Kurs USD/PLN wzrósł z dziennego minimum na 3,0673 zł do 3,1195 zł po godzinie 13:00. Notowania EUR/PLN w tym czasie wykonały ruch z 4,2645 zł do 4,2958 zł.
To gwałtowne osłabienie polskiej waluty to reakcja na równie silne spadki EUR/USD i idące z nimi w parze pogorszenie koniunktury na rynkach akcji, jakie nastąpiło po słowach ministra finansów Niemiec o tym, że zaplanowanych na 23 października szczyt Unii Europejskiej nie przyniesie ostatecznego rozwiązania kryzysu długu. To sprowadziło na ziemię bujających w obłokach od trzech tygodni inwestorów, którzy ignorując wszystkie fakty wierzyli, że w najbliższym czasie zostanie przedstawiony szczegółowy plan walki z kryzysem. Łącznie ze wskazaniem środków na dokapitalizowanie europejskich banków.
Reakcja rynków, w tym również rynku złotego, na dzisiejsze słowa niemieckiego ministra finansów może pokazywać, jak duże będzie rozczarowanie, kiedy politycy nie pokażą kompletnego planu ratunkowego dla Strefy Euro. A nie ma wątpliwości, że go nie przedstawią, skupiając się tylko na jego ogólnym zarysie. Chociażby dlatego, że inwestorzy oczekują na dokapitalizowanie banków. To zaś będzie wymagało znalezienia nawet 200-300 mld EUR. Tymczasem tych pieniędzy nie ma na stole.
Wskazując na ewentualne zagrożenia dla złotego, trzeba też wspomnieć o jeszcze jednym czynniku, który w tej ostatniej rynkowej euforii, mógł zostać przeoczony. Mianowicie o bardzo prawdopodobnej obniżce ratingu Węgier do poziomu śmieciowego. To może uderzyć w cały region. Szczególnie, jeżeli taka decyzja nałoży się na pogorszenie nastrojów na świecie.
To wszystko powoduje, że złoty może stracić nawet około 10 gr. Podkreślaliśmy to w przedpołudniowym komentarzu: http://www.xtb.pl/strefa-analityczna/puls-rynku/224014. Niemniej jednak, jeżeli te straty nie będą większe, to mając na uwadze wrześniową zmianę sentymentu do złotego, można się pokusić o postawienie tezy, że w kolejnych miesiącach nie grozi mu podobna deprecjacja do tej z sierpnia i pierwszej połowy września br.