Czy największe zamieszanie związane z MiFID II i MIFIR mamy już za sobą?
System MiFID II to zbiór przepisów, bezprecedensowy w dotychczasowej historii prawa rynku kapitałowego. Składa się na niego blisko 50 aktów prawnych, publikowanych przez ESMA wytycznych oraz zestawów tzw. pytań i odpowiedzi. Wszystko to należy powiązać w całość i dokonać wdrożenia zarówno na niwie regulacyjnej, jak i w praktyce. Już per se nie jest to zadaniem łatwym. Dodatkowo trzeba mieć na uwadze, że część przepisów prawa unijnego jest już bezpośrednio stosowana od 3 stycznia, mimo że polskie, zbliżone w materii regulacje wciąż obowiązują. Siłą rzeczy wdrażanie MiFID II nie jest procesem dla wszystkich ani łatwym, ani krótkoterminowym. Porównując wprowadzanie MiFID II do wyścigu kolarskiego, mamy za sobą prolog i pierwszy etap górski, ale do mety wciąż jest jeszcze wiele odcinków.
Jak pan ocenia cały ten proces? Czy instytucje naszego rynku dobrze odrobiły pracę domową? Z czym miały największy problem?
Trudno jest o końcowe podsumowanie, gdyż aktualnie mamy do czynienia ze stanem przejściowym, swoistym zawieszeniem pomiędzy starym a nowym porządkiem. Z docierających do nas sygnałów wynika, że firmy inwestycyjne bardzo ciężko pracowały i wciąż pracują, aby dostosować swoje działanie do pojawiających się systematycznie nowych obowiązków. Wyzwań jest wiele i o różnorodnym charakterze. Przede wszystkim podmioty nadzorowane musiały wypełnić kosztochłonną powinność dostosowania systemów informatycznych do nowych wymogów. Do tego doszło doedukowanie pracowników, modyfikacje wszelkich regulaminów klientowskich czy też wprowadzanie nowych procedur wewnętrznych. W związku z działaniami regulacyjnymi firmy inwestycyjne dość często miały trudności z właściwym zrozumieniem unijnych regulacji. Wpływ na ten stan rzeczy miała nie tylko ich objętość, rozproszenie, ale – co sam z przykrością stwierdzam – również i niestaranność redakcji przepisów europejskich pisanych niekiedy językiem bardziej beletrystycznym niż prawnym i brak konsekwencji w używaniu terminów.
W pierwszych dniach można było odnieść wrażenie, że klienci indywidualni byli zaskoczeni zmianami, jakie przyniosło europejskie prawo. Tak chyba nie powinno być. Zabrakło działań informacyjno-edukacyjnych?