Komentarz poranny

Aktualizacja: 26.02.2017 12:30 Publikacja: 23.09.2008 09:12

Trudno coś sensownego powiedzieć o wczorajszej sesji w USA poza tym, że

można ją odebrać (na razie) jako odreagowanie wcześniejszego wzrostu oraz

efekt strachu, jaki mógł zostać wywołany przez mocny wzrost ceny ropy

naftowej. Odreagowanie nie jest czymś dziwnym. Rynek wykonał w ciągu dwóch

dni ruch o prawie 10 proc., a więc spadek o ponad 3 proc. nie jest jeszcze

tragedią. Pewnie w trakcie hossy można byłoby spokojnie oczekiwać

kontynuacji wzrostu. Problem w tym, że teraz hossy nie ma. Rynkiem rządki

niedźwiedź i każdy spadek, a już tym bardziej po wcześniejszym wzroście

może zostać odebrany jako powrót do trendu. W tym bowiem wypadku to

wspomniany wzrost cen trzeba uznać za odreagowanie. Dochodzi tu jeszcze

spora nerwowość, którą widać po wielkości zmian dziennych cen. Obecnie

zmiany cen spółek o ponad 10 proc. są na porządku dziennym. Dotyczy to

tych największych. Zmiany wycen spółek z branży finansowej mają jeszcze

większą zmienność.

Sytuacja jest więc napięta, a pieprzu dodaje wczorajszy skok ceny ropy.

Ropa wraca na wysokie poziomy po tym, jak już część analityków obwieściło

koniec hossy na towarach. Zdaniem tychże bańka spekulacyjna pękła. Jak się

okazuje, ktoś ponownie ją pompuje. Czy zobaczymy nowe rekordy? Pewnie tego

także się obawiano, a widmo ponownego zagrożenia ceną ropy zajrzało w

oczy. Swoją drogą tłumaczenie obu ruchów na akcjach i ropie jest lekko

sprzeczne. Mówi się, że inwestorzy z rynku akcji sprzedawali papiery

obawiając się porażki planu firmowanego przez Paulsona i Bernanke, a

wzrost cen ropy to wynik nadziei, że plan pomoże gospodarce i wzmoże popyt

na ropę. Nawet nie będę tego komentował. Chęć wytłumaczenia, a właściwie

wewnętrzną potrzeba znajomości wszelkich czynników wpływających na ceny,

jest tak silna, że dochodzi do takich kuriozów. Faktem jest, że wczorajsza

zmiana na rynku ropy była największym w dolarach jednodniowym wzrostem w

historii notowań tego surowca. Poprzedni rekord należał do sesji z 6

czerwca tego roku. Dolarowa zmiana to jednak nie wszystko. Teraz czeka się

na rekord zmiany procentowej, ale o to nie będzie łatwo. Tu poprzeczka

podniesiona jest bardzo wysoko. 3 stycznia 1994 roku cena ropy wzrosła o

20,9 proc. Swoją drogą to ciekawe, że mocny wzrost ceny ropy mamy krótko

po tym, jak na rynku złota mieliśmy podobnie silną jednodniową zwyżkę. Czy

można pokusić się o połączenie tych dwóch wydarzeń?

Po takim spadku cen akcji można spokojnie założyć, że zaczniemy sesję od

spadku cen. Indeks w Hong Kongu spada o prawie 3 proc. U nas raczej aż

takiej zmiany nie należy oczekiwać, choć przecena o ponad 1 proc. jest

całkiem prawdopodobna. Reszta zależy od popytu, jaki pokazał się pod

koniec ubiegłego tygodnia. Ja mam wątpliwości, co do jego intencji, a poza

tym nie zapominam, jaki mamy trend. Niemniej niczego nie przesądzam co do

dzisiejszej sesji. Myślę, że spadek w końcu się pojawi, choć nie mam

pojęcia, czy będzie to akurat dziś. W trakcie sesji będziemy mieli kilka

chwil uatrakcyjnienia. O 10:00 pojawią się dane dotyczące dynamiki

polskiej sprzedaży detalicznej oraz wielkości bezrobocia. W tym samym

czasie poznamy wstępne dane indeksów PMI dla przemysłu i usług strefy

euro. O 16:00 pojawi się raport o zmianie cen nieruchomości w USA oraz

rozpocznie swoje wystąpienie szef rezerwy federalnej Ben Bernanke.

Komentarze
Zamrożone decyzje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Komentarze
Co martwi ministra finansów?
Komentarze
W poszukiwaniu bezpieczeństwa
Komentarze
Polski dług znów na zielono
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Komentarze
Droższy pieniądz Trumpa?
Komentarze
Koniec darmowych obiadów