Lepsze informacje makro na razie nie przekładają się zbytnio na notowania euro – wczoraj mieliśmy zaskakująco dobre odczyty PMI, a dzisiaj dość przyzwoity indeks IFO z Niemiec (uwagę zwraca zwłaszcza przyspieszenie subindeksu oczekiwań) – które pozostaje jeszcze pod presją słów Mario Draghiego z ubiegłego tygodnia. Przypomnijmy, że podczas konferencji prasowej po posiedzeniu ECB, jego szef wyraźnie dementował jakiekolwiek spekulacje nt. możliwych ograniczeń w programie QE. Naszym zdaniem jest w tym dużo interesu ECB – droższe euro szkodziłoby celom banku centralnego, jakim jest odbicie inflacji, ale i też wsparcie gospodarki, bo jedno z drugim się wiąże – ale trudno będzie utwierdzać rynki w przekonaniu, że skala QE jeszcze długo się nie zmieni, skoro dane makro zaczynają się poprawiać, a tego proces wyjścia z QE musi być rozłożony w czasie. Biorąc jednak pod uwagę przytoczone wcześniej cele ECB, można jednak oczekiwać, że retoryka Banku szybko nie ulegnie zmianie. Nie oznacza to jednak, że rynki nie zaczną wcześniej samodzielnie myśleć. A jest kilka spraw do rozważenia – po pierwsze nie można dłużej udawać, że problemem w przypadku QE jest zwyczajnie niedobór po stronie aktywów, które ECB mógłby kupować (to mogą zmienić grudniowe poprawki ECB, które znosiłyby chociażby powiązanie z rentownościami obligacji, które obecnie nie mogą być niższe od poziomu stopy depozytowej – chociaż ECB mógłby się obawiać, że mogłoby to prowadzić do jeszcze większych wypaczeń na rynku długu. Bo po drugie – nie ma co ukrywać, że tak duży gracz ma kluczowy wpływ na rynkową koniunkturę, a to nie jest pożądane w długim okresie. I po trzecie, banki komercyjne to jeden z kluczowych kanałów oddziaływania ECB na gospodarkę. Tymczasem zerknijmy na poniższy wykres pokazujący notowania Deutsche Banku na tle rentowności 10-letnich, niemieckich obligacji. Zapowiedzi uruchomienia programu QE padły w styczniu ub.r., ale od wakacji kierunek notowań obu instrumentów jest dość zbieżny. To wskazuje na dość istotne zależności i wnioski na przyszłość – mocne zaprzeczanie temu, co nieuchronne, może do końca nie opłacać się ECB. Wróćmy jednak do najbliższego kalendarza – dzisiaj o godz. 16:30 Mario Draghi ma zaplanowane wystąpienie w Berlinie nt. polityki monetarnej. Czy w wersji dla coraz bardziej sceptycznych wobec jego działań Niemców, będzie mniej zdeterminowany do ucinania spekulacji o zmniejszaniu QE, niż w ostatni czwartek? Z kolei już za dwa dni wspomniany Deutsche Bank opublikuje swój raport za III kwartał – przebieg ostatnich notowań DB zdaje się zmniejszać obawy związane z tym wydarzeniem (chociaż niespodzianki to ponoć jedna z cech rynków finansowych).
Wykres: Rentowności niemieckich obligacji 10-letnich (kolor zielony, skala lewa), oraz notowania akcji Deutsche Bank (kolor pomarańczowy, skala prawa), źródło: Thomson Reuters Eikon
O tym, że dolar może wytracać tempo zwyżek pisaliśmy już wczoraj wieczorem. Dzisiaj w większości relacji amerykańska waluta traci. Teraz wiele będzie zależeć od kolejnych danych makro – chociaż interpretacja dzisiejszego odczytu indeksu zaufania konsumentów Conference Board o godz. 16:00 może być błędna ze względu na jego duży skok we wrześniu. Większe znaczenie będą mieć czwartkowe dane nt. dynamiki zamówień na dobra trwałego użytku, czy wreszcie piątkowe, wstępne odczyty dotyczące dynamiki PKB w III kwartale (tu warto zwrócić uwagę na różnicę pomiędzy oczekiwaniami płynącymi z modelu Atlanta FED GDPNow (2,0 proc.), a rynkowym konsensusem (2,5 proc.)). Dolar może teraz być bardziej wrażliwy na słabsze odczyty, gdyż mogą one zaważyć na oczekiwaniach związanych z posiedzeniem FED 2 listopada. Teoretycznie FED mógłby zapowiedzieć wtedy grudniową podwyżkę, ale nie musi tego robić. Jeżeli tak nie będzie to może być to dodatkowy sygnał, że członkowie FED nie chcą nadmiernie rozdmuchiwać oczekiwań, którym mogliby nie sprostać (mówimy tu już o kontekście skali podwyżek w 2017 r., do czego można mieć większe wątpliwości.
Na wykresie koszyka BOSSA USD widać, że wczorajsza świeca nie zamknęła się powyżej piątkowego szczytu i rozpoczęliśmy korektę. Teoretycznie mocnym wsparciem powinny być okolice dawnych szczytów z drugiej połowy lipca, które już testowaliśmy w zeszłym tygodniu (81,75-81,90 pkt.)
Wykres dzienny BOSSA USD
Ciekawy układ pod odbicie zaczyna tworzyć się na EUR/USD, chociaż szanse na wybicie górą za pierwszym razem z widocznego kanału spadkowego (górne ograniczenie to 1,0950) nie są obecnie nazbyt duże. Kluczowy może okazać się czwartek (reakcja na Deutsche Bank) i piątek (interpretacja danych nt. PKB w USA w kontekście posiedzenia FED 2 listopada).