Bakalland miał udany początek roku. Od stycznia do końca marca - czyli w III kwartale roku obrotowego 2009/2010 r. (kończy się 30 czerwca) - grupa zarobiła na czysto prawie 4,4 mln zł. To ośmiokrotnie więcej niż rok wcześniej. Zysk operacyjny poszedł w górę o 20 proc., do 5,3 mln zł. Z kolei skonsolidowane obroty Bakallandu wyniosły 53,4 mln zł. To oznacza wzrost na poziomie 17 proc.

Poprawa wyników to zasługa m.in. skupienia się na sprzedaży produktów o wyższej rentowności. Pozytywny wpływ miało również lepsze wykorzystanie fabryk, umocnienie się złotego oraz zwiększony popyt na bakalie w okresie przed Wielkanocą.

- Rosnące wyniki to trend, a nie zdarzenie jednorazowe – podkreśla Marian Owerko, prezes Bakallandu. Deklaruje, że spółka nie spocznie na laurach. Zamierza m.in. wprowadzić nowe produkty i zmniejszyć efekt sezonowości sprzedaży. Teraz jest on mocno widoczny w wynikach grupy. Ma ona zazwyczaj stratę w II kwartale i zapewne w tym roku też tak będzie.

Docelowo, za kilka lat, grupa chce mieć około 500 mln zł rocznej sprzedaży. Te szacunki uwzględniają przejęcia. Zarząd rozmawia z kilkoma spółkami, które mogą wejść do grupy. - Cały czas myślimy o akwizycjach, ale rozwijamy się również organicznie, opierając się na wzrostach w szybko rosnących kategoriach – mówi Owerko.

Wcześniej spółka zapowiadała, że w roku obrotowym 2010/2011 zamierza osiągnąć 300 mln zł rocznej sprzedaży. Zarząd planuje jednak podwyższyć te szacunki.