Cena galona benzyny na stacjach po drugiej stronie Atlantyku jest bowiem o około dziesięć procent niższa niż jeszcze kilka tygodni temu. Negatywny wpływ na postrzeganie perspektyw największej światowej gospodarki ma jednak utrzymująca się słabość rynku nieruchomości, jak również rynku pracy. Złą wróżbą przed odczytem jest także opublikowany kilkanaście dni temu indeks Uniwersytetu Michigan, który również obrazuje nastroje amerykańskich gospodarstw domowych - wskaźnik spadł z 74,3 do 71,8 punktów.
Spadające ceny domów przekładają się na niską ocenę kondycji gospodarstw domowych i zniechęcają do konsumpcji. Sprzedaż domów na rynku wtórnym, która odpowiada za blisko 95 proc. obrotów na rynku nieruchomości w maju spadła o 3,8 proc. do 4,81 miliona i była najniższa od pół roku. W stosunku do poprzedniego miesiąca wzrosła z kolei ilość sprzedanych nowych domów, jak również wydanych pozwoleń na budowę. Indeks cen domów w 20 amerykańskich metropoliach za kwiecień poznamy dziś o godzinie 15. Oczekiwany jest jego kolejny, już 9 miesiąc z rzędu, spadek, tym razem o 0,2 proc. m/m.
Negatywnie na postrzeganiu sytuacji gospodarczej przez Amerykanów waży też kondycja kluczowego w oczach Fed rynku pracy. W maju stopa bezrobocia wzrosła po raz drugi z rzędu i obecnie wynosi 9,1 proc. Co więcej amerykańscy przedsiębiorcy w maju utworzyli zaledwie 54 tys. nowych etatów, podczas gdy szacunkowo każdego miesiąca zasób siły roboczej powiększa się o około 150 tys. osób. Od początku kwietnia, publikowana co tydzień liczba nowych wniosków o zasiłek dla bezrobotnych nie spadła poniżej 400 tys., w 2007, czyli przed wybuchem kryzysu maksymalna liczba aplikacji wyniosła 356 tys., a ich średnia liczba kształtowała się na poziomie 320 tys. Rekordowo długi jest przeciętny czas trwania bezrobocia, który zbliża się do 40 tygodni.
Wzrost bezrobocia zahamował również dynamikę wynagrodzeń. W maju średnia płaca godzinowa była 1,8 proc. wyższa niż przed rokiem, a inflacja konsumencka w ujęciu rocznym wykazał dwukrotnie wyższą dynamikę.
Sporządził: