Komentarz poranny

Aktualizacja: 27.02.2017 15:27 Publikacja: 08.05.2008 09:36

Polscy inwestorzy mają trudny orzech do zgryzienia. Z jednej strony

wczorajszy optymizm potencjalnie otwiera drogę do dalszej zwyżki cen, a z

drugiej wczorajszy odwrót na rynku amerykańskim jest czynnikiem skutecznie

gaszącym zapał kupujących. Nie będzie wielkim odkryciem jeśli stwierdzę,

że dzisiejszy początek sesji nie będzie równie optymistyczny, jak

wczorajsza końcówka. Zapowiada nam się korekta ostatniego wzrostu. Jak

zwykle, to jej wielkość pokaże nam faktyczną siłę kupujących. Im korekta

głębsza, tym ta siła, a więc i przewaga nad podażą będzie mniejsza. Płytka

korekta, która nie będzie trwała zbyt długo będzie sygnałem, że popyt

faktycznie wziął się do pracy, a nie tylko markuje ruchy.

Co odpowiada za wczorajsze spadki cen w USA? Serwisy na pierwszy plan

wysuwają drogą ropę. To już staje się nudne, bo jeszcze dzień wcześniej to

właśnie drogą ropę część serwisów uznawała za czynnik pomocny wzrostom cen

akcji. Droga ropa może pomagać spółkom paliwowym, ale reszcie raczej

przeszkadza. Tłumaczenie ruchów całego rynku zmianami cen ropy jest mało

poważne. Jakie inne czynniki mogły wpłynąć na spadek wycen? Czy to takie

ważne? Czy ktoś zastanawiał się, czy na rynku także może zadziałać efekt

motyla? Czy np. to, że jakieś dziecko wylało rano tatusiowi na marynarkę

talerz płatków skutkowało złym samopoczuciem tatusia, który miał przez to

obniżony poziom tolerancji na złe wiadomości i w trakcie dnia kierowany

impulsem podjął decyzję o sprzedaży części akcji, a tak się złożyło, że

jego ruchy monitorował ktoś i postanowił zmałpować itd., itd. jest mało

prawdopodobne? Pewnie tak, ale czy niemożliwe? Szukanie sztywnych i

niezmiennych reguł w zachowaniu się cen jest szukaniem Świętego Graala.

Takich reguł nie ma. Zatem pierwszym krokiem do swobodnego przebywania na

rynku jest akceptacja tego, że znacznie częściej nie znamy prawdziwych

powodów ruchów cen. Tym bardziej jeśli one dotyczą pojedynczych zmian i

jeśli mamy świadomość istnienia czynnika losowego.

Dziś przed sesją swoje wyniki podał BZW. Wynik netto grupy spadł do 243

mln złotych, z 261 mln złotych rok wcześniej. Bank mniej zarobił głównie

ze względu na słabszą koniunkturę na warszawskiej giełdzie. Spadek nie

był zaskoczeniem. Analitycy oczekiwali nawet nieco słabszego wyniku, na

poziomie 234 mln złotych. W zamian nieco niższy okazał się wynik z

odsetek, ale różnica nie jest znacząca. Mamy także wyniki bardziej

znaczących banków. PEO w I kw. zarobił 1,14 mld złotych, co nieznacznie

przekroczyło prognozy analityków mówiących o 1,1 mld złotych. Bank PKO

także nieznacznie przekroczył prognozy rynkowe. Jego zysk za I kw. 2008

roku to 951,2 mln złotych, a oczekiwano 925 mln złotych. Wczoraj banki

były motorem wzrostu. Wyniki nie są wielkim zaskoczeniem, a więc

prawdopodobnie nie uchronią rynku przed korektą.

Komentarze
W Polsce stopy w dół, w USA nie
Komentarze
Wyczekiwane decyzje RPP
Komentarze
Łapanie oddechu
Komentarze
Indeksy w Warszawie w pogoni za kolejnymi rekordami
Materiał Promocyjny
PZU ważnym filarem rynku kapitałowego i gospodarki
Komentarze
Pewne prawidłowości
Komentarze
Wyższy cel?