Rano opublikowano dynamikę polskiej sprzedaży detalicznej oraz stopę polskiego bezrobocia. Dane były niemal zgodne z oczekiwaniami. Biorąc pod uwagę to, że ta comiesięczna publikacja nie jest zbyt dokładna, można założyć, że różnica między wartością opublikowaną a oczekiwaną właściwie nie ma znaczenia. Wyższa stopa bezrobocia była zaskoczeniem, ale tylko w niewielkim stopniu, gdyż pogorszenie na rynku pracy jest powszechnie oczekiwane, a różnica wyniosła tylko 0,1 pkt proc. W związku z tym publikacja przeszła bez echa.
Po południu pojawiły się dane o cenach amerykańskich nieruchomości i nawet dane lepsze od prognoz nie miały dla cen akcji znaczenia. Znaczenie miał za to wskaźnik zaufania konsumentów, który okazał się zdecydowanie lepszy od oczekiwań. Rynki akcji na pozytywne dane zareagowały odpowiednio pozytywnie. Dobrze, że ta publikacja pojawiła się teraz, a nie przed decyzją Fed o luzowaniu ilościowym, gdyż pewnie zostałaby wzięta za argument przemawiający za tym, by luzowania nie uchwalać. Teraz jest już pozamiatane i rynek akcji może się „bezkarnie" cieszyć z dobrych danych. Fed i tak będzie skupował aktywa i pompował swoją sumę bilansową.
Analizując sesję pod kątem sytuacji technicznej nic nowego powiedzieć o rynku nie można. Mała rozpiętość wahań oraz niski obrót na rynku akcji nie dają podstaw do żadnych poważniejszych wniosków. Jedno jest pewne – wczoraj nie udało się obniżyć cen poniżej dołka z poniedziałku, a tym samym nie była podejmowana próba zamknięcia luki hossy. Próby podniesienia cen okazywały się za słabe. Przynajmniej wczoraj popyt nie popisywał się mocą. Niewielkie plusy na koniec dnia nie mają znaczenia. Znaczenie mógłby mieć wzrost cen, który wyniósłby je na piątkowe maksimum. To się nie udało. Pokonanie maksimum z poniedziałku nie wystarczy, by poprawić nastroje. Trend pozostaje boczny, a my nadal czekamy aż ktoś lub coś nas z niego wytrąci i zdynamizuje zmiany cen na rynku.