Dobiegający końca tydzień pokazał, że na czoło listy czynników mających wpływ na poziom notowań powraca tandem amerykański rynek pracy – polityka Fed. Oczekiwania dotyczące nowego programu luzowania ilościowego były teraz mocno nakręcone, ale to nie był czas na takie ruchy. Przed nami dwa miesiące wakacji, ale także kilka publikacji, które mogą przesądzić o tym, że program skupu obligacji na rynku wtórnym zostanie jednak po raz kolejny uruchomiony.
Okres poprzedzający ostatnie posiedzenie amerykańskiego Komitetu Otwartego Rynku ukazał, że oczekiwania uczestników rynków i mediów na kolejne silne wsparcie ze strony banku centralnego są mocno wygórowane. Biorąc pod uwagę aktualną sytuację wydawały się one mocno na wyrost. Tym bardziej w kontekście dotychczasowego przekazu Fed, który wprawdzie okazywał gotowość do działań, ale podkreślając, że muszą pojawić się odpowiednie uwarunkowania, by takie działanie miało miejsce. Póki co trudno uznać, że takie warunki zaszły.
Tymi warunkami bezsprzecznie jest sytuacja na rynku pracy. To ona będzie decydowała o tym, czy Fed podejmie się po raz kolejny działań stymulacyjnych. Dotychczasowe dane tegoroczne są mieszane, ale z narastającym elementem obaw. Początek roku pokazywał znaczącą poprawę sytuacji na rynku pracy, co rynek odbierał jako przesłankę za skróceniem okresu trwania Operacji Twist oraz znaczącym skróceniem deklarowanego przez Fed okresu utrzymywania rekordowo niskich stóp procentowych. Dość przypomnieć, że na początku roku w pełni dyskontowane było pojawienie się pierwszej podwyżki stóp procentowych w USA przed końcem roku 2013, czyli rok wcześniej niż deklarował to oficjalnie Fed.
Wiosna przyniosła rozczarowanie. Rynek pracy nagle się pogorszył. Przynajmniej w oficjalnych skorygowanych sezonowo statystykach. Szybko okazało się, że to osłabienie było w znacznej mierze głównie papierowe. Wiązało się z rozminięciem rzeczywistych zmian na rynku pracy z tymi, które miały być korygowane przez współczynniki sezonowości. W efekcie miesiące z początku roku okazały się sztucznie dobre, a marzec i kwiecień sztucznie zły. Przynajmniej w części.
Zamieszanie ze współczynnikami uświadomiło, że sytuacja na rynku pracy wcale nie polepsza się w takim stopniu, jak sugerowały to dane z początku roku. Faktycznie rynek pracy poprawiał się w podobnym tempie, jak we wcześniejszych miesiącach. Szybko korygowane były oczekiwania co do daty pierwszej podwyżki. Ponownie się ona oddalała w czasie.