Wzrosty na giełdach spowodowały jak zazwyczaj spadek awersji do ryzyka i większy apetyt na inwestycje w aktywa emerging markets. W efekcie, jeśli pozytywne nastroje zdołają się dziś utrzymać aż do otwarcia notowań na amerykańskich parkietach, polska waluta ma szansę zyskać na wartości. Wciąż nie zdobyty pozostaje jednak poziom 4,4000 – zatrzymały się na nim ostatnie dwie fale umocnienia złotego. Zwykle po dojściu do tego wsparcia, następowało dynamiczne odbicie w górę – w lutym spowodowało ono zwyżkę notowań EUR/PLN w okolice historycznych szczytów, a w marcu ich wzrost do poziomu 4,7400. Tym razem rynek zachowuje się zdecydowanie spokojniej, co zwiększa szanse na pokonanie tej bariery.
Zagrożeniem dla sentymentu względem regionu europejskich rynków wschodzących, może być nieopublikowany jeszcze raport Międzynarodowego Funduszu Walutowego, którego skrót podał dzisiaj Financial Times. Według MFW kraje Europy Środkowo – Wschodniej w bieżącym roku mogą mieć poważne problemy z rolowaniem 50% prywatnego zadłużenia oraz 90% długu publicznego. Łączna kwota kredytów, których termin spłaty przypada na 2009 rok jest szacowana na 413 mld dolarów. Do tego dochodzi deficyt na rachunku obrotów bieżących, którego wartość w skali regionu ocenia się na 83 mld dolarów. Według MFW problemy z pozyskaniem finansowania zewnętrznego mogą doprowadzić do powstania luki pomiędzy zapotrzebowaniem na kapitał zagraniczny poszczególnych krajów a możliwościami, jakie może zaoferować międzynarodowy rynek finansowy. To z kolei stwarza zagrożenie silnych napięć w systemach walutowych wielu gospodarek, w szczególności tych, które powiązały kurs waluty krajowej z euro.
W obecnym momencie jednak, automatyczne osłabienie walut regionu na skutek negatywnego wydźwięku raportu, nie jest oczywiste. W zeszły tygodniu, pomimo redukcji ratingu dla Węgier przez dwie agencje – Moody’s oraz Standard&Poor’s oraz negatywnych perspektyw dla kolejnej oceny tamtejszego długu, forint umocnił się względem euro do poziomu 293,00 HUF za EUR. Rynek w ostatnich falach osłabienia walut regionu najprawdopodobniej uwzględnił już najbardziej pesymistyczne scenariusze, czego najlepszym dowodem jest jego reakcja na ostatnie doniesienia z Węgier.
Na światowych rynkach wciąż utrzymują się dobre nastroje. Azjatyckie giełdy dzisiaj po raz kolejny zamknęły się na plusach. Japoński indeks Nikkei zyskał 1,24%. Rynkowej atmosferze wciąż służy ostatnie wystąpienie szefa Fed Bena Bernanke, w czasie którego stwierdził on, że dotychczasowe działania amerykańskich władz, mające na celu ożywienie rynku kredytów hipotecznych, przynoszą pozytywne efekty. Daje to nadzieję na poprawę sytuacji w sektorze nieruchomości w USA. Problemy tego sektora dały początek zawirowaniom w amerykańskiej gospodarce. Ewentualna poprawa jego stanu może być pierwszym sygnałem świadczącym o stabilizacji sytuacji gospodarczej w Stanach Zjednoczonych.
Na rynkach wciąż spada awersja do ryzyka, co przekłada się na deprecjację japońskiego jena, który jest pożyczany w ryzykownych transakcjach opartych o carry trade. Kurs USD/JPY pokonał psychologiczną barierę 100,00 USD i wzrósł do poziomu 101,00 – najwyższego od października 2008 r. Najbliższy istotny opór w notowaniach tej pary walutowej usytuowany jest nieco powyżej 102,00.