Tytułem wstępu wypada wyjaśnić, że istnieją różne formy indywidualnych kont emerytalnych, ale tylko nieliczne z nich są całkowicie darmowe. Tak jest w przypadku IKE w formie rachunku maklerskiego, których jedynym kosztem może być prowizja maklerska za zakup i sprzedaż papierów na Catalyst. W takiej formie IKE przybiera prawdziwie indywidualny charakter – to właściciel konta decyduje o tym, jakiego rodzaju inwestycje trafią do jego portfela i w jakich proporcjach.
Obligacje mają nad innymi formami inwestycji tę przewagę, że wynik inwestycji daje się przewidzieć – przynajmniej w przybliżeniu.
Limit wpłat
Zyski kapitałowe nie zostaną w przypadku IKE opodatkowane, ale po spełnieniu podstawowych warunków kapitał można wycofać po osiągnięciu 60 lat oraz po dokonaniu wpłat w dowolnej wysokości w przynajmniej pięciu latach (nie muszą być to kolejne lata). Naturalnie kapitał można wycofać także przed osiągnięciem 60 lat, ale wówczas trzeba będzie zapłacić podatek od zysków (są od tego wyjątki). Co sprawia, że IKE mogą być nie tylko inwestycją dokonywaną z myślą o emeryturze, ale także o optymalizacji podatkowej na tej samej zasadzie, na jakiej działają np. fundusze parasolowe.
Aby nie wykorzystywać tej funkcji parasola nadmiernie, ustawodawca ustanowił roczne limity wpłat na IKE w wysokości trzykrotności prognozowanego średniego wynagrodzenia w danym roku. W 2018 r. limit wpłat wynosi 13 329 zł. Nawet ci, dla których taka kwota inwestycji nie jest warta wysiłku włożonego w założenie i zarządzanie swoim IKE, powinni pamiętać, że kluczem do sukcesu są systematyczne wpłaty, które pozwolą zgromadzić pewien kapitalik (patrz tabelka), którego przy odrobinie szczęścia nie uszczupli ani fiskus, ani wahania wartości inwestycji.
Na co postawić?
Posiadacze IKE mogą wprawdzie brać udział w inwestycjach na rynku pierwotnym, ale tylko wówczas, jeśli zapisy prowadzi także dom maklerski, w którym prowadzone jest IKE. Co zawęża wybór do nielicznych emisji publicznych (bo na udział w prywatnych zabraknie kapitału przynajmniej w pierwszych latach inwestycji). Pozostaje więc rynek wtórny, który nie grzeszy wszak płynnością. Wyróżniają się jednak na nim papiery, które oferowano w emisjach publicznych przeprowadzanych na podstawie prospektów inwestorom indywidualnym. W ich wypadku wartość comiesięcznych transakcji z reguły przekracza kilkaset tysięcy złotych, czasem jest to ponad milion.