Wczorajsza sesja była kolejną, w trakcie której obrót był zdecydowanie mały. Niska aktywność skutecznie utrudnia wnioskowanie, gdyż czyni się je ze świadomością, że może przyjść bardziej zdecydowana fala w którąś stronę, która wszystko wywróci do góry nogami. Efektem tej niskiej aktywności jest obecna mało wyrazista sytuacja techniczna rynku.

W średnim terminie sprawa jest prosta – mamy nastawienie neutralne, a dotychczasowe zmiany cen nie były w stanie wpłynąć na to, by można było opowiedzieć się po którejś ze stron. W krótkim terminie sprawa jest mniej jasna. Wzrost cen, który swój dotychczasowy szczyt wyznaczył we wtorek, wskazuje na przewagę popytu. Gdyby ta zwyżka była poparta wyższym obrotem, to pewnie wnioski byłyby proste – oczekiwalibyśmy na ruch w kierunku oporu na 2450 pkt. Tymczasem obrót jest mały. Tak w poniedziałek, jak i we wtorek, gdy kreślone były rekordy zwyżki, aktywność pozostawiała wiele do życzenia. Wczoraj rekordów już nie było, ale obrót także nie był duży. Przed 15.00 mieliśmy do czynienia z powolnym wzrostem cen. Ta powolność oraz wspomniana niska aktywność sugerowały, że zwyżka ma charakter korekcyjny. Po 15.00 się to potwierdziło. Pojawienie się minimów sesji w ostatniej godzinie pozwala się zastanawiać, czy przypadkiem w krótkim terminie rynek się nie przeciążył, a w związku z tym, czy nie przyszła pora na korektę i być może tym razem większą.

Sygnałem do takowej mógłby być ruch pod poziom 2330 pkt. Wczoraj do tego nie doszło, ale poziom zamknięcia jest na tyle blisko, że kolejna fala pogorszenia nastrojów jest w stanie doprowadzić do spadku pod wtorkowe minimum. Taka okoliczność dałaby podstawę do tego, by uznać, że na znaczeniu zyskuje wzrostowy kanał oparty o linię, która wyznaczona jest przez lokalne dołki z końca września i początku października. Jeśli taki kanał uznamy za obowiązujący, to istniałaby możliwość spadku do wspomnianej linii (dolne ograniczenie), a to wiązałoby się z ruchem o ok. 100 pkt do okolic dołka z 20 października.