Polscy producenci mają szansę na realne wsparcie w eksporcie, jeśli Polska Agencja Inwestycji i Handlu faktycznie sfinalizuje porozumienie podpisane z chińską siecią Greenland, która posiada w Chinach około tysiąca sklepów. PAIH podpisała z siecią Greenland dwa porozumienia jeszcze w listopadzie, na pierwszych targach dla importerów w Szanghaju, poinformowała o tym jednak dopiero teraz. PAIH i Greenland mają stworzyć spółkę joint venture, która zajmie się dystrybucją w Chinach polskiej żywności. Celem drugiego porozumienia jest zakup polskich produktów spożywczych o wartości 100 mln dol. Agencja nieco wzmocniła swoją obecność w Chinach w 2018 r., biura handlu zagranicznego działają już w w Chengdu, Szanghaju oraz na Tajwanie. Trafiło tam około 400 zapytań od polskich firm, jedna piąta dotyczyła żywności.
Realizacja porozumienia, jeśli nastąpi, miałaby szansę podwoić wartość eksportu polskiej żywności do Chin, która wyniosła w 2017 r. jedynie około 102 mln euro. – To bardzo mało, więcej żywności wyeksportowaliśmy do Słowenii, w której mieszkają 2 mln osób. Eksport do Czech był ponad 14 razy większy niż do Chin – mówi Michał Koleśnikow, ekspert rynków rolnych w BOŚ. Do Chin wysyłamy głównie produkty mleczarskie (48 mln euro) i żywność dla niemowląt (9 mln euro), dalej – cukier i słodycze (8 mln euro). Choć jedną trzecią unijnego eksportu do Chin zajmuje mięso, Polska w tym nie uczestniczy. Eksport drobiu dopiero rusza po załamaniu spowodowanym ptasią grypą. UE wysyła do Chin sporo alkoholu, Polska – jedynie nieco ponad 3 proc. wartości eksportu. Polska żywność zyskuje na marce UE, żywność unijna jest uznawana za bezpieczną. api