Francuska strona wieloletniego już sporu o 48-proc. pakiet Polskiej Telefonii Cyfrowej nie daje za wygraną. Wczoraj Philippe Houdouin, prezes Elektrimu Telekomunikacja, spółki zależnej koncernu Vivendi (i stowarzyszonej Elektrimu), przekonywał, że pozycja grupy w walce o Erę poprawiła się w efekcie dwóch ostatnich wyroków wydanych przez polskie sądy.
ET nie uznaje operacji, w której Elektrim przekazał Deutsche Telekomowi udziały Ery. Uważa, że jej nie było, bo na terenie Polski nadal nie obowiązuje orzeczenie wiedeńskiego Trybunału Arbitrażowego, na podstawie którego mogła być przeprowadzona. Trybunał orzekł w 2004 r., że Elektrim zawsze był właścicielem udziałów Ery i nieskutecznie przeniósł je na ET. Orzeczenie nie obowiązuje, bo 18 stycznia Sąd Najwyższy uznał skargę kasacyjną ET i cofnął sprawę do ponownego rozpatrzenia w sądzie okręgowym. - Jesteśmy na tym samym etapie, na którym byliśmy dwa lata temu - mówił P. Houdouin. On i prawnik ET, Wojciech Kozłowski, zapewniali dziennikarzy, że SN miał inne powody niż proceduralne uchybienia, aby przekazać sprawę do sądu pierwszej instancji.
Wydaje im się,
że Sąd powiedział
Przedstawili uzasadnienie SN tak jak to mają w zwyczaju strony sporu o Erę: akcentując inne fragmenty niż przeciwnicy. Deutsche Telekom uważa, że wniosek o uznanie wyroku z Wiednia wrócił do sądu okręgowego, bo decyzję o uznaniu wyroku w Polsce wydali sędziowie, którzy nie brali udziału w całej ustnej rozprawie.