To drugi mocny poniedziałek z rzędu. Przypomnę, że w ubiegłym tygodniu właśnie w poniedziałek ceny odbiły się od poziomu dołka, zaliczając tego dnia minimum na 1726 pkt. W trakcie wczorajszych notowań maksimum dnia zostało wyznaczone na 2017 pkt. Łatwo obliczyć, że w ciągu tygodnia ceny wzrosły o nieco ponad 280 pkt. Aby było jeszcze ciekawiej, dokonało się to niemal bez większej korekty. Oczywiście ceny cały czas nie rosły, ale fazy bez wzrostu nawet trudno nazwać korektami, a zasługują one co najwyżej na nazwę "zatrzymanie zwyżki".

Wczorajsza sesja była jakby miniaturką tego, co mamy przez ostatni tydzień. Co ciekawe, bliska zera baza nadal wskazuje na duże wątpliwości części graczy. To dobry sygnał dla byków.Takim dobrym sygnałem jest także ciągły wzrost LOP. Wprawdzie ma on pewne uzasadnienie, ale gracze, którzy już teraz otwierają swoje krótkie pozycje, robią to chyba zbyt wcześnie. Pytanie, w jakim horyzoncie inwestycyjnym oni operują, i z jakim zaangażowaniem mamy tu do czynienia. Trzeba sobie bowiem zdawać sprawę z tego, w jakiej fazie zmian na rynku właśnie jesteśmy.

Wprawdzie posiadacze długich pozycji odnotowują w tej chwili triumfy, ale warto pamiętać, że wraz ze zwyżką cen kurczy się przestrzeń dla kontynuacji tego ruchu. Naturalnie można powiedzieć, że ceny mogą rosnąć w nieskończoność, ale wszyscy wiemy, że rzeczywistość jest nieco inna. Jeśli więc przyjmiemy, że rynek raczej nie będzie w stanie pokonać poziomów konsolidacji poprzedzającej październikowe załamanie, to mamy zarazem poziom 2500 pkt, który nie powinien zostać pokonany.

Czy tak faktycznie będzie, przekonamy się dopiero za jakiś czas. Warto jednak zwracać uwagę na symptomy przegrzania. Na razie rynek rośnie dość bezpiecznie, ale chwila zdecydowanej przewagi popytu zapali nam światło ostrzegawcze. Wystrzał optymizmu może bowiem oznaczać koniec zwyżki. Pewnie odbędzie się to w szybkim tempie, a więc gracze operujący większym kapitałem już teraz korzystają ze wzrostów, by budować krótkie, bądź zabezpieczać długie pozycje.

Jak zwykle w takich razach rozważania o potencjalnym punkcie zwrotu nas mniej interesują. My czekamy na sygnał sprzedaży. Gdzie rynek zawędruje, jest rzeczą wtórną. Znajdziemy czas na przygotowanie się na zmianę pozycji. Na razie cieszmy się ze zwyżki, a walkę zostawmy niedowiarkom.