Klasyczna porada doświadczonego inwestora to w uproszczeniu banalne stwierdzenie: kupić tanio i sprzedać drogo. W terminologii analizy technicznej można by to ująć: kupić w dołku i sprzedać na szczycie, stąd też dla części uczestników rynku istotna jest odpowiedź na pytanie, czy dołek bessy już był.

Z jednej strony nieco szybszy od oczekiwań spadek inflacji konsumenckiej w USA został euforycznie przyjęty przez inwestorów, chociaż w moim odczuciu inwestorzy zdają się pomijać ryzyko, iż stopa procentowa w USA będzie dłużej na wyższym poziomie, co będzie miało konsekwencje w wyższych kosztach finansowych firm czy też konsumpcji oszczędności przez gospodarstwa domowe oraz presji obsługi kredytów na finanse gospodarstw domowych z rosnącym ryzykiem niespłacalności kredytów. Spadek sprzedaży istniejących domów w USA do dołka z 2020 r. (covidowego dołka) obrazuje postępujące ryzyko pogorszenia koniunktury w sektorze nieruchomości czy szerzej w budownictwie, które jest znaczącym sektorem gospodarki amerykańskiej. Warto dodać, że spadek inflacji w USA to efekt spadku w kategorii ubezpieczeń, co uwiarygadnia postępujące spowolnienie gospodarcze.

Słabszy odczyt CPI w USA przyspieszył osłabienie USD, co sprzyjało umocnieniu EUR czy walut rynków wschodzących, jak i walut w regionie, w tym forinta węgierskiego (HUF), korony czeskiej (CZK) oraz złotego (PLN). Silniejszy PLN sprzyjał wzrostowi WIG20, a tym bardziej WIG20 w USD czy MSCI Poland, przy czym indeksy po dotarciu do 38,2 proc. zniesienia spadku formowanego od października 2021 r. złapały zadyszkę. Z technicznego punktu widzenia wskaźnik trendu (RSI) wyszedł ponad poziom 80 pkt, co zdarzyło się po raz pierwszy od 2005 czy 2006 r. i jest interesującą obserwacją, ponieważ wykupienia w tej skali do tej pory pojawiały się jedynie we wzrostowej fazie cyklu. Z drugiej strony powyższy odczyt byłby silnym ostrzeżeniem, gdyby pojawiła się negatywna dywergencja, której na razie nie widać. Z europejskiego punktu widzenia deeskalacja wojny w Ukrainie, a tym bardziej rosnące szanse na trwalszy rozejm, spadek notowań gazu ziemnego w Europie czy rosnące szanse na uzyskanie środków z KPO przez Węgry czy Polskę sprzyjałyby stwierdzeniu, że cykliczny dołek bessy jest za nami. Jednakże sporo czynników ryzyka jest nierozstrzygniętych, a skokowo rosnąca liczba stwierdzonych przypadków Covid-19 w Chinach przypomina o zapomnianych przez półtora miesiąca czarnych łabędziach. Reasumując, sercem chciałbym, aby dołek bessy był już za nami, jednakże intuicyjnie obawiam się co najmniej silnego cofnięcia z ryzykiem retestu dołka na 1350 pkt.