Trudno napisać cokolwiek optymistycznego, gdy indeksy naszej giełdy spisują się tak samo jak nasi reprezentanci w każdym z tzw. sportów walki na Olimpiadzie w Sydney... Nadal też spadkom towarzyszą bardzo niskie obroty, ale to chyba marna pociecha. Inflacja, stopy procentowe, inne rynki, ceny paliw ? OK, wszystko prawda, ale chyba najgorsze, że i to, na co można mieć wpływ także ?leży odłogiem?... Mam na myśli częste zarzuty o: protekcjonizm, monopole, zaniechanie autentycznych (a koniecznych) reform, nadmierny (i dziwnie nieskoordynowany) fiskalizm, itp. itd. ? sprawy ?wałkowane? w prasie od dawna, ale z nie mniejszą konsekwencją ignorowane w konkretnych posunięciach decydentów, zwłaszcza teraz, gdy walki w ramach kampanii wyborczej wkraczają w najgorętszą fazę. Zgadzam się z tezą, że w tej walce stosunkowo najmniej jest konkretnych programów, lecz o rynku kapitałowym już zupełnie żaden z kandydatów nie wspomina ? bo w końcu cóż to za ?potencjalny elektorat?, gdy liczba zleceń składanych na sesję znów spadła poniżej 20 tysięcy?... W Polsce prezydent w praktyce niewiele może zdziałać, za to może wszystko obiecać: inwestorom żaden nawet nie obiecuje...Z pewną satysfakcją zauważyłem wczoraj artykuł podający jako przyczynę obecnej sytuacji słabą kondycję wielu polskich spółek wraz z lekceważeniem przez nie inwestorów ? a ostatnio w kilku jakby znów pojawiły się jakieś ?trupy w szafach? ? pytanie brzmi: czy dla wszystkich (?!) znienacka, z ich władzami włącznie.
Andrzej Chabłowski
DM AmerBrokers