Wybory na Tajwanie. Kto wygra w geopolitycznej rozgrywce?

Jednym z kluczowych wydarzeń geopolitycznych początku 2024 roku są wybory prezydenckie i parlamentarne na Tajwanie, które odbędą się 13 stycznia.

Publikacja: 02.01.2024 12:10

Wybory na Tajwanie. Kto wygra w geopolitycznej rozgrywce?

Foto: Bloomberg

XTB

Chociaż sondaże wskazują na prawdopodobne utrzymanie obecnego „napiętego” statusu quo, to po ostatnich słownych pogróżkach ze strony Chin nie można być tego w 100% pewnym. Dlaczego Tajwan jest kluczowy dla globalnej i chińskiej gospodarki? Co mogą oznaczać wygrane poszczególnych kandydatów? Czy Chiny zdecydują się na bardziej radykalne działania?

Światowy gigant technologiczny

Tajwan należy do tzw. grupy Azjatyckich Tygrysów. Jest największym na świecie producentem półprzewodników, dlatego jakiekolwiek działania wojenne na Tajwanie doprowadziłyby do kryzysu technologicznego, który prawdopodobnie wpłynąłby na totalną zapaść gospodarczą na całym świecie. TSMC jest największym wytwórcą półprzewodników. Według danych prezentowanych przez TrendForce, TSMC osiągnął udział w rynku półprzewodników na poziomie niemal 58%, co jest dalszym wzrostem w porównaniu do poprzednich kwartałów. Na drugim miejscu plasuje się Samsung z udziałem zaledwie 12,4%. Warto wspomnieć, że spółka produkuje na zlecenie innych podmiotów i nie produkuje chipów na własny użytek pod własną marką. Co jest interesujące, TSMC nie produkuje tylko dla takich spółek jak Apple, ale również dla innych graczy w sektorze chipów takich jak AMD czy Nvidia. Trudno nazwać te spółki konkurencyjnymi w stosunku do siebie, a działają one raczej na poziomie partnerskim. Chociaż TSMC jest kluczowym dostawcą chipów do Chin, to działania zbrojne na wyspie mogłyby doprowadzić do totalnego kryzysu technologicznego we wszystkich rejonach świata.

Tajwan to nie tylko TSMC, ale również Acer, Asus oraz Foxconn, czyli inni znani producenci elektroniki. Co ciekawe, założyciel tej ostatniej firmy, Terry Guo startuje w wyborach prezydenckich na Tajwanie, ale obecnie zajmuje czwartą lokatę w sondażach, raczej bez szans na wybór.

Podłoże konfliktu między Chinami oraz Tajwanem

Konflikt między Chinami i Tajwanem sięga XVII wieku, kiedy to wyspa znalazła się pod jurysdykcją chińską. Następnie tuż przed 1900 rokiem Tajwan trafił pod rządy Japonii wobec toczącej się wtedy wojny. Po drugiej Wojnie Światowej w 1945 roku Tajwan ponownie trafił pod zarząd Chin, ale następnie rządy ówczesnej partii Kuomintang doprowadziły do dużego niezadowolenia społeczeństwa Tajwanu, co ostatecznie doprowadziło do zamieszek. Wojna domowa w Chinach oraz zwycięstwo Mao Zedonga doprowadziło do ucieczki ówczesnej władzy chińskiej na Tajwan.

Tajwan, zwany również Republiką Chin nie uznaje władz na kontynencie. Jednocześnie nie ogłosił również oficjalnie niepodległości, co prowadzi do tego, że nie da się utrzymywać takich samych stosunków dyplomatycznych z Chinami oraz Tajwanem. Chiny stosują politykę jedności i zapowiedziały, że do 2049 dojdzie do zjednoczenia państwa. Chińskie władze podkreślają, że jakakolwiek deklaracja niepodległości ze strony Tajwanu spotka się z interwencją zbrojną. To właśnie dlatego Chiny nie chcą wygranej obecnie rządzącej partii DPP – Demokratycznej Partii Postępu, co mogłoby nie tyle przedłużyć obecny impas, a nawet zaostrzyć stosunki.

Sondaże przedwyborcze wskazują na kontynuację władzy DPP

W wyborach prezydenckich startuje obecny wiceprezydent Lai Ching-te z partii DPP. Obecna prezydent Tsai Ing-wen już dwukrotnie piastowała swój urząd od 2016 roku i ten okres uznawany jest za mocne zaostrzenie stosunków między Chinami i Tajwanem. Wybór Lai Ching-te może wskazywać na utrzymanie lub nawet pogorszenie obecnego statusu. DPP podkreśla, że dzięki jej rządom, kraj umocnił swoją autonomię i bezpieczeństwo poprzez bliższe stosunki z krajami takimi jak Stany Zjednoczone i inne podobne demokracje.

Drugim kandydatem szeregując pod względem poparcia jest Ko Wen-je, członek partii TPP (Tajwańskiej Partii Ludowej). Jest on byłym burmistrzem Tajpej.

Kolejnym kandydatem jest burmistrz Tajpej, głównej partii opozycyjnej Kuomintang, Hou Yu-ih. Kandydat ten to również były szef policji i prowadzi swoją kampanię, strasząc możliwą wojną. Kuomintang to również partia wywodząca się z kontynentalnych Chin, roszcząca sobie prawa do władzy nad całym państwem.

Warto wspomnieć, że każdy z kandydatów wspiera utrzymanie obecnego statusu i brak deklaracji niepodległości, co mogłoby się spotkać z reakcją Chin. Chiny jednocześnie stosują jednak dezinformację, która ma nakłonić społeczeństwo do głosowania na partie mniej antychińskie jak KMT i TPP.

Najnowszy sondaż ETtoday daje 38,9% kandydatowi DPP, Lai Ching-te, który prowadzi od początku kampanii wyborczej. Drugi na liście różni się pod względem sondaży, ale ten sam z ETtoday daje kandydatowi KMT Hou Yu-ih poparcie na poziomie 35,8%. Ko Wen-je cieszy się poparciem na poziomie 22,4%.

Warto podkreślić, że wybory wygrywa ten, który uzyska największą liczbę głosów w jedynej pierwszej turze, co oznacza, że nie trzeba mieć 50% głosów. Z drugiej strony od kilku lat nie było tak dużej liczby kandydatów z tak równym poparciem. Jednocześnie wybierani są wiceprezydenci (podobnie jak w przypadku Stanów Zjednoczonych).

Chiny chcą zmian na Tajwanie

Chiny w swojej dezinformacyjnej kampanii wskazują, że jest to wybór między wojną, a pokojem. Jednocześnie jednak nie wydaje się, aby państwo to zdecydowało się na większą eskalację konfliktu niż do tej pory, jeśli nie dojdzie do ogłoszenia niepodległości Tajwanu, co również wydaje się mało prawdopodobne. Nie można jednak wykluczyć, że w przypadku kontynuacji władz DPP Chiny zdecydują się na jeszcze częstsze ćwiczenia wojskowe w okolicach Cieśniny Tajwańskiej, czy to naruszając przestrzeń powietrzną Tajwanu. Xi Jing Ping zapowiedział, że zbliża się moment zjednoczenia, choć nie wskazał na żadne konkretne działania. Warto podkreślić, że atak na Tajwan nie tylko wstrzymałby dostawy kluczowych dla całego świata półprzewodników, ale zagroziłby nawet 50% światowego transportu kontenerowego. Na ten moment Chiny bez swojej produkcji półprzewodników skazałyby się na duże problemy w przypadku ataku na Tajwan.

Chiny próbują również wpłynąć na biznes, podkreślając, że jedność doprowadziłaby do jeszcze większego wyjścia spółek technologicznych na świat. Z drugiej strony TSMC dysponuje również fabrykami w innych rejonach świata, inwestując obecnie w produkcję dwóch dużych fabryk w Japonii oraz w Stanach Zjednoczonych.

Sytuacja pozostanie napięta

Bez względu na to kto wygra wybory, raczej nie można oczekiwać znacznego polepszenia stosunków z Chinami. Utrzymanie władzy ze strony DPP oznacza brak dalszej współpracy na arenie międzynarodowej ze strony Chin. Nawet wygrana KMT nie doprowadziłaby do stałej poprawy, gdyż partia ta nie chce zjednoczenia, a Chiny z pewnością utrzymałyby dalej swoje dążenia. Można spodziewać się jednak tego, że wygrana DPP oznaczałaby dalsze umocnienie więzi z USA, natomiast KMT poluzowanie tych stosunków. Mocniejsze więzi między Stanami Zjednoczonymi oraz Tajwanem to oczywiście płachta na byka dla Chin, które nie tylko rywalizują ze Stanami Zjednoczonymi w kwestiach gospodarczych, ale przede wszystkim pod względem wpływów politycznych w Azji Południowo-Wschodniej. Nie można wykluczyć scenariusza, w którym dojdzie do zaostrzenia wojny handlowej pomiędzy Stanami Zjednoczonymi oraz Chinami, tylko ze względu na wyniki wyborów na Tajwanie, co oczywiście mogłoby doprowadzić do ponownego odbicia inflacji i wyhamowania ożywienia gospodarczego na świecie.

Pod względem rynkowym należy bacznie obserwować zachowanie kursu TSMC oraz chińskiego juana. Chociaż same wybory nie powinny zmienić obecnej sytuacji na tych rynkach, to jednak zaostrzenie konfliktu mogłoby potężnie zaszkodzić akcjom spółek z Tajwanu oraz doprowadzić do dalszych problemów juana, choć ten nie jest do końca swobodnie poruszającą się walutą. Jednocześnie, jeśli po wyborach doszłoby do jakiejkolwiek próby dialogu ze strony Tajwanu w stosunku do Chin, powinno dojść do dalszej poprawy sytuacji w łańcuchach dostaw, co mogłoby wpłynąć na obniżenie cen produktów technologicznych, ale z zachowaniem wysokich marż ze strony spółek, co mogłoby doprowadzić do wznowienia wzrostów akcji TSMC, które przez ostatni rok poruszały się w trendzie bocznym.

Trzeba mieć nadzieje, że trwający konflikt pozostanie jedynie konfliktem na papierze i tak jak Chiny nie doświadczyły prognozowanej recesji w 2023 roku, to również nie dojdzie do drastycznego zaognienia konfliktu, co jest oczekiwane przez niektórych komentatorów.

Kurs akcji TSMC (TSM.US) jest odwrotnie skorelowany z parą USDCNH. Kiedy kurs spółki notował history

Kurs akcji TSMC (TSM.US) jest odwrotnie skorelowany z parą USDCNH. Kiedy kurs spółki notował historyczne szczyty na początku 2022 roku, juan był najmocniejszy w stosunku do dolara od 2017 roku. Źródło: xStation5

XTB

Komentarze
Co martwi ministra finansów?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Komentarze
Zamrożone decyzje
Komentarze
W poszukiwaniu bezpieczeństwa
Komentarze
Polski dług znów na zielono
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Komentarze
Droższy pieniądz Trumpa?
Komentarze
Koniec darmowych obiadów