W piątek po zamknięciu rynków w USA agencja Moody’s zdecydowała o obniżeniu ratingu dla Stanów Zjednoczonych z utrzymywanego ponad 100 lat najwyższego poziomu AAA do Aa1, czyli o 1 stopień. Decyzja nie jest kompletnym zaskoczeniem – Moody’s to ostatnia z trzech głównych agencji, która utrzymywała jeszcze potrójne A, a do tego w 2023 roku nadała temu ratingowi perspektywę negatywną. Natomiast mimo wszystko pewnym zaskoczeniem jest moment podjęcia tej decyzji, który jest dość kłopotliwy dla prezydenta Trumpa.
Obniżenie ratingu nie ma kolosalnych implikacji dla USA i tym samym dla rynków finansowych. Po pierwsze, dominującym ratingiem dla USA od 2023 roku (po decyzji Fitch) i tak nie było już AAA. Po drugie, lista krajów cieszących się takim ratingiem od przynajmniej 2 z 3 głównych agencji jest już bardzo krótka, a jedynym większym emitentem długu na niej są Niemcy (których rating jest swoją drogą pod obserwacją ze strony wszystkich 3 agencji i wobec poluzowania limitu konstytucyjnego nie można wykluczyć jego obniżenia, szczególnie jeśli dochodziłoby do uwspólnotowienia części europejskiego długu). Oznacza to w praktyce, że pieniądze i tak niespecjalnie mają dokąd powędrować w większej ilości i jak na razie obserwujemy znikomą reakcję na amerykańskim długu oraz umiarkowaną na parze EURUSD.
To nie oznacza jednak, że problemu nie ma. USA utrzymuje wysoki deficyt w okresie dobrej koniunktury, co stawia ścieżkę długu w złym świetle nawet bez dodatkowych szoków zewnętrznych. Wywierało to presję na rentowności nawet bez decyzji Moody’s. Tymczasem administracja Trumpa chciałaby nie tylko przedłużyć, ale nawet pogłębić cięcia podatkowe, co będzie bardzo kosztowne. Na etapie kampanii Trump obiecywał zarówno cięcia podatków, jak i spadek deficytu, co miało być zapewnione dzięki redukcji w administracji i wpływom z ceł. Jednak te są dalece niewystarczające, a porozumienia handlowe (choć oczywiście pozytywne dla gospodarki) będą te wpływy redukować. Administracja Trumpa już w ubiegłym tygodniu przegrała głosowanie w Komitecie Budżetowym głosami Republikanów i w tym kontekście decyzja Moody’s może skomplikować plany prezydentowi. Być może, finalnie okaże się, że wpływ będzie pozytywny na dług i dolara, bo trzeba będzie skorygować plany fiskalne.
Reakcja na decyzję Moody’s może też nieco rezonować na złotego, który dziś lekko traci wobec euro. Niepewność wyborcza może delikatnie dokładać się do tego ruchu, ale nie wydaje się aby wynik wyborów miał być dla naszej waluty decydujący. O godzinie 9:25 euro kosztuje 4,28 złotego, dolar 3,81 złotego, frank 4,58 złotego, zaś funt 5,09 złotego.
dr Przemysław Kwiecień CFA