Akcje banków dyskontują wyniki z rocznym wyprzedzeniem

Kursy banków mimo utraty impetu w porównaniu z pierwszą falą hossy z 2009 r. nadal są w trendzie wzrostowym. To efekt tego, że rynek wierzy w kontynuację poprawy wyników finansowych

Aktualizacja: 26.02.2017 22:26 Publikacja: 04.04.2011 02:22

Akcje banków dyskontują wyniki z rocznym wyprzedzeniem

Foto: GG Parkiet

Z jednej strony trudno byłoby udowodnić, że przynajmniej z formalnego punktu widzenia w sektorze bankowym na warszawskiej giełdzie panuje długoterminowy trend wzrostowy. Wystarczy wziąć pod uwagę fakt, że oficjalny indeks WIG-Banki znajduje się wciąż nie tak daleko od listopadowego szczytu hossy (dystans wynosi ok. 2 proc.). Z drugiej strony, tempo tego trendu pozostawia wiele do życzenia. Roczna zmiana indeksu branżowego zbliżyła się ostatnio do zaledwie 10 proc.

[srodtytul]Drugi etap hossy[/srodtytul]

Z punktu widzenia analizy technicznej widać, że chociaż cały okres od lutego 2009 r. można określać w sektorze jako hossę, to jednak dzieli się on na dwa wyraźne podokresy. Pierwszy trwał od wiosny do jesieni 2009 r. W tym czasie kursy banków dynamicznie szły w górę, odreagowując – bez większych przystanków – straty z kryzysu finansowego.

[b]Zobacz pozostałe [link=http://www.parkiet.com/temat/33-Analiza-branzowa.html]analizy branżowe[/link][/b]

Od jesieni 2009 r. mamy do czynienia z drugą fazą, w której zyski z akcji są bardziej rozłożone w czasie i wymagają od inwestorów cierpliwego przetrzymywania regularnych korekt spadkowych (styczeń –luty 2010, kwiecień – czerwiec 2010, listopad 2010 – luty 2011). Podczas gdy w pierwszej fazie (trwającej umownie ok. 9 miesięcy) WIG-Banki zyskał 150 proc., to przez kolejnych 16 miesięcy drugiej fazy indeks urósł już zaledwie o kilkanaście procent.

[srodtytul]Indeks w kanale[/srodtytul]

Obie fazy można bardziej konkretnie wyodrębnić, posługując się prostymi narzędziami technicznymi. Pierwsza z nich została wyznaczona przez ostro nachyloną w górę linię trendu, która została przebita w grudniu 2009 r. Od tego czasu WIG-Banki podąża zaś w łagodniej nachylonym kanale wzrostowym o szerokości rzędu 20 proc. Obecnie jego dolna linia przebiega na wysokości ok. 6500 pkt, górna zaś – w okolicy 7700 pkt. Z technicznego punktu widzenia są to ramy ograniczające średnioterminowe wahania indeksu. Teoretycznie spadek w okolice dolnej linii to okazja do zakupu walorów, wzrost do górnej linii to zachęta do realizacji zysków z papierów. Obecnie indeks znajduje się w połowie kanału, co oznacza nastawienie neutralne.

Rzecz jasna kanał nie będzie formacją obowiązującą w nieskończoność. Wyjście poza jego ramy oznaczałoby definitywny koniec tej koncepcji. Z tego powodu dla długoterminowych inwestorów bardziej wskazane może się okazać nie tyle opisane wcześniej „łapanie” dołków i szczytów w ramach kanału, ile raczej postępowanie według następującej formuły: posiadanie akcji jest uzasadnione dopóki indeks pozostaje w kanale, a tym bardziej wówczas, jeśli opuści go górą, natomiast w razie wybicia w dół z kanału rozsądne byłoby pozbycie się akcji. Uzupełnieniem koncepcji kanału mogą być inne narzędzia techniczne. Weźmy choćby pod uwagę minimum kursu ze 100 ostatnich sesji. WIG-Banki powyżej tego ruchomego (przemieszczającego się w górę) wsparcia przebywa niezmiennie od lutego 2009 r., narzędzie to sprawdzało się również nieźle w trakcie hossy z lat 2003–2007, co zwiększa jego wiarygodność. Obecnie minimum znajduje się na poziomie 6570 pkt, czyli w okolicy dolnej linii opisanego kanału.

[srodtytul]Wyniki finansowe – roczne wyprzedzenie[/srodtytul]

Taki techniczny obraz sektora bankowego warto uzupełnić o fundamenty, które w dłuższej perspektywie są głównym motorem zmian kursów. Skoro mamy trend wzrostowy, to pytanie brzmi: jakie warunki musiałyby być spełnione, by ewentualne negatywne sygnały techniczne (czyli przebicie wsparć) zyskały fundamentalne uzasadnienie? W pierwszej chwili może się wydawać, że takim warunkiem jest zatrzymanie poprawy wyników finansowych. Wbrew pozorom jest to jednak teza nietrafna (przynajmniej jeśli chodzi o bieżące, a nie oczekiwane wyniki), zwłaszcza jeśli jako punkt odniesienia potraktujemy wydarzenia ostatnich lat. Pomiędzy końcem poprzedniej hossy w październiku 2007 r. a załamaniem się tendencji wzrostowej zysków banków minął ponad rok!

Paradoksalnie wyniki (rozumiane jak zyski na akcję) zaczęły się pogarszać wówczas, kiedy końca dobiegła bessa. Na nowo zaczęły się zaś poprawiać dopiero po roku dynamicznej hossy. Widać tu ciekawą zbieżność z omówionymi wcześniej dwiema fazami trendu wzrostowego. Pierwsza z nich – ta najbardziej gwałtowna – paradoksalnie zakończyła się wtedy, kiedy było już wiadomo, że zyski banków zaczynają wreszcie rosnąć. Trudno o bardziej dobitny dowód na to, że giełda kieruje się oczekiwaniami, a nie faktami. W tym kontekście należy zakładać, że w obecnych cenach akcji banków uwzględnione są już oczekiwania dotyczące osiągnięć finansowych sektora w okresie sięgającym nawet I kw. 2012 r.

[srodtytul]Umiarkowane wyceny[/srodtytul]

Tak znaczne wyprzedzenie sprawia jednocześnie, że pod znakiem zapytania staje użyteczność klasycznego wskaźnika cena/zysk. Mniej kontrowersyjny jest natomiast wskaźnik cena/wartość księgowa, który?obrazuje nie tyle bieżące wyniki banków, ile raczej to, co zdołały zgromadzić do tej pory. Obecnie wynosi on ok. 2,30 dla WIG-Banki, co nie jest jeszcze bardzo wygórowanym poziomem, biorąc pod uwagę, że u szczytów hossy w 2007 r. sięgał 5,0.

[ramka][srodtytul]Bank Handlowy – krajobraz po ataku na poziom 100 złotych[/srodtytul]

W  listopadzie ub.r. kurs BHW zatrzymał się na granicy  100 zł, co wepchnęło notowania w trend boczny, czemu zresztą sprzyjał zastój na całym rynku. Ostatnie dni przyniosły jednak udany atak na tę barierę. Teraz akcje Handlowego nie powinny mieć problemu z dotarciem przynajmniej do 110 zł. W długim terminie wsparciem dla trendu wzrostowego jest m.in. linia biegnąca po dołkach począwszy od lipca 2009 r. (obecnie znajduje się na wysokości około 90 zł).

Od strony fundamentalnej motorem wzrostu kursu jest systematyczna poprawa wyników finansowych. Zysk na akcję jest najwyższy od  przeszło dwóch lat – powrócił już niemal do poziomu sprzed kryzysu finansowego na Zachodzie. Jeśli zaś chodzi o rynkową wycenę walorów, to porównując ją z poziomami z przeszłości, można dojść do dwóch wniosków. Pierwszy jest taki, że wskaźnik C/WK powyżej 2,0 jest już wyraźnie powyżej historycznej mediany wynoszącej 1,7 (na podstawie danych sięgających jesieni 2003 r.), co każe uznać, że akcje są drogie. Drugi wniosek jest jednak mniej pesymistyczny. Po przekroczeniu poziomu 2,0 w końcu 2006 r. kurs akcji BHW szedł dalej mocno w górę, aż C/WK przekroczył 3,0 i dopiero tam zakończyła się hossa. Innymi słowy to, że akcje są drogie, nie oznacza, że nie mogą stać się jeszcze droższe, o ile rynek będzie wierzył w dalszą poprawę wyników finansowych. [/ramka]

Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy
Gospodarka
„W 2024 r. surowce podrożeją. Zwyżki napędzi ropa”
Gospodarka
Szef Fitch Ratings: zmiana rządu nie pociągnie w górę ratingu Polski
Materiał Promocyjny
Co czeka zarządców budynków w regulacjach elektromobilności?
Gospodarka
Czy i kiedy RPP wróci do obniżek stóp?
Gospodarka
Złe i dobre wieści przed COP 28