Tych, którzy liczyli jednak na daleko idące zmiany miniony dzień mógł nieco rozczarować. Dane były generalnie minimalnie lepsze od oczekiwań, ale nie na tyle by umocnić dolara lub wesprzeć popyt na rynkach akcji.
Fed zgodnie z oczekiwaniami obniżył stopy o 0,25 punktu procentowego i obecnie główna stopa jest na poziomie 2%. Jednocześnie nieco zmieniony został ton komunikatu. Fed bardziej wyraźnie podkreślił zagrożenie ze strony inflacji, ale nie na tyle aby już dziś można było stwierdzić, że kolejnych obniżek na pewno nie będzie.
Również jeśli chodzi o dane makro nie ma znaczących zaskoczeń. Najlepiej wypadł raport ADP, który pokazał wzrost zatrudnienia w kwietniu o 10 tys. podczas gdy rynek oczekiwał jego spadku o 55 tys. Raport traktowany jest jako prognostyk payrollsów (piątek 14.30), który jednak w ostatnich miesiącach dawał fałszywe sygnały. PKB w USA w pierwszym kwartale wzrósł o 0,6% (w ujęciu annualizowanym, co oznacza, że kwartalnie wzrost wyniósł nieco ponad 0,1%), zaś wskaźnik aktywności Chicago PMI minimalnie wzrósł (do 48,3 pkt.), ale nadal pozostaje poniżej granicznego poziomu 50 pkt. Choć dane odnośnie wzrostu gospodarczego były nieco lepsze od oczekiwań, z pewnością nie są powodem do optymizmu. Struktura PKB pokazuje, że gdyby nie wzrost zapasów mielibyśmy do czynienia ze spadkiem PKB. W minionym kwartale spadały nie tylko zamówienia na dobra trwałe, ale także zakupy dóbr codziennego użytku i wzrost wydatków konsumpcyjnych został zachowany jedynie dzięki stabilnie zwiększającym się wydatkom na usługi. Zaskoczeniem nie jest spadek inwestycji mieszkaniowych, natomiast po raz pierwszy od dłuższego czasu obniżyły się inwestycje niemieszkaniowe, w tym w budynki czy sprzęt. Wzrost "podreperował" również nieco ciągle rosnący eksport.
Właśnie eksport, częściowo stymulowany słabym dolarem jest szansą na w miarę szybkie wyjście amerykańskiej gospodarki z obecnego kryzysu. Na taki scenariusz liczy właśnie Fed, jak również na to, że impuls fiskalno-monetarny (w tym tygodniu rozpoczyna się wysyłka pierwszych rabatów podatkowych do amerykańskich gospodarstw domowych) podniesie nieco popyt i pozwoli zająć się problemem inflacji. To czy tak się stanie wyjaśniać się będzie jednak dopiero w kolejnych miesiącach, inwestorom pozostaje więc skupić się na danych, które podane zostaną do końca tygodnia. A ciągle jest na czym, w piątek wspomniane dane o zatrudnieniu, zaś w czwartek o aktywności - tak w USA, jak i Europie.
Dane te będą miały szansę na wykrystalizowanie sytuacji na rynkach akcji oraz parze EURUSD. Takiej szansy "nie wykorzystały" dzisiejsze informacje - dane PKB spowodowały pewien wzrost na europejskich parkietach, ale zbyt mały aby Wall Street mogła walczyć z oporem już na otwarciu. Z kolei zaraz po decyzji Fed dolar lekko się umocnił, a indeks S&P500 ustanowił 3-miesięczne maksimum na poziomie 1403,7 pkt., ale były to sygnały mylące, po których nastąpiło wyraźne odwrócenie. W takiej sytuacji negatywna informacja, np. silny spadek zatrudnienia, mogłaby wywołać nieproporcjonalnie silną reakcję.