My tej amerykańskiej zwyżce towarzyszyliśmy w znacznej jej części. Wprawdzie już po zakończeniu notowań w Warszawie ceny w USA jeszcze rosły, ale na nas będzie działał jedynie ta „nieobecna" część. Notowania mają szanse rozpocząć się od wzrostu, co sprawi, że rynek ponownie stanie przed szansą pokonania spadkowej linii trendu. Co do znaczenie linii, to nie należy za bardzo przesadzać. Jeśli linia ma spełnić zadanie, to bardziej wiarygodna będzie, gdy zatrzyma ewentualny ruch powrotny, gdyby jedna doszło do jej pokonania. Samo pokonanie linii trendu jest średnim sygnałem. Szczególnie w kontekście możliwych wzrostów. One mogą się pojawić, ale nie musi to oznaczać zmiany trendu. To nie linie o tym decydują, ale układ szczytów i dołków. Na razie ten układ wskazuje na to, że mamy do czynienia z korektą sierpniowego spadku.

Wczoraj pojawiła się porcja ciekawych danych. Rynek wzrósł co tłumaczono decyzją ECB i innych banków centralnych w sprawie zastrzyków płynności w dolarach, ale moim zdaniem miał tu także wpływ danych wskazujących na to, że recesji mimo wszystko da się uniknąć. Produkcja przemysłowa wzrosła o 0,2 proc. To są fakty. One są konfrontowane ze wskaźnikami opartymi na ankietach. Te wskaźniki pokazują obraz gorszy od tych twardych danych. Co jest ważniejsze? Moim zdaniem mimo wszystko ważniejsze są dane oparte na faktach, a nie te, które w części oparte są na zamierzeniach, planach i oczekiwaniach. Niska wartość wskaźnika aktywności przemysłu w Filadelfii nie jest dobrą wiadomością, ale warto zauważyć, że jednak odnotowała poprawę względem poprzedniego odczytu. Na uwagę zasługuje wzrost liczby nowych wniosków o zasiłek dla bezrobotnych, ale to nie będzie czynnik decydujący przy podejmowaniu decyzji przez Fed. W przyszłym tygodniu poznamy efekt dwudniowego posiedzenia.