Mimo sporej dynamiki notowań w trakcie dnia, finał sesji nie wskazuje by którykolwiek z obozów - byków czy niedźwiedzi - zdobył wyraźną przewagę na rynku. Po bardzo słabej sesji w USA wydawało się, że główne indeksy w Europie pogrążą się w dynamicznych przecenach. Faktycznie tak było - na początku notowań. Wyraźnie niższe otwarcie już we wczesnej fazie handlu ustanowiło minima sesji, tylko na chwilę pokonane pod koniec dnia i to nie na wszystkich głównych indeksach. Luki otwarcia, które zostały wygenerowane na wykresach, zostały szybko zakryte, co mogłoby świadczyć o sile popytu. Ale ten okazał się słaby.
Dzień cechowała spora zmienność. Decyzje Banku Anglii i Europejskiego Banku Centralnego dały sygnał do zmiany kierunku notowań . Banki centralne pozostawiły stopy na niezmienionym poziomie - czego oczekiwała większość analityków. Spodziewali się jednak, że informacje uzasadniające decyzje władz monetarnych będą zawierać elementy wyraźnie odnoszące się do pogorszenia się niektórych wskaźników makroekonomicznych. Tu nastąpiło rozczarowanie, szczególnie podczas konferencji prasowej J.C Tricheta.
Szef ECB skoncentrował wypowiedź na inflacji - co było raczej oczywiste - ale zamiast odnieść się do słabszych nastrojów i pogarszających się wskaźników gospodarki Piętnastki - powtórzył jedynie znany już ze wcześniejszych jego wypowiedzi pogląd o dobrych fundamentach europejskiej gospodarki. Większość analityków spodziewała się złagodzenia retoryki antyiflacyjnej i słów o zagrożeniach dla wzrostu. Tymczasem Trichet wspomniał, że spodziewa się utrzymania presji na ceny jeszcze przez pewien czas i dał do zrozumienia że sytuacja ogólna jest niejasna. Rynek odczytał to prawidłowo. Nic się nie zmienia, mimo słabszych danych. Oczekiwania na obniżki stóp należy odłożyć w czasie. Indeksy zaczęły spadać.
Głównym obciążeniem był sektor bankowy. UniCredit podał informację, że jego zysk z pierwszy kwartał wyniósł o połowę mniej niż rok wcześniej - głównie za sprawą aktualizacji wyceny instrumentów finansowych zabezpieczonych aktywami. Decyzja ECB zmniejsza szansę na obniżkę kosztów towaru którym handlują banki i - pieniądza. Nic dziwnego że ich wyceny spadały. Akcje uniCredit traciły ok. 2,5%, podobnie Societe Generale, i Berklays. Niewiele mniej tracił Credit Agricole.
Nastroje na rynku wspierał Unilever (ten od Lipton, Hellman's i mydła Dove). Odnotował wzrost zysków w pierwszym kwartale, jego akcje rosły o 5%. Wzrosty wycen były również domeną spółek powiązanych z wydobyciem i przetwórstwem metali. Antofagasta zyskał 5%, BHP Biliton prawie 3%. Arcelor Mittal ponad 3%.