Kontrakty większość dnia przetrzymały w zakresie wahań wynoszącym raptem 13 pkt. Zmiana względem poprzedniego zamknięcia była mała. Sytuacja techniczna jest więc wciąż taka sama. Mamy do czynienia z trendem wzrostowym w krótkim okresie. Poziom wsparcia, którego pokonanie miałoby znaczenie dla podtrzymania założenia o trendzie, to lokalny dołek w okolicy 1730 pkt. Od aktualnych notowań dzieli nas od niego kilkadziesiąt punktów, a zatem nawet pojawienie się korekty spadkowej nie musi wywołać negatywnych reperkusji.

Wątek korekty przewija się od jakiegoś czasu, ale na razie sama korekta się nie pojawia. Ostatnie cofnięcia cen były bardzo płytkie, co tylko zdaje się potwierdzać aktywność po stronie kupujących. Zatem trzeba się liczyć z tym, że korekta, owszem, może się pojawić, ale dopiero za jakiś czas. W tej chwili nastroje wśród uczestników rynku są mało optymistyczne, choć się już poprawiają. Dotychczas słabe nastroje wspierały scenariusz wzrostu cen, a przynajmniej redukowały potencjał spadków. Wzrost liczebności obozu byków będzie sprzyjał pojawieniu się korekty, ale na to potrzeba czasu.

Oczekiwania co do najbliższego okresu są więc raczej wzrostowe. Jest realna szansa na to, by doszło do pełnej negacji spadku cen sprzed miesiąca. To pozwoliłoby także przychylniej spojrzeć na scenariusz wzrostów również w średnim terminie. Na razie w tym horyzoncie można mówić co najwyżej o równowadze sił.