Wczorajsza negacja sygnału wyjścia cen poniżej poziomu konsolidacji została w dużej mierze wykonana po publikacji zdecydowanie lepszych danych makro w USA. Nie chodzi tu oczywiście o dane o cenach nieruchomości, bo te dane akurat rozczarowały optymistów. Chodzi o opublikowany o 16:00 naszego czasu wskaźnik zaufania konsumentów, który wyskoczył o 14,1 pkt. do poziomu prawie 55 pkt. Jest to największy skok wartości wskaźnika od 6 lat. Biorąc pod uwagę dwumiesięczne zmiany ostatnia poprawa jest najmocniejszą od czasu publikacji tych danych.

Ciekawa w tym wypadku jest także struktura tego wskaźnika. Mianowicie, składnik opisujący bieżącą sytuację wzrósł 3,4 pkt., a składnik przedstawiający oceny przyszłości skoczył aż o 21,3 pkt. i to on stoi w przeważającym stopniu za poprawą ogólnego wskaźnika. Smaczku dodaje fakt, że właśnie składowa oczekiwań jest uznawana za ważniejszą dla oceny kształtowania się przyszłej konsumpcji. Stąd można wysunąć wniosek, że jest spora szansa na poprawę sytuacji konsumpcji, a więc potencjalnie niezły II kwartał. Co stoi za tą nagłą poprawą nastrojów. Z jednej strony zapewne dają o sobie znać pierwsze skutki podjętych wcześniej planów pomocy i stymulacji. Jak wynika z badań, Amerykanie mniej obawiają się o utratę pracy i w mniejszym stopniu uważają, że pracę jest trudniej znaleźć. Ten powiew optymizmu to także skutek wzrostów cen na rynku akcji. Mamy tu więc pętlę, o której wspominałem jakiś czas temu w „Weekendowej”. Dobre nastroje się napędzają rynkiem akcji, który to rynek później napędza się nimi.

O ile nie ma co dyskutować z obecnymi wskazaniami i można nawet oczekiwać, że przełożą się one w jakiś sposób na wielkość amerykańskiej konsumpcji, to jednak można już się zastanawiać, jaką trwałość mają obecne dobre nastroje. Oba wspomniane wyżej źródła poprawy nastrojów są zdecydowanie niestałe. Pomoc jest zjawiskiem impulsowym. Skończą się rabaty podatkowe i wszystko wróci do normy. Przerabialiśmy to przecież już w ubiegłym roku, gdy podobny plan pomocy chwilowo tylko wahnął skłonnością do większych zakupów. Obecnie raczej trwa proces akumulacji i redukcji zadłużenia, a więc przełożenie na konsumpcję pewnie będzie, ale w ograniczonym zakresie i zapewne krótkotrwałe. Jeszcze gorzej wygląda sprawa oparcia dobrych nastrojów na zmianach na rynku akcji, bo to już w ogóle jest sprawa chwiejna. Wygląda więc na to, że trwałość opublikowanej wczoraj zmiany nastrojów nie będzie zbyt duża. Sytuacja przypomina nieco zachowanie rynku akcji, który także zyskał na poprawie nastrojów inwestorów antycypujących poprawę w gospodarce. Dla Tych inwestorów zachowanie wskaźnik jest tylko potwierdzeniem wcześniejszych decyzji, a nie sygnałem do wejścia na rynek. Oni już na nim są od dawna.

Jakie skutki ma wczorajszy powrót w obręb konsolidacji? Proste. Kto reagował na sygnał, a należało, ten powinien powrócić do nastawienia prowzrostowego. Obecnie sygnałem do ponownego rozważeniu postawy neutralnej będzie przełamanie wczorajszego minimum. Mimo ostatnich wiadomości wcale nie byłbym pewny, czy taka sytuacja nie będzie jednak miała miejsca.

Dzisiejsza sesja zapewne zacznie się pozytywnie, ale jej końcowy wynik nie jest przesądzony. Przed nami decyzja RPP o stopach, ale tu niespodzianki nie należy się obawiać. Nie wygląda na to, by w Radzie gołębie miały ponownie uzyskać większość. Dziś poznamy także liczbę wniosków o kredyt hipoteczny w USA oraz zmianę cen na tamtejszym rynku nieruchomości oraz wielkość sprzedaży domów na rynku wtórnym. To jednak są już publikacja zaplanowane na koniec dnia.