Dla analityków technicznych występowanie trendów na giełdzie jest czymś oczywistym. Wystarczy spojrzeć na wykresy – trudno się nie zgodzić, że przez pewien czas kursy podążają w jednym kierunku, po czym zaczynają zmierzać w drugim, a czasem są w trendzie bocznym.
Pytanie jednak, czym tak naprawdę jest trend z czysto matematycznego punktu widzenia. Na potrzeby naszych badań zdefiniujmy trend wzrostowy jako zmianę kursu w danym kierunku aż do momentu, kiedy pojawi się zmiana w odwrotnym kierunku o założonej z góry sile. Takie proste założenie pozwala przenieść analizę trendów na warszawskim parkiecie na wyższy poziom – z pobieżnego oglądania wykresu na konkretne liczby. W poszukiwaniu zależności dotyczących zmian notowań przyjrzeliśmy się indeksowi WIG w ostatnich dziesięciu latach (od początku 2003 r.).
Nawet osoby sporadycznie stykające się z giełdą słyszały, że są trendy krótkoterminowe, średnioterminowe i długoterminowe. Niekiedy czytając raporty analityków technicznych można poczuć pewne zakłopotanie, kiedy mowa jest np. o trendzie spadkowym w dłuższym okresie, bocznym w średnim i zwyżkowym w krótkim. Z matematycznego punktu widzenia klasyfikacja danej tendencji jest zależna od tego, jaki przyjmiemy parametr, czyli siłę wspomnianego wcześniej ruchu przeciwnego do trendu. Pobawmy się liczbami. Jeśli przyjmiemy np. horrendalnie wysoki parametr 90 proc., to okazuje się, że od 2003 r. nieprzerwanie panuje na GPW trend wzrostowy. Nie zdarzyło się bowiem, by trend ten został przerwany przez ruch spadkowy o 90-proc. zasięgu (choć nietrudno znaleźć poszczególne akcje, w przypadku których takie obsunięcie stało się faktem). Takie same są wnioski, kiedy przyjmiemy za parametr np. 80 czy 70 proc. Dopiero przy parametrze na poziomie 60 proc. okazuje się, że w skali ostatnich dziesięciu lat mieliśmy do czynienia już nie z jednym, ale z dwoma trendami zwyżkowymi. Idąc dalej, przy założeniu ruchu spadkowego o 30 proc., tendencji wzrostowych można było naliczyć cztery. Jeśli obniżymy nasz parametr do 1 proc., to okazuje się, że takich bardzo krótkoterminowych fal zwyżkowych było aż 334.
W każdym razie jasne jest, że kwestia określenia tego, czy w danej chwili kursy akcji są w trendzie wzrostowym, w istocie sprowadza się po prostu do przyjęcia tego, jaki maksymalny ruch spadkowy jesteśmy w stanie zaakceptować jako zwykłą korektę. Oczywiście przyjęcie liczb takich, o jakich wspomnieliśmy wcześniej, czyli np. 60 proc., w praktyce jest niezbyt rozsądne. Oznaczałoby to, że akcje sprzedalibyśmy w dołku bessy.
Jak w kontekście tych rozważań przeanalizować bieżącą sytuację na warszawskim parkiecie? Z jakim trendem (trendami) mamy do czynienia na wykresie WIG? Jeśli za miarę tendencji krótkoterminowych przyjmiemy parametr równy np. 5 proc., to możemy mówić o tym, że od początku czerwca WIG jest w trendzie zwyżkowym. Skoro według analizy technicznej „trend jest twoim przyjacielem", to krótkoterminowi traderzy mają okazję, by grać zgodnie z kierunkiem panującej tendencji. Ewentualne pokonanie przez WIG sierpniowej górki byłoby sygnałem kontynuacji trendu. Gdybyśmy natomiast zamiast parametru równego 5 proc. przyjęli 3 proc., to okazałoby się, że od czerwca mamy już do czynienia z trzecim trendem zwyżkowym.