Wśród osób inwestujących na giełdzie liczne jest grono tych, którzy kupują jedynie akcje dużych, stabilnych spółek w nadziei, że w dłuższej perspektywie przyniosą im one zyski. Sporo jest jednak również wielbicieli ryzyka, którzy interesują się głównie firmami borykającymi się z problemami. Z jednej strony ryzykują oni, że stracą wszystko, ale niebotyczne stopy zwrotu w razie pomyślnego rozwoju sytuacji skutecznie rekompensują im to ryzyko.

Szczególną popularnością wśród inwestorów inwestujących spekulacyjnie w ostatnich miesiącach cieszą się chociażby spółki budowlane. W czwartek na ustach wielu znajdował się zapewne Polimex-Mostostal, którego kurs rósł przejściowo nawet o 16,7 proc. Oznaczało to wprawdzie wzrost ceny akcji zaledwie o 3 grosze, ale zwyżka i tak rozgrzała wyobraźnię inwestorów. Najlepiej świadczą o tym wysokie obroty. W trakcie sesji właściciela zmieniło aż 69,4 mln papierów spółki stanowiących 5,2 proc. jej kapitału zakładowego. Tak wysokich obrotów firma nie notowała od początku lipca. Obie daty nie są przypadkowo. I wtedy, i teraz wzmożone zainteresowanie to pochodna negocjowanych aneksów do umowy z wierzycielami. Wczorajsze wzrosty natychmiast wywołały domysły, że być może spółka ustaliła z nimi wstępne warunki drugiego etapu restrukturyzacji. Wszak czas na ich dopięcie upływa dzisiaj. Piątkowa sesja w wykonaniu Polimeksu nie wygląda już tak optymistycznie. Kurs spadał maksymalnie nawet o 10,5 proc. Ciekawe mogą być również najbliższe sesje. Jak dotąd firma nie poinformowała bowiem o przebiegu rozmów z wierzycielami. Nie można wykluczyć, że podobnie jak to już miało miejsce w przeszłości, negocjacje przeciągną się i komunikat zostanie opublikowany nieco później. Nie można też oczywiście wykluczyć, że firma nie osiągnie porozumienia z wierzycielami, gdyż co jakiś czas na rynek trafiają informacje o burzliwym przebiegu rozmów. Ta niepewność jest z pewnością rajem dla spekulantów. Może jednak przyprawić o bezsenność osoby, które kupowały akcje Polimeksu, gdy o jego problemach nie było jeszcze głośno.

Jaką radę można w tej sytuacji dać osobom, które liczą na to, że giełda zagwarantuje im dodatkowe dochody do pensji? Eksperci jak mantrę powtarzają, że inwestorzy o niskiej skłonności do ryzyka powinni wystrzegać się mocno zadłużonych spółek. Przypadek firm budowlanych bardzo jasno pokazuje, że potęga firm zaciągających wysokie zobowiązania często budowana jest na niezbyt mocnych podstawach i wyciągnięcie jednej karty może doprowadzić do upadku piramidy. Nawet z pozoru bezpieczne firmy mogły tu negatywnie zaskoczyć. Najlepszym przykładem poza wspomnianym Polimeksem jest PBG, którego zarząd złożył wniosek o ogłoszenie upadłości układowej w niespełna trzy miesiące po tym, jak spółka wypadła z indeksu WIG20. O tym, co stało się z kursem od tego czasu, nie muszę chyba nikomu przypominać. Niebezpieczeństwa zdawały się nie dostrzegać nawet fundusze. Dlatego najlepszą radą dla inwestorów o słabszych nerwach jest dokładna analiza sprawozdań finansowych oraz raportów biegłych rewidentów z przeglądu czy badania raportów półrocznych i rocznych. Zdecydowanie powinni się oni zaś wystrzegać się podążania śladem „rekomendacji" wystawianych przez niektórych inwestorów na forach. Wszak każdy myśli przede wszystkim o swoich zyskach, więc dlaczego ktoś miałby dzielić się ze wszystkimi śledzącymi dane forum informacjami, które powinny zagwarantować mu solidny zarobek?