Michał Lorenc, były prezes Optimusa, jako pierwszy pojawił się w Sądzie Rejonowym przy ulicy Barskiej w Warszawie. Miał występować w charakterze świadka, podobnie jak osiem innych osób. Na liście na drzwiach sali rozpraw widnieli także członkowie rady nadzorczej Optimusa w składzie, w jakim obradowali 1 czerwca 2006 roku, czyli: Barbara Sissons, Andrzej Franków i Przemysław Gdański (wiceprezes Banku BPH). Figurowali na niej także Zbigniew Jakubas, Michał Dębski (obecny przewodniczący rady nadzorczej Optimusa) oraz troje pracowników komputerowej firmy.
Protokolantki nie wezwano
Sąd nie powołał na świadka prezesa Piotra Lewandowskiego. Na liście osób, które miały zostać przesłuchane, nie znalazła się też Jolanta Rajchel, która była prawnikiem Optimusa i brała udział w posiedzeniu rady nadzorczej jako protokolant. J. Rajchel to daleka krewna M. Lorenca. Były prezes Optimusa zapytany przez "Parkiet", czy nie warto powołać jej na świadka, odparł, że zgodnie z zaleceniami, jakie otrzymał w toczącym się postępowaniu karnym, nie kontaktuje się z nią i nie zna jej numeru telefonu.
Akcjonariusz nie jest stroną
Jak wyjaśniała Katarzyna Ziółek, doradca prawny Z. Jakubasa, świadków, których powinien przesłuchać sąd, wskazują strony postępowania: spółka i Komisja Nadzoru Finansowego. Ani Optimus, ani KNF nie poprosili o przesłuchanie J. Rajchel. Z. Jakubas, największy akcjonariusz komputerowej firmy, nie mógł tego zrobić. Tymczasem brakuje niepodważalnych materialnych dowodów na to, jak wyglądała i co zawierała uchwała podjęta przez radę nadzorczą 1 czerwca 2006 roku. Jak twierdzą osoby, które w niej zasiadały, obrady były nagrywane, ale zginęła kaseta. Protokolantka robiła notatki, ale ostateczną wersję protokołu sporządzała właśnie na podstawie kasety. Dokument miał być rozsyłany przez nią z serwera spółki do wszystkich uprawnionych osób.