Žygimantas Vaičiunas: Zasadnicza zmiana na linii Warszawa–Wilno

Žygimantas Vaičiunas, z ministrem energetyki Litwy rozmawia Aneta Wieczerzak-Krusińska.

Publikacja: 24.09.2017 13:13

Žygimantas Vaičiunas, minister energetyki Litwy.

Žygimantas Vaičiunas, minister energetyki Litwy.

Foto: Archiwum

Przełamanie impasu między rafinerią Możejki a litewskimi kolejami może być punktem wyjścia dla szerszej współpracy?

To, co zaszło w stosunkach litewsko-polskich w energetyce, nazwałbym zasadniczą zmianą. Ważne, że najbliżsi sąsiedzi i partnerzy strategiczni słuchają i słyszą się nawzajem.

Najważniejszy projekt energetyczny, który możemy we wzajemnej współpracy popchnąć do przodu, to synchronizacja krajów bałtyckich z systemem europejskim. Poparcie Polski jest dla nas żywotnie ważne w osiągnięciu tego celu możliwie najszybciej, czyli w 2025 roku.

W kwestii bezpieczeństwa energetycznego i konkurencyjności w sektorze gazu, wizje i cele obu naszych krajów są bardzo podobne. Litwa i Polska wspólnie realizują ważny dla bezpieczeństwa projekt GIPL (gazociąg łączący Polskę z Litwą – red.). Daliśmy już początek współpracy w zakresie biomasy, która w przyszłości mogłaby się rozszerzyć na inne rodzaje energii odnawialnej. Litwa jest otwarta na współpracę w różnych dziedzinach energetyki i sądzę, że między partnerami w regionie mogą się one z powodzeniem rozwijać.

Synchronizacja systemów ma się rozpocząć, choć nie ma planów budowy drugiego mostu energetycznego między Polską a Litwą. LitPol Link 2 nie jest już warunkiem do rozpoczęcia procesu. Czy pierwszy most zabezpieczy potrzeby Litwy w wystarczającym stopniu?

LitPol Link1 jest łącznikiem, od którego możemy rozpocząć synchronizację. Wcześniej rzeczywiście panował pogląd, że bez drugiej linii nie należy rozpoczynać procesu na szczeblu unijnym. Ale nie chcemy być zakładnikiem tamtych poglądów. Zwłaszcza że o synchronizacji rozmawiamy od dziesięciu lat i czas rozpocząć wdrażanie tego projektu.

Na razie ustalono, że co do zasady najkorzystniejsza będzie synchronizacja poprzez Polskę. Teraz musimy pracować nad aspektem technicznym, by wybrać najlepszy sposób przeprowadzenia tego procesu. Takie studium techniczne powinno być gotowe w pierwszym kwartale przyszłego roku.

Nie ma już w ogóle rozmów o LitPol Link2?

LitPol Link2 byłby projektem zbyt kosztownym i kompleksowym, by zdążyć z nim przed 2025 r. Dlatego musimy mieć otwarty umysł i szukać innych sposobów zabezpieczenia. Nie ma dziś żadnych rozmów na temat realizacji tej linii. Rozmawiamy natomiast na temat zabezpieczenia przepływów dla pierwszego mostu LitPol Link innym sposobem. Nie chodzi przy tym o kolejną linię na prąd przemienny (AC), ale o linie stałoprądową (DC). To może być zarówno kabel łączący polskie Władysławowo i litewską Kłajpedę, jak również kolejny łącznik między Litwą i Szwecją (NordBalt 2, którego analizy na nowo rozpoczęliśmy) lub innym krajem nordyckim.

Wiele scenariuszy jest na stole. Musimy wybrać najkorzystniejszy. Kiedy wykonamy taką ewaluację, będziemy mogli pójść dalej.

Chodzi o desynchronizację z systemem rosyjskim. Czy będzie ona pełna, czy zostawicie linie łączące Litwę z Królewcem?

Te kwestie musimy przedyskutować na szczeblu unijnym. Ale rozmowy z KE rozpoczniemy dopiero, kiedy ze scenariusza dotyczącego synchronizacji systemów wybierzemy najkorzystniejszy wariant połączenia stanowiącego wsparcie dla LitPol Link1.

Proces negocjacji o sposobie desynchronizacji Litwa rozpoczęła już w 2012 r. Ale po roku musiała go zawiesić, bo w tamtym czasie nie byliśmy jeszcze w stanie odpowiedzieć na pytanie, kiedy będziemy gotowi do przeprowadzenia synchronizacji z Europą Zachodnią. Teraz jest właściwy moment na ich ponowne podjęcie. Ale najpierw musimy wybrać najlepszy wariant synchronizacji i wiedzieć, jak zabezpieczymy nasz system w przyszłości. Zwłaszcza że w 2023 r. duża część działających dziś mocy krajowych zostanie wyłączona. To są procesy, które toczą się równolegle.

Jeśli chodzi o Królewiec, to jest to pytanie także do drugiej strony. Jednak z naszych informacji wynika, że oni też przygotowują się do procesu naszej synchronizacji i będą się zabezpieczać, budując własne źródła.

Piotr Naimski, pełnomocnik polskiego rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej stwierdził, że nie ma miejsca dla stałego importu energii do Polski. Jak to pan ocenia?

Wybór poszczególnych państw w zakresie najlepszego dla niego miksu energetycznego jest jego suwerenną decyzją. Jeśli chodzi o Litwę, to też zmieniliśmy podejście. Obecnie ok. 70 proc. energii importujemy z zewnątrz, ale już w 2020 r. chcemy mieć 45 proc. prądu z własnej generacji, a w 2030 r. – 70 proc. Te proporcje zmienią się więc diametralnie.

Faktem jest, że teraz konsumenci litewscy korzystają dziś z taniej importowanej energii. Jednak zbyt duża zależność w dłuższej perspektywie nie zapewnia zrównoważonego rozwoju. Zwiększenie krajowej produkcji korzystnie wpłynie też na nasza ekonomię.

Na jakie technologie postawicie?

Projekt strategii energetycznej Litwy jest już przygotowany. Będzie poddany pod głosowanie w naszym parlamencie prawdopodobnie w październiku. Teraz trwają jeszcze dyskusje dotyczące szczegółów, bo chcemy osiągnąć porozumienie.

W pierwszej kolejności zamierzamy zwiększyć udział produkcji z odnawialnych źródeł energii (OZE), które stają się coraz bardziej konkurencyjne i wkrótce osiągną ceny rynkowe. Dlatego gros krajowej produkcji ma się opierać się na ekoelektrowniach. Dziś mamy 26 proc. OZE w finalnym zużyciu energii, w tym w sektorze elektroenergetycznym – 16 proc. Do 2020 r. planujemy zwiększyć ten udział do 30 proc., a w 2030 r. – do 45 proc.

Błękitne paliwo nie będzie zajmowało znaczącego miejsca w naszym miksie. Zapewne powstaną kogeneracyjne źródła gazowe, ale będą służyć wyłącznie jako rezerwa do bilansowania systemu i zwiększać jego elastyczność po synchronizacji. Uzupełnią je elektrociepłownie na biomasę i śmieci.

Będziecie zainteresowani wsparciem w ramach polskiego rynku mocy, o którym rząd w Warszawie rozmawia z Brukselą? KE widziałaby ten system jako regionalny, a nie tylko krajowy. I to może być warunek.

Nie chciałbym się do tego odnosić. Zwłaszcza że dyskutowany mechanizm nie jest jeszcze przez Brukselę zaakceptowany.

Jeśli będzie to system otwarty na moce z regionu, to będziemy otwarci na dyskusje. Ale ważne będą warunki, na których mielibyśmy ewentualnie brać udział w aukcjach.

Na Litwie ważni mają być też prosumenci. Ile energii chcecie od nich pozyskać?

Rzeczywiście, produkcja z mikroźródeł będzie traktowana tak jak każda inna generacja. Pracujemy teraz nad rynkowym modelem wsparcia np. formą leasingu, który umożliwiłby skrócenie okresu zwrotu z inwestycji z dzisiejszych 12–14 lat do 5 lat. Dzięki temu powinno przybywać paneli, by odbiorcy mogli korzystać z taniejącej energii słonecznej.

Do 2020 r. chcemy mieć ok. 100 MW mocy zainstalowanej w tej technologii. To oznacza wsparcie dla ok. 44 tys. odbiorców indywidualnych. W 2030 r. celujemy jednak już w ok. 0,5 mln konsumentów produkujących na użytek własny i do systemu. To ambitny cel. W strategii nie mówimy o mocy z fotowoltaiki w tej perspektywie, bo chcemy umożliwić rozwój zarówno mniejszych jak i większych instalacji. Jeśli jednak miałyby powstać tylko te mniejsze źródła, to liczba 500 tys. prosumentów mogłaby mieć zainstalowane nawet 1 tys. MW.

Interesuje Was udział w jakichś projektach w Polsce, np. planowanej budowie bloku w Ostrołęce czy wiatrakach na Bałtyku, które mogłyby być połączone z innymi państwami?

Z wymienionych projektów bardziej interesujący z naszego punktu widzenia byłby projekt budowy farm na morzu. To technologia bardziej efektywna kosztowo. Jeśli byłaby również możliwość pobierania energii z tych wiatraków i jej przesyłu na Litwę, to byłaby to dodatkowa dla nas korzyść.

Wszystko zależy od podejścia rządu polskiego, bo na razie nie ma jeszcze ostatecznej decyzji w sprawie tej inwestycji. Jest zbyt wcześnie na rozmowy firm czy operatorów. Ale to jest temat do dyskusji na przyszłość.

Sama Litwa też planuje własną farmę na morzu, ale nie zostanie ona oddana do użytku wcześniej niż przed 2026–2027 rokiem.

Atom w Polsce jest tematem rozważań?

Na pewno nie bierzemy pod uwagę partycypacji w tym projekcie. Nie mamy też planów budowy własnej elektrowni jądrowej.

Krytycznie patrzycie na niespełniającą standardów białoruską elektrownię atomową, budowaną przy granicy z Litwą. Czy szukacie wsparcia w Brukseli i innych państwach, w tym Polski?

Bardzo dużym wsparciem były deklaracje polskiego rządu, dotyczące demontażu części linii łączących ją z Białorusią. To wyraźny znak, że władze w Warszawie też traktują tę elektrownię jako duże zagrożenie.

Na Litwie uchwaliliśmy w kwietniu prawo dotyczące norm technicznych dla bezpiecznej energii. Białoruska elektrownia nie spełnia aż siedmiu z ustalonych kryteriów. Oznacza to, że jest zagrożeniem dla naszego bezpieczeństwa narodowego. Teraz na podstawie tego prawa przygotowujemy plan mający doprowadzić do zredukowania ryzyka płynącego z realizacji inwestycji lub do jej wstrzymania.

Przedstawiłem rządowy plan wdrożenia sankcji, który stanie się istotnym elementem planu synchronizacji. Chodzi m.in. o ograniczenie przesyłu energii między naszymi krajami, zdemontowanie części istniejących linii, a także nałożenie ceł i podatków za przesył niebezpiecznej energii.

Czy siłownia w Ostrowcu powinna mieć status podobny do Nord Stream 2, zagrażający bezpieczeństwu europejskich państw?

Obie inwestycje stanowią porównywalne zagrożenie. Wskazują na to działania Danii, która podobnie jak Litwa chce wdrożyć specjalną ustawę, by chronić się przed skutkami realizacji Nord Stream 2.

Dostępne są więc instrumenty umożliwiające radzenie sobie z takimi sytuacjami.

Czy opóźnienie w realizacji łącznika gazowego między krajami (GIPL) postrzegacie w kategoriach politycznych czy technicznych – jak zapewnia Gaz-System?

Przy projekcie GIPL nie widzę żadnych kwestii mogących zagrażać polskim czy litewskim interesom. Polski operator systemu gazowego wprowadzał techniczne zmiany dotyczące przebiegu trasy. To wydłuży inwestycję, ale też zmniejszy jej koszty. Budowa gazociągu ma się zakończyć przed końcem 2021 r. Nasi operatorzy po ustaleniu kwestii technicznych osiągnęli już ten punkt, kiedy prowadzą biznes. Ten sam etap mamy z procesie synchronizacji w przypadku współpracy operatorów energetycznych.

CV

Žygimantas Vaiciunas jest ministrem energetyki Litwy od grudnia 2016 r. Od 2009 r. związany z administracją rządową – najpierw jako dyrektor departamentu planowania strategicznego i spraw europejskich, potem wiceminister energetyki. W 2014 r. został attaché do spraw energii w stałym przedstawicielstwie Litwy przy Unii Europejskiej. Z wykształcenia politolog, absolwent studiów europejskich na Uniwersytecie Wileńskim.

Parkiet PLUS
Obligacje w 2025 r. Plusy i minusy możliwych obniżek stóp procentowych
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Parkiet PLUS
Zyski zamienione w straty. Co poszło nie tak
Parkiet PLUS
Prezes Ireneusz Fąfara: To nie koniec radykalnych ruchów w Orlenie
Parkiet PLUS
Powyborcze roszady na giełdach
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Parkiet PLUS
Unijne regulacje wymuszą istotne zmiany na rynku biopaliw
Parkiet PLUS
Prezes Tauronu: Los starszych elektrowni nieznany. W Tauronie zwolnień nie będzie