Na środowej aukcji Ministerstwo Finansów sprzedało obligacje za kolejne 10 mld zł przed południem i za prawie 1 mld w popołudniowej dogrywce. Popyt sięgnął ponad 16 mld zł i był rekordowo duży, jak na wakacyjny miesiąc.
Największym zainteresowaniem inwestorów znów cieszyły się stałokuponowe, które dają pozytywną ekspozycję na spadek stóp procentowych. Ten zakład znów jest chętnie grany, bo bank centralny uwierzył, że koszt pieniądza może być niższy. Lipcowa projekcja ścieżkę centralną dla tegorocznej inflacji obniżyła aż o 1 punkt procentowy, przyszłoroczną o 0,3 proc., a dla roku 2027 wyznaczyła ją poniżej poziomu celu inflacyjnego. Na czwartkowej konferencji prezes NBP komunikował, że gdy inflacja jest w celu, bank centralny może troszczyć się o wzrost gospodarczy i stopy procentowe mogą być bardzo niskie. Wybrzmiał poziom 3,00 i 3,50 proc. Po południu kontrakty terminowe wyceniały na razie, że już na wiosnę główna stopa spadnie w okolice 3,75 proc. W oczekiwaniu na aukcję ceny trochę spadły, ale po ogłoszeniu informacji o dużym niezaspokojonym popycie znów zaczęły się piąć w górę. Po godz. 16 obligacja 2-letnia oferowała 4,44 proc., 5-latka 4,86 proc., a dziesięcioletnia seria DS1034 5,33 proc. To znów o kilka punktów mniej niż tydzień temu. Potencjał do dalszego spadku rentowności wydaje się być nadal spory.
Mimo dużych potrzeb pożyczkowych nabywców nie brakuje; inflacja jest pod kontrolą i realne stopy procentowe wyglądają bardzo atrakcyjnie, a na globalne zawirowania rynek wygląda, że się uodpornił.