Francuski CAC40 oscyluje w okolicy wczorajszej ceny zamknięcia, niemiecki DAX zyskuje 0,2%, a brytyjski FTSE 100 notuje ok. 0,3% wzrosty. Najlepszy sentyment wśród głównych rynków Starego Kontynentu widać na szwajcarskim SMI, który jest na dobrej drodze do zakończenia sesji z 0,4% wzrostem.
Nieco słabiej radzi sobie dziś warszawski parkiet. WIG traci dziś ok. 0,6%, a WIG20 traci 0,7%. Jeszcze mocniejszy ruch notuje sWIG80, który jako jedyny na wczorajszej sesji opierał się spadkom. Dziś notuje prawie 0,9% korektę. Relatywnie najlepszy sentyment widać na indeksie mWIG40, który traci dziś ok. 0,4%.
Amerykańska giełda rozpoczyna sesję z lekkim wyhamowaniem ostatnich wzrostów. S&P 500 traci 0,2%, Nasdaq 100 spada o ok. 0,4%, a Dow Jones spada o 0,3%.
Obecne wartości indeksów są w granicach poziomów z początku tego roku. To oznacza, że inwestorzy powrócili do wyceny amerykańskich aktywów sprzed końcówki euforii spowodowanej wyborem Trumpa na prezydenta (notowania m.in. indeksu S&P 500 zanotowały mocny styczeń po to, by po zaprzysiężeniu rozpocząć spadki). Jednocześnie na poziomie wskaźnika PE forward widzimy na razie poziomy jeszcze o ok. 10% niższe niż z początku roku. Czy oznacza to już powrót trendu wzrostowego i powrót wiary w amerykańskie spółki? Na razie wzrosty wskaźnika przede wszystkim pchane są rosnącymi cenami samych indeksów, natomiast w ślad za tym nie idzie jeszcze poprawa prognozowanych wyników. Warto pamiętać, że prognozy dotyczące osiąganych przez spółki wyników są nieco opóźnione w stosunku do wahnięć samego rynku szczególnie w obliczu tak gwałtownych ruchów jakie widzieliśmy w ciągu ostatniego 1,5 miesiąca. Wycena amerykańskich indeksów może być wsparta aktualizacją prognoz dotyczących wyników osiąganych przez spółki, jednak do tego potrzebna będzie jasna sytuacja dotycząca przyszłości amerykańskiej gospodarki. Szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę wciąż podwyższone oczekiwania inflacyjne, które na przestrzeni pierwszego kwartału wzrosły do najwyższych wartości od końcówki 2023 r. Choć część tych obaw powinna zostać wygładzona w obliczu mniejszych wartości ceł handlowych od tych oczekiwanych w kwietniu, warto pamiętać, że spółki i tak będą musiały mierzyć się z wyższymi poziomami ceł niż przez ostatnie 5 lat, czyli okres najdynamiczniejszego napięcia wycen rynkowych na poziomie wskaźników.
Dodatkowo, oczekiwania inflacyjne są bardzo ważną składową samej inflacji i choć na razie w USA wzrost cen wydaje się opanowany, tak podtrzymanie podwyższonego poziomu oczekiwań inflacyjnych również w kolejnych miesiącach może odbić się na samym kształtowaniu cen w USA. To natomiast negatywnie wpłynie na trendy realnych zysków osiąganych przez spółki, co dodatkowo może osłabić perspektywy wyceny amerykańskich aktywów.