontacji ma dojść 1 października, czyli w dniu zapowiedzianego katalońskiego referendum niepodległościowego. Trybunał Konstytucyjny w Madrycie uznał już to referendum za niekonstytucyjne, a hiszpański centroprawicowy rząd Mariano Rajoya grozi, że policja aresztuje katalońskich polityków zaangażowanych w referendum. Hiszpańska Gwardia Cywilna zaczęła już zatrzymywać katalońskich samorządowców zaangażowanych w referendum. Rządzący w Barcelonie separatyści mimo to liczą na dużą frekwencję w referendum, bo przecież odpowiednio wielka ilość głosujących ma legitymizować ten akt buntu wobec Madrytu. (Na referendum niepodległościowe przeprowadzone w 2014 r. poszło tylko 33 proc. uprawnionych do głosowania, więc władze Katalonii ogłosiły, że to było tylko „próbne" referendum. Teraz liczą na frekwencję przekraczającą 60 proc.). Madryt twardo deklaruje, że referendum nie uzna, niezależnie od frekwencji, i że w razie oporu rozwiąże Generalitat, czyli katalońskie władze regionalne, a w skrajnym przypadku odetnie fundusze dla prowincji. Jean-Claude Juncker, przewodniczący Komisji Europejskiej twierdzi zaś, że uszanuje demokratyczny wybór Katalończyków, ale wyrzuci ich z Unii Europejskiej, jeśli zdecydują się na secesję. Czy ewentualne oderwanie się Katalonii od Hiszpanii jest więc grą wartą świeczki?
Scenariusze secesji
Bez wątpienia Katalończycy to naród, który posiada własny język, kulturę i bogatą tradycję odrębności sięgającą średniowiecza. Katalonia cieszyła się wewnątrz Hiszpanii szeroką autonomią, którą straciła po wojnie o sukcesję hiszpańską (1701–1714). Kolejne pokolenia Katalończyków starały się wywalczyć samostanowienie. Autonomia została odzyskana w czasach niestabilnej, drugiej republiki (1931–1939), odebrana przez generała Franco i znów odzyskana w 1978 r. w granicach demokratycznej Hiszpanii. Przestała jednak nacjonalistom wystarczać. Chcą pełnej niepodległości, za którą mają ich zdaniem przemawiać argumenty ekonomiczne. Przekonują potencjalnych uczestników referendum, że po ogłoszeniu secesji Katalonia przestanie dotować Hiszpanię i znajdzie się na drodze do gospodarczej świetności.
Produkt regionalny brutto Katalonii to ponad 260 mld euro, czyli około 20 proc. hiszpańskiego PKB i więcej, niż gospodarka Finlandii czy Portugalii. Kataloński PKB na głowę to zaś około 27 tys. euro, gdy dla całej Hiszpanii – 22,8 tys. euro (a dla Estramadury, jej nabiedniejszej prowincji, 15,4 tys. euro). Wiele statystyk dotyczących standardu życia jest lepszych dla tej prowincji niż dla całego kraju. Katalonia odpowiada też za jedną czwartą hiszpańskiego eksportu. Eksporterem jest co piąta katalońska firma, a 60 proc. dóbr wywożonych z tego regionu za granicę to produkty średniowysokiej lub wysokiej technologii. Prowincja odnosi również sukcesy w przyciąganiu zagranicznych inwestycji. Spływa do niej 25 proc. bezpośrednich inwestycji zagranicznych dokonywanych w całej Hiszpanii i działa tam 5,6 tys. filii obcych spółek.