Wczorajsze sesje na świecie, mimo oczekiwanych wzrostów, zakończyły się nieznacznymi spadkami. Wzrosty miały pojawić się jako odpowiedź na zeszłotygodniową przecenę większości walorów. Tak się jednak nie stało. Przyczyną, trwających trzeci dzień z rzędu, mogą być wciąż rosnące obawy o możliwą recesję w USA. Morgan Stanley Dean Witter, y doszedł do wniosku, że gospodarka USA wejdzie w I półroczu w fazę recesji. Inwestorzy poważnie się zastanawiają czy decyzja FED nie była spóźniona i czy jest w stanie rozkręcić rynek i w jakim okresie to nastąpi.
Nasdaq zamknął się o 11,73 pkt poniżej otwarcia. Biorąc pod uwagę wielkość wahań w czasie sesji (spadek do 2299,65) można to uznać za pozytywny sygnał. Szczególnie duży ruch notowany był w ostatniej godzinie handlu.
Dow Jones zamknął się na poziomie 10621,32, co stanowi spadek o 0,38 %. Nie powystrzymały go nawet bardzo dobre notowania producenta aluminium ALCOA, którego dochód na akcje wynosi około 45 centów, w porównaniu z prognozowanym przez analityków w wysokości 3 centów. ALCOA twierdzi, że tak dobry wynik, udało się wypracować jako skutek redukcji kosztów po akwizycji (fuzji). Zyskały wczoraj także akcje firm produkujących dobra powszechnego użytku (consumer goods, FMCG), takie jak Coca Cola, Procter & Gamble. Zakłada się, że ich przychody, nawet w spowolnionej gospodarce, nie są zagrożone i utrzymają się na stabilnym poziomie. Spadły notowanie BEA Systems, producenta oprogramowania, na skutek obniżonej rekomendacji. Nastrój na giełdach pogorszyły prognozy banku inwestycyjnego. Wśród amerykańskich firm tracących na swojej wartości rynkowej znalazły się w poniedziałek takie giganty, jak producent systemów internetowych Cisco Systems, komputerowy potentat Microsfot Corp
Także zgodnie z wczorajszymi zapowiedziami (komunikaty spółek) straciły na wartości walory New Era of Networks i Hispanic Broadcasting.
Merill Lynch & Co's obniżył swoją prognozę dla S&P 500, ze wzrostu do 4 %, z prognozowanych wcześniej 9%.