Zbliżyliśmy się do kolejnego poziomu oporu, jakim jest szczyt z początku września. Pokonanie tego poziomu byłoby kolejnym potwierdzeniem aspiracji popytu.

Wydarzeniem dnia była publikacja danych o tempie wzrostu PKB w III kw. w USA. Oczekiwano wzrostu w tempie 2,5 proc., a wg opublikowanego właśnie szacunku wzrost wyniósł 2,9 proc. Trzeba pamiętać, że niektóre szacunki mówiły nawet o wolniejszym tempie niż wskazywany jako oficjalne oczekiwanie. Rynek miał być prawo zaskoczony, ale reakcja indeksów okazała się bardzo stonowana. Zwyżka radości była chwilowa. Dolar także zyskiwał tylko przez krótką chwilę. Problemem jest bowiem konsumpcja, która mając udział ok. 2/3 w kalkulacji PKB wzrosła wolniej niż w poprzednich kwartałach. Tempo wzrostu wspierane było nabudowaniem zapasów, które w przyszłości będą negatywnie wpływać, gdy ich wielkość zmaleje. Zmiana zapasów wpłynęła na zwiększenie tempa wzrostu o 0,61 pkt. proc. Natomiast 0,8 pkt. proc. dodał wynik na wymienia handlowej z zagranicą. Gdyby nie uwzględniać wpływu zmian stanu zapasów, to tempo wzrostu wyniosłoby 2,3 proc. wobec 2,6 proc. w kwartale poprzednim. Jak zatem widać, dane faktycznie nie były aż tak rewelacyjne, jako można byłoby sądzić na pierwszy rzut oka. Nie wpływa to na oczekiwania uczestników rynków dotyczące szans na podwyżkę stóp procentowych. Termin grudniowy wydaje się bardzo prawdopodobny, co zapewne zostanie zaanonsowane w przyszłym tygodniu.