Weekendowa Analiza Futures

Czerwcowy wzrost może zostać na chwilę przerwany nieco większą korektą, ale zwyżka pewnie zostanie jeszcze podjęta. Na przełomie czerwca i lipca wiele powinno się wyjaśnić.

Aktualizacja: 19.02.2017 05:22 Publikacja: 24.06.2012 12:46

Weekendowa Analiza Futures

Foto: ROL

Dobiegający końca tydzień pokazał, że na czoło listy czynników mających wpływ na poziom notowań powraca tandem amerykański rynek pracy – polityka Fed. Oczekiwania dotyczące nowego programu luzowania ilościowego były teraz mocno nakręcone, ale to nie był czas na takie ruchy. Przed nami dwa miesiące wakacji, ale także kilka publikacji, które mogą przesądzić o tym, że program skupu obligacji na rynku wtórnym zostanie jednak po raz kolejny uruchomiony.

Okres poprzedzający ostatnie posiedzenie amerykańskiego Komitetu Otwartego Rynku ukazał, że oczekiwania uczestników rynków i mediów na kolejne silne wsparcie ze strony banku centralnego są mocno wygórowane. Biorąc pod uwagę aktualną sytuację wydawały się one mocno na wyrost. Tym bardziej w kontekście dotychczasowego przekazu Fed, który wprawdzie okazywał gotowość do działań, ale podkreślając, że muszą pojawić się odpowiednie uwarunkowania, by takie działanie miało miejsce. Póki co trudno uznać, że takie warunki zaszły.

Tymi warunkami bezsprzecznie jest sytuacja na rynku pracy. To ona będzie decydowała o tym, czy Fed podejmie się po raz kolejny działań stymulacyjnych. Dotychczasowe dane tegoroczne są mieszane, ale z narastającym elementem obaw. Początek roku pokazywał znaczącą poprawę sytuacji na rynku pracy, co rynek odbierał jako przesłankę za skróceniem okresu trwania Operacji Twist oraz znaczącym skróceniem deklarowanego przez Fed okresu utrzymywania rekordowo niskich stóp procentowych. Dość przypomnieć, że na początku roku w pełni dyskontowane było pojawienie się pierwszej podwyżki stóp procentowych w USA przed końcem roku 2013, czyli rok wcześniej niż deklarował to oficjalnie Fed.

Wiosna przyniosła rozczarowanie. Rynek pracy nagle się pogorszył. Przynajmniej w oficjalnych skorygowanych sezonowo statystykach. Szybko okazało się, że to osłabienie było w znacznej mierze głównie papierowe. Wiązało się z rozminięciem rzeczywistych zmian na rynku pracy z tymi, które miały być  korygowane przez współczynniki sezonowości. W efekcie miesiące z początku roku okazały się sztucznie dobre, a marzec i kwiecień sztucznie zły. Przynajmniej w części.

Zamieszanie ze współczynnikami uświadomiło, że sytuacja na rynku pracy wcale nie polepsza się w takim stopniu, jak sugerowały to dane z początku roku. Faktycznie rynek pracy poprawiał się w podobnym tempie, jak we wcześniejszych miesiącach. Szybko korygowane były oczekiwania co do daty pierwszej podwyżki. Ponownie się ona oddalała w czasie.

O ile wahania liczby etatów w sektorze pozarolniczym związane ze współczynnikami redukującymi wahania sezonowe zostały przyjęte spokojnie, to publikacja danych za maj mogła być powodem do pierwszych niepokojących komentarzy. Zasadność ich pojawienia się była w tym wypadku większa. Zresztą przy okazji danych za maj doszło do pierwszej od dłuższego czasu rewizji negatywnej danych za poprzedni miesiąc (kwiecień). Do tej pory rewizje były raczej pozytywne.

Ta publikacja danych z początku czerwca stała się m.in. podstawą do oczekiwań, że Fed już teraz podejmie zdecydowane działania. Te oczekiwania wydawały się przedwczesne z jednego ważnego powodu. Podstawą do nich miała być jedna publikacja danych miesięcznych. Co by nie mówić o jakości statystyki, nie ma racjonalnych podstaw, by reagować decyzyjnie na bazie jednego odczytu. Postanowiono przedłużyć Operację Twist, co jest zrozumiałe, gdyż sytuacja na rynku pracy nie poprawiła się na tyle, by można było uznać, że rynek ten będzie już rozwijał się bez wsparcia.

Za dwa tygodnie czeka nas publikacja danych za czerwiec. Wtedy poznamy nie tylko dane czerwcowe, ale również rewizję danych za kwiecień i maj. Oczekiwania są obecnie bardzo ostrożne. Oficjalne prognozy zakładają, że liczba etatów w sektorze pozarolniczym wzrośnie o mniej niż 100 tys. Taki odczyt uzasadniałby przedłużenie Operacji Twist, ale jeszcze nie przesadziłby o podjęciu decyzji o skupie obligacji i powiększaniu sumy bilansowej banku centralnego. Jest to o tyle ważne, że ostatniego dnia lipca (wtorek) zakończy się posiedzenie FOMC. Pytanie, czy decydenci będą znali już dane lipcowe, które pojawią się zgodnie z planem w piątek w tym samym tygodniu? Jeśli będą opierać się tylko na doniesieniach banków Rezerwy Federalnej, a publikacja będzie zgodna z prognozą, to pewnie i na tym posiedzeniu nie dojdzie do przegłosowania QE3.

Luzowanie ilościowe ma realne szanse najwcześniej pojawić się w wyniku posiedzenia, które zaplanowano na połowę września. Wtedy znane będą nie tylko dane za lipiec, ale także i za sierpień. Jeśli liczba etatów nie powróci do wzrostu o ponad 100 tys. oraz będzie wykazywała tendencję spadkową, wtedy faktycznie koncepcja luzowania ilościowego może zyskać większość. Zapewne jeszcze przed posiedzeniem rynki otrzymają wstępne sygnały gotowości komitetu do przegłosowania tego programu. W sytuacji gdyby w lipcu i sierpniu dane były zbliżone do czerwcowych, a te zgodne z oczekiwaniami, to pewnie na i we wrześniu QE3 byłyby tylko rozpatrywaną możliwością.

Na rynkach akcji notowania w czerwcu są całkiem przyjemne. W ostatnich dniach przed posiedzeniem FOMC zwyżkę wspierała możliwość przynajmniej podtrzymania Operacji Twist. Teraz decyzja już zapadła, co skutkowało osłabieniem. Indeks WIG20 osiągnął w środę poziom 2276 pkt., by w piątek spaść do 2220 pkt. (Wykres_1) Ponad 50 pkt. spadku to pierwsza taka faza osłabienia od chwili przyspieszenia wzrostu z początku czerwca. Dotychczas „większe korekty" pozostawały w sferze oczekiwań, bo rynek szybko się podnosił kreśląc niewielkie cofnięcia.

W piątek pojawił się popyt, ale to chyba zbyt wcześnie, by zakładać, że korekta już się zakończyła. Myślę, że jej dołek zostanie wyznaczony w trakcie nadchodzącego tygodnia, po czym wzrost były kontynuowany.

Obecnie ścierają się ze sobą dwie koncepcje. Pierwsza zakłada wybicie w górę i ruch w kierunku konsolidacji z lipca ubiegłego roku, a druga zakłada brak sukcesu w pokonaniu strefy 2350-2400 pkt. i ruch w kierunku 2000 pkt. i pewnie pod ten poziom. W tej chwili bliżej mi do tego drugiego wariantu. Paradoksalnie nie musi być on w zupełnej sprzeczności z pierwszym, gdyż nakreślony wzrost cen miałby szansę się pojawić, gdyby rynek za realne uznał wdrożenie QE3. Zatem oczekiwany przeze mnie spadek cen (wywołany np. bezbarwnym bądź tylko lekko słabszym od prognoz raportem o stanie rynku pracy w USA) odroczyłby wzrost cen. Wzrost, który miałby szansę rozwinąć się w sierpniu jako antycypacja wrześniowego wejścia w życie QE3.

To są już jednak spekulacje. My starajmy się trzymać faktów. Na razie mamy zwyżkę i półki co zakładamy, że ma ona szansę potrwać do chwili, gdy indeks nie osiągnie okolicy 2350-2400 pkt. (Wykres_2) Gdyby ta okolica została wyraźnie pokonana, to motyw spadku pod 2000 pkt. przestałby być wiążący, choć samo osłabienie po czerwcowym wzroście miałoby szanse się pojawić, ale już tylko jako korekta. Gdyby jednak, jak zakładam, okolica 2350-2400 nie została sforsowana, lub tylko nieznacznie naruszona, to spadek pod 2000 pkt. nadal mógłby być oczekiwany.

Komentarze
Bitcoin znów pod szczytami
Komentarze
Zapachniało spóźnieniem
Komentarze
Intensywny tydzień
Komentarze
Powrót do równowagi
Komentarze
Argumentów coraz mniej
Komentarze
Bez paniki