Nowy biznes w co dziesiątym garażu

Oprocentowanie lokat w bankach jest praktycznie zerowe, a po uwzględnieniu podatku i inflacji – mocno ujemne. Odsetki od kupowanych teraz obligacji oszczędnościowych w ujęciu realnym także przynoszą stratę.

Obligacje korporacyjne wiążą się ze zwiększonym ryzykiem z powodu niepewnej sytuacji gospodarczej. To samo można powiedzieć o inwestycjach na giełdzie. Nie wiadomo, jak rozwinie się epidemia, jak głęboka będzie recesja.

Może więc zainwestować we własny biznes? Zupełnie nowy albo przestawić dotychczasowy, tradycyjny na cyfrowe tory. Oczywiście, podejmując taką decyzję, nie unikniemy tych samych zagrożeń, jakie pojawiają się choćby przy inwestycjach w akcje.

Co więcej, możemy włożyć wiele wysiłku, pieniędzy i ponieść klęskę.

Nie jest to więc propozycja dla każdego. Zwłaszcza że Polacy, jak wynika z wielu badań, bardzo wystrzegają się ryzyka. Trudno ich nawet namówić na lokowanie oszczędności

w funduszach. Nasz system edukacji w ogóle nie kształci przedsiębiorczych postaw. Większość poruszających wyobraźnię opowieści o młodych ludziach rozpoczynających swój biznes w garażu pochodzi z Ameryki.

Ale także u nas są ludzie ze świetnymi pomysłami, twórcy innowacyjnych rozwiązań technologicznych, znakomici programiści. Potrafią się przebić na rynku, zdobyć finansowanie, pozyskać inwestora, nawiązać współpracę z korporacją czy bankiem, który wykorzysta nową aplikację. Owszem, spośród kilku tysięcy projektów najwyżej kilkaset wystartuje, a kilkadziesiąt zostanie zrealizowanych.

Ale każdy, kto czuje się na siłach, powinien spróbować.