Rano Advent zaoferował 5,6 zł (najpierw proponował 4,1 zł, a później 4,7 zł). Kilka godzin później Mid Europa podniosła cenę z 5,5 zł do 6,35 zł lub 5,85 zł – w zależności od terminu zapisów. W reakcji na te informacje w ciągu jednej tylko sesji kurs poszybował aż o 15 proc., do 6,27 zł. W piątek wzrósł o 0,3 proc. i na koniec tygodnia akcje Eko Holdingu wyceniono na 6,29 zł.

Transakcji towarzyszą potężne emocje. Na wezwanie Adventu już odpowiedział największy akcjonariusz spółki Krzysztof Gradecki, posiadający wraz z żoną 55-proc. pakiet. Właśnie do takiego poziomu, z wcześniejszych 80 proc., Advent obniżył w czwartek próg realizacji transakcji. W piątek podał, że ten warunek już się ziścił. Do oferty Adventu wprowadzono też zapis dotyczący częściowego rozliczenia transakcji, dzięki któremu rozliczenie mogło nastąpić już w miniony piątek.

Mid Europie – oraz opowiadającym się po jej stronie inwestorom finansowym – niektóre warunki wezwania się nie podobają. Mają też żal do Gradeckiego, że wybrał ofertę z niższą ceną. Funduszom nie podoba się też plan odkupienia przez Gradeckiego części dystrybucyjnej giełdowej grupy oraz reinwestycji części środków w Eko Holding.

– Zastanawia mnie to, że pan Gradecki tak szybko złożył swoje akcje do depozytu, widząc podwyższoną cenę w wezwaniu ogłoszonym przez inny podmiot. Traci w ten sposób wiele milionów złotych. W trosce o przejrzystość tej transakcji dla innych akcjonariuszy powinno to zostać wyjaśnione – komentuje Michał Tokarski, dyrektor z Vienna Capital Partners, doradcy Mid Europy. Dodaje, że nie dziwi go, iż akcjonariusze mniejszościowi zapowiadają kolejne NWZA, powołanie niezależnego członka rady nadzorczej w drodze głosowania grupami oraz deklarują powołanie audytora do spraw szczególnych.

Teraz w wolnym obrocie jest ok. 18 proc. akcji Eko Holdingu. Do niedawna znaczącym udziałowcem spółki był Grzegorz Zabilski. Nie wiadomo, ile akcji ma teraz. Odmówił komentarza w sprawie bieżącej sytuacji w spółce.